środa, 13 czerwca 2012

Rozdział 9

Dobra, czy ktoś mógłby mi powiedzieć, co tu się właściwie stało?! W tym momencie nie wiedziałam, co się w ogóle dzieje. Stałam wryta w ziemię, patrząc jak Nathan prawie, że tanecznym krokiem oddala się… Z szoku wyrwała mnie Ola, a raczej jej krzyk:
― Ania! Dzięki Bogu! Gdzie Ty byłaś?!
Dziewczyna wybiegła z domu, rzucając mi się na szyję, ale szybko się wyprostowała nie wiedząc, jak na ten gest zareaguję. Zaskoczył mnie on, nie powiem, że nie, ale był bardzo przyjemny. Poczułam, że w końcu ktoś się o mnie martwi, co mnie poniekąd ucieszyło. Weszłyśmy do środka, a ja opowiedziałam blondynce, co się stało. Teraz to ona była w szoku. Nie mogła pojąć, jak Piotr mógł po czymś takim pokazać mi się na oczy. W końcu to ja musiałam ją uspokajać, bo rozniosłaby cały dom… Dziewczyna była strasznie silna, na co wcale nie wyglądała. To pewnie przez treningi ze swoim bratem, które także czekały i mnie. Na Pawła musiałam poczekać do 17:00. Godzinę później zaczęły się „lekcje”. Ola dała mi jakieś dresy, w które szybko się przebrałam i udałam się wraz z jej bratem do Sali treningowej. Jak się później okazało, tą salą był jego ogromny pokój, w którym miał dosłownie chyba całą siłownie. Chciałam się dyskretnie rozejrzeć po pokoju, ale chłopak mi na to nie pozwolił, przechodząc od razu do rzeczy. Oznajmił, że od jutra rano, codziennie będę z nim biegała kilka kilometrów. Jak to usłyszałam, to szczęka mi opadła! Lubiłam sport, ale żeby biegać tyle kilometrów i to codziennie… Trochę mi się to nie podobało, ale musiałam na to przystać. Nie chciałam być już więcej słaba. Później dowiedziałam się, że co drugi dzień, po południu, będziemy mieli „zajęcia”, takie jak to obecnie, które niedługo miało się zacząć. Po tych wyjaśnieniach zaczęliśmy pracę. Paweł, jak profesjonalny trener pokazywał mi jak mam ćwiczyć na różnych przyrządach, cierpliwie poprawiając moje błędy. Następnie po serii męczących ćwiczeń przeszliśmy do nauki chwytów obronnych. Szło mi chyba całkiem dobrze, bo z ust blondyna sypały się same pochwały. Ale oczywiście nie opanowałam tych chwytów, tak dobrze, jakbym sobie tego życzyła. Paweł pocieszał mnie mówiąc, że nie da się tego nauczyć w ciągu jednej lekcji. Trzeba wyczuć swoje ciało i opanować własną technikę, na co trzeba trochę czasu.
Po dwóch godzinach treningu padłam wyczerpana na łóżko. Nie miałam nawet siły zejść i zjeść kolację, bo zasnęłam w dresie, wtulona w poduszkę. Tak dobrze mi się spało… Ale mój zbawienny sen nie trwał długo… Obudziłam się, a raczej zostałam obudzona w środku nocy przez Pawła! No dobrze nie był to środek nocy, ale 7:00 rano! No kto normalny wstaje o tej godzinie?!
― Wstawaj leniu! Idziemy biegać! ― krzyczał mi nad uchem.
Miałam nadzieję, że to tylko jakiś koszmar, dlatego zacisnęłam mocniej powieki i czekałam, aż zniknie. Po chwili zrobiło się cicho… Uff… Może to jednak był ten sen… Uśmiechnęłam się i wtuliłam w poduszkę próbując oddać się ponownie przyjemnościom snu. Nagle wyskoczyłam z łóżka, jak z procy… Byłam cała mokra! Ktoś, a raczej Paweł oblał mnie zimną wodą! Spojrzałam na niego wściekła… A on trzymał w rekach miseczkę uśmiechając się łobuzersko.
― Mówiłem, że masz wstawać… A teraz przebierz się i za 5 minut spotykamy się przed domem! ― chłopak puścił do mnie oczko i wyszedł z pokoju.
Nie miałam już wyboru… Musiałam zdjąć z siebie mokre ubranie i założyć cos innego. Na szczęście Ola chyba przewidziała taką sytuację (jestem ciekawa czy też to przechodziła), bo na fotelu zobaczyłam drugą parę dresów. Szybko wskoczyłam w nie, związałam włosy w kitę i wyszłam przed dom. Czekał tam na mnie uśmiechnięty Paweł w czarnym dresie i butelką wody. Podeszłam do niego z naburmuszoną miną i rzuciłam krótkie „Cześć!”.
― Biegniemy? ― zapytał jedynie, nie zwracając w ogóle na mnie uwagi.
Nie czekał nawet na odpowiedź. Zaczął biec w prawą stronę zostawiając mnie w tyle. No tak faceci! Z lekkim opóźnieniem podążyłam za chłopakiem. Przez pewien czas nie mogłam go dogonić. Jakby specjalnie przyśpieszał słysząc, że się zbliżam do niego. A ja uparcie biegłam za nim dalej. Musiałam go w końcu kiedyś dogonić! W pewnym momencie Paweł zwolnił i zrównał się ze mną, a ja uśmiechnęłam się zwycięsko. Ha! Zmęczył się! Zatrzymaliśmy się i blondyn zwrócił się w moją stronę.
― Właśnie przebiegłaś 5 kilometrów… ― uśmiechnął się do mnie.
― Że co?! ― wypaliłam.
To było nie możliwe! Jak mogłam, aż tyle przebiec?! Przecież przed chwilą dopiero co zaczęliśmy biec… Chłopak widząc moją minę zaczął się śmiać, a ja przywaliłam mu pięścią w ramie, ale chyba nawet nic nie poczuł.
― Dobra już się nie śmieję! Ale na serio przebiegliśmy właśnie 5 kilometrów.
Teraz wiedziałam już o co chodzi. Zrobił to specjalnie. Udawał, że cos jest nie tak i biegł przodem, żebym go goniła! Tylko skąd wiedział, że nie odpuszczę?! Dobra lepiej, żebym się nad tym nie zastanawiała… Drogę powrotną biegliśmy już razem. Zaczęliśmy gadać o różnych głupotach, poznając siebie nawzajem. Miałam z nim tyle wspólnych tematów, które nie kończyły się… Dowiedziałam się, że Paweł i Ola przeprowadzili się tutaj 3 lata temu z Irlandii. Chłopak dostał wtedy prawa do opieki nad siostrą, bo ich rodzice stracili je przez alkohol. Bardzo im współczułam tego… Nie była w stanie wyobrazić sobie, co wtedy przeżywali… Na szczęście ich dziadkowie pomogli chłopakowi w utrzymaniu domu i dopilnowaniu, żeby nic im się nie stało, w szczególności Oli, która bardzo to wszystko przeżyła.
Znów nie spostrzegłam się, a byliśmy już pod domem. Czułam się z Pawłem tak zżyta, że nie wiem, gdzie ten czas uciekł… Oboje weszliśmy do domu i skierowaliśmy się w stronę łazienek. Ja wzięłam szybki prysznic i przebrana już w normalne ciuchy zaczęłam robić śniadanie. Gdy Paweł zszedł na dół wziął jedynie kanapkę do reki i powiedział, że musi już jechać do klubu, gdzie był trenerem… Zostałam więc sama… Ola zeszła do mnie po jakiejś godzinie, uśmiechając się przyjaźnie. Zjadła cos i razem z nią zasiadłam przed telewizorem. Włączyłyśmy sobie film, ale nie zdążyły nawet skończyć się napisy zapowiadające film, a rozległ się dzwonek do drzwi… Ola poderwała się z miejsca i poszła otworzyć. Usłyszałam jedynie jak wciąga głośno powietrze, co mnie bardzo zaciekawiło. Wstałam i podkradłam się bliżej, żeby zobaczyć, kto przyszedł. Zobaczyłam Olę, która stała w lekkim szoku i patrzyła się na… Nathana!
― Zastałem może Anie? ― zapytał uśmiechając się.
Grzeczny, jak zawsze… pomyślałam i wyszłam na korytarz, podchodząc bliżej.
― Co Ty tutaj robisz?! ― zwróciłam się do niego.
― Przecież powiedziałem, że przyjdę po Ciebie… ― uśmiechnął się jeszcze szerzej.
No tak mówił… Ale ja myślałam, że on tak tylko to sobie mówił… Nie spodziewałam się, że naprawdę przyjdzie…
― Zbieraj się… Wychodzimy… ― puścił mi oko.
Nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Ola odwróciła się do mnie i kiwnęła głową w stronę drzwi. Ja jednak dalej stałam w miejscu. Nigdzie się nie wybierałam! Dziewczyna podeszła do mnie i popchnęła w stronę Natha, przez co wpadłam mu w ramiona. Spanikowana szybko wyswobodziłam się z jego dłoni, a na moich policzka zakwitł soczysty rumieniec.
― Dzięki… ― zwrócił się do Oli, a następnie obdarzył mnie cudownym uśmiechem, który zaparł mi dech w piersi. ― To co idziemy? ― tym razem zwrócił się do mnie.
Spojrzałam jeszcze raz na mojego zdrajcę <Olę>, a ona kiwnęła mi energicznie głową. Rzuciła „No to idziemy” i udaliśmy się w nieznaną mi stronę. Przez chwilę panowała między nami cisza. Nie wiedziałam, co mam mówić, ale wyręczył mnie w tym Nath. Tak jak wczoraj zaczął zadawać mi masę pytań. Wyglądało to trochę, jak przesłuchanie. Ale tym razem postawiłam się… Oznajmiłam, że nic nie powiem, jeśli on nie będzie także odpowiadał na pytania. Popatrzył wtedy na mnie z taką słodką miną… i zgodził się. Pytaniom nie było końca… Ale przynajmniej teraz ja mogłam się dowiedzieć czegoś o nim. Bardzo podobał mi się taki układ. Po około 40 minutach spaceru dotarliśmy do jakiegoś małego parku i usiedliśmy na ławeczce. Przez ten cały czas zawzięcie rozmawialiśmy, aż do czasu, gdy nie padło z jego ust pytanie, na które bardzo trudno było mi odpowiedzieć…
― Wczoraj wspomniałaś, że wcześniej mieszkałaś z tatą… A co z Twoja mamą…?
Spuściłam głowę i przez chwilę milczałam. Nathan cierpliwie czekał na jakąkolwiek odpowiedź. W pewnej chwili odezwał się jednak…
― Jeśli nie chcesz nie musisz odpowiadać…
Przeniosłam swój wzrok na jego twarz. Widziałam na niej zakłopotanie… Wzięłam głęboki wdech, mówiąc cicho:
― Moja mama nie żyje…
Czułam jak moje oczy nachodzą łzami, ale starannie powstrzymałam je… Nie mogłam się rozkleić, choć serce bolało mnie w tym momencie niewyobrażalnie mocno. Pogodziłam się już z tym, choć zajęło mi to sporo czasu, bo dopiero, gdy jej, mojej mamy zabrakło zrozumiałam, jak mocno ją Kocham i jak bardzo jej potrzebuję. Zawsze starałam się trzymać, nie pokazywać, jak mnie to dotknęło… Nie pozwalałam by moje emocje wychodziły na wierzch… Aż do teraz… W tej chwili poczułam się dokładnie tak samo jak wtedy, gdy się o tym dowiedziałam… Moje ciało, każda jej komórka przeżywała katusze… Moja dusza cierpi, bo nie mam przy sobie tej najważniejszej osoby, która zawsze będzie Cię Kochała, nie ważne co, nie ważne kiedy… A tak bardzo jej teraz potrzebuję… Chciałabym poczuć jej uścisk… Dotyk jej dłoni na mojej głowie, która głaszcze moje włosy… Usłyszeć ten głos, który mówi w tym momencie, ze wszystko będzie dobrze, że jest przy mnie… Te słowa zawsze przynosiły mi ukojenie… Wiedziałam wtedy, że wszystko musi się ułożyć, bo ona tak powiedziała, i tak musi być… Moje serce zaczęło krwawić na wspomnienie tego dnia… Cierń, która zarosła blizną w serc ponownie dała o sobie znać. Moja dusza zgasła… Bo jej oczy zgasły… Oczy, w których zawsze widziałam miłość i zrozumienie, a których już więcej nie zobaczę… Od tego czasu nie poczułam tego bezpieczeństwa i miłości od nikogo… W moim sercu znajdowała się pustka, której nikt i nic nie zapełni… To co czułam nie mogło nic opisać… Słowa to było za mało…
Nie wytrzymałam. Po moim policzku spłynęła samotna łza, którą szybko wytarłam… Nie wiem jak to się stało, ale powiedziałam wszystko na głos… Moje myśli wylały się za zewnątrz za pomocą moich ust, których nie kontrolowałam wtedy. Momentalnie spuściłam głowę, gdy zorientowałam się, co zrobiłam.
― Bardzo Ci współczuję… Nawet w najmniejszym stopniu nie jestem w stanie dowiedzieć się, co czujesz… Ale wiedz, że możesz na mnie liczyć. Masz we mnie oparcie… ― usłyszałam łamiący się głos Nathana.
Poczułam, jak delikatnie, acz stanowczo obejmuje mnie… Nie odrzuciłam Go… Poczułam się w jego ramionach tak bezpieczna, że wtuliłam się w niego bez żadnego słowa… Nathan położył swój policzek na czubku mojej głowy i wyszeptał:
― Jestem przy Tobie…
Poczułam, że moje serce okrywa balsam jego słów, kojących każde najmniejsze cierpienie, każdy największy ból…

_____________________________
Dziękuję, że jesteście ze mną ;****



7 komentarzy:

  1. Kocham Cie ! Nie potrafie opisać nawet tego jak bardzo mi sie podoba ! ja przy tobie to malutki pikuś.Uwielbiam to jak piszesz ale ty juz to wiesz. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. ohhh jak romantycznie <3
    pewnie ona jeszcze nie zwraca na to uwagi , ale tak . to bylo romantyczne.
    ps wiedz , ze czytajac to wywalilam sobie tosty na spodnie i mialam cale w keczapie .. <3 ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. cudowny rozdział ;*
    nie jestem w stanie opisać słowami, jak wspaniale opisujesz każdą sytuację, uczucia bohaterów itp. ♥ też bym tak chciała, uwierz ;p co ty masz z polaka? 6 pewnie, nie? :D haha, ja 4 bo lektur nie czytam ^^ tak to by 5 było xdd

    OdpowiedzUsuń
  4. Ahh ^^ Rozpływam się czytając to cudo ...
    Jak można w ogóle tak niesamowicie ... tak FENOMENALNIE wszystko opisywać ?!
    No dobra skoro ja tego nie umiem, to wcale nie znaczy, że ktoś inny też ;P
    Jesteś po prostu geniuszem i tylko tyle mogę powiedzieć.
    Żadne inne słowa nie oddają tego jak wspaniale wszystko opisujesz i jak wczuwasz się w bohaterkę, aby pokazać to co czuje jak najdokładniej.
    Po prostu napisz szybko następny rozdział, bo ja długo bez niego nie wytrzymam
    Uzależniłam się ;P
    Weny ;*****

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejciu to było takie piękne, romantyczne, wzruszające...
    Kiedy to czytałam, czułam w sercu kłucie i to dosłownie, że mama zaczęła się martwić.
    Na szczęście to tylko i wyłącznie moja wina, bo za bardzo przeżywam wszystkie historie, które tak wspaniale opisujesz. :)
    Z mojej duszy wydarł by się potok łez, gdybym nie mogła choć na sekundkę usiąść do komputera i przeczytać Twojego wspaniałego opowiadania i kolejnych rewelacyjnych rozdziałów.
    wszystko to, co tutaj opisujesz przyprawia mnie o szczęście, wewnętrzna radość rozpiera całe moje ciało, ze az nią kipię.
    Masz cudowny dar - dar poruszania ludzkim sercem i jego uczuciami poprzez najtrudniejszą formę jaką jest pisanie.
    Na szczęście Tobie wychodzi Ci doskonale czego Ci z całego serca gratuluję
    W skrócie - masz talent kochanie!!! :*
    Uwielbiam czytać Twoje rozdziały, które emanują doskonałością!
    Jesteś najwspanialszą siostrzyczką i moim misiem jakiego kiedykolwiek poznałam! :****
    Czekam na następny! <3
    Kocham Cię Skarbie!!! :*************

    OdpowiedzUsuń
  6. To boskie jest!
    Jak Ania mu to wszystko opowiadała, to się narnormalniej w świecie popłakałam xD
    Tyle emocji. . .
    Kocham to opowiadanie !
    Pisz szybciutko następny rozdział :D
    Już się doczekać go nie mogę <3
    Nie wiem co napisać, bo po tym cudnym rozdziale myśli mi sie mieszaja :**
    Nie mogę ich zebrać w jakieś słowa . ;]
    Napiszę tylko, że masz ogromny talent, że Kocham Ciebie i to opowiadanie i, że czekam na następny wsspaniały rozdział <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham cię dziewczyno!!!!!
    Przyprawiasz mnie o płacz , a zaś mega happy uśmiech
    Zaciesz do monitora
    Ty to umiesz pisać !!!!!!!!!!!!!
    Jesteś moją pisareczką kochaną
    i nie dyskutuj , masz talent
    Uwielbiam czytać to co piszesz
    Weny!!!!!!
    CZekam na next <3

    OdpowiedzUsuń