Dobra, czy ktoś mógłby mi powiedzieć, co tu się właściwie stało?! W tym
momencie nie wiedziałam, co się w ogóle dzieje. Stałam wryta w ziemię, patrząc
jak Nathan prawie, że tanecznym krokiem oddala się… Z szoku wyrwała mnie Ola, a
raczej jej krzyk:
― Ania! Dzięki Bogu! Gdzie Ty byłaś?!
Dziewczyna wybiegła z domu, rzucając mi się na szyję, ale szybko się
wyprostowała nie wiedząc, jak na ten gest zareaguję. Zaskoczył mnie on, nie
powiem, że nie, ale był bardzo przyjemny. Poczułam, że w końcu ktoś się o mnie
martwi, co mnie poniekąd ucieszyło. Weszłyśmy do środka, a ja opowiedziałam
blondynce, co się stało. Teraz to ona była w szoku. Nie mogła pojąć, jak Piotr mógł
po czymś takim pokazać mi się na oczy. W końcu to ja musiałam ją uspokajać, bo
rozniosłaby cały dom… Dziewczyna była strasznie silna, na co wcale nie
wyglądała. To pewnie przez treningi ze swoim bratem, które także czekały i
mnie. Na Pawła musiałam poczekać do 17:00. Godzinę później zaczęły się „lekcje”.
Ola dała mi jakieś dresy, w które szybko się przebrałam i udałam się wraz z jej
bratem do Sali treningowej. Jak się później okazało, tą salą był jego ogromny
pokój, w którym miał dosłownie chyba całą siłownie. Chciałam się dyskretnie
rozejrzeć po pokoju, ale chłopak mi na to nie pozwolił, przechodząc od razu do
rzeczy. Oznajmił, że od jutra rano, codziennie będę z nim biegała kilka
kilometrów. Jak to usłyszałam, to szczęka mi opadła! Lubiłam sport, ale żeby
biegać tyle kilometrów i to codziennie… Trochę mi się to nie podobało, ale
musiałam na to przystać. Nie chciałam być już więcej słaba. Później dowiedziałam
się, że co drugi dzień, po południu, będziemy mieli „zajęcia”, takie jak to
obecnie, które niedługo miało się zacząć. Po tych wyjaśnieniach zaczęliśmy
pracę. Paweł, jak profesjonalny trener pokazywał mi jak mam ćwiczyć na różnych przyrządach,
cierpliwie poprawiając moje błędy. Następnie po serii męczących ćwiczeń
przeszliśmy do nauki chwytów obronnych. Szło mi chyba całkiem dobrze, bo z ust
blondyna sypały się same pochwały. Ale oczywiście nie opanowałam tych chwytów,
tak dobrze, jakbym sobie tego życzyła. Paweł pocieszał mnie mówiąc, że nie da się
tego nauczyć w ciągu jednej lekcji. Trzeba wyczuć swoje ciało i opanować własną
technikę, na co trzeba trochę czasu.
Po dwóch godzinach treningu padłam wyczerpana na łóżko. Nie miałam
nawet siły zejść i zjeść kolację, bo zasnęłam w dresie, wtulona w poduszkę. Tak
dobrze mi się spało… Ale mój zbawienny sen nie trwał długo… Obudziłam się, a
raczej zostałam obudzona w środku nocy przez Pawła! No dobrze nie był to środek
nocy, ale 7:00 rano! No kto normalny wstaje o tej godzinie?!
― Wstawaj leniu! Idziemy biegać! ― krzyczał mi nad uchem.
Miałam nadzieję, że to tylko jakiś koszmar, dlatego zacisnęłam mocniej
powieki i czekałam, aż zniknie. Po chwili zrobiło się cicho… Uff… Może to
jednak był ten sen… Uśmiechnęłam się i wtuliłam w poduszkę próbując oddać się
ponownie przyjemnościom snu. Nagle wyskoczyłam z łóżka, jak z procy… Byłam cała
mokra! Ktoś, a raczej Paweł oblał mnie zimną wodą! Spojrzałam na niego
wściekła… A on trzymał w rekach miseczkę uśmiechając się łobuzersko.
― Mówiłem, że masz wstawać… A teraz przebierz się i za 5 minut
spotykamy się przed domem! ― chłopak puścił do mnie oczko i wyszedł z pokoju.
Nie miałam już wyboru… Musiałam zdjąć z siebie mokre ubranie i założyć
cos innego. Na szczęście Ola chyba przewidziała taką sytuację (jestem ciekawa
czy też to przechodziła), bo na fotelu zobaczyłam drugą parę dresów. Szybko wskoczyłam
w nie, związałam włosy w kitę i wyszłam przed dom. Czekał tam na mnie uśmiechnięty
Paweł w czarnym dresie i butelką wody. Podeszłam do niego z naburmuszoną miną i
rzuciłam krótkie „Cześć!”.
― Biegniemy? ― zapytał jedynie, nie zwracając w ogóle na mnie uwagi.
Nie czekał nawet na odpowiedź. Zaczął biec w prawą stronę zostawiając mnie
w tyle. No tak faceci! Z lekkim opóźnieniem podążyłam za chłopakiem. Przez pewien
czas nie mogłam go dogonić. Jakby specjalnie przyśpieszał słysząc, że się zbliżam
do niego. A ja uparcie biegłam za nim dalej. Musiałam go w końcu kiedyś
dogonić! W pewnym momencie Paweł zwolnił i zrównał się ze mną, a ja uśmiechnęłam
się zwycięsko. Ha! Zmęczył się! Zatrzymaliśmy się i blondyn zwrócił się w moją stronę.
― Właśnie przebiegłaś 5 kilometrów… ― uśmiechnął się do mnie.
― Że co?! ― wypaliłam.
To było nie możliwe! Jak mogłam, aż tyle przebiec?! Przecież przed
chwilą dopiero co zaczęliśmy biec… Chłopak widząc moją minę zaczął się śmiać, a
ja przywaliłam mu pięścią w ramie, ale chyba nawet nic nie poczuł.
― Dobra już się nie śmieję! Ale na serio przebiegliśmy właśnie 5
kilometrów.
Teraz wiedziałam już o co chodzi. Zrobił to specjalnie. Udawał, że cos
jest nie tak i biegł przodem, żebym go goniła! Tylko skąd wiedział, że nie
odpuszczę?! Dobra lepiej, żebym się nad tym nie zastanawiała… Drogę powrotną biegliśmy
już razem. Zaczęliśmy gadać o różnych głupotach, poznając siebie nawzajem. Miałam
z nim tyle wspólnych tematów, które nie kończyły się… Dowiedziałam się, że Paweł
i Ola przeprowadzili się tutaj 3 lata temu z Irlandii. Chłopak dostał wtedy
prawa do opieki nad siostrą, bo ich rodzice stracili je przez alkohol. Bardzo im
współczułam tego… Nie była w stanie wyobrazić sobie, co wtedy przeżywali… Na
szczęście ich dziadkowie pomogli chłopakowi w utrzymaniu domu i dopilnowaniu,
żeby nic im się nie stało, w szczególności Oli, która bardzo to wszystko
przeżyła.
Znów nie spostrzegłam się, a byliśmy już pod domem. Czułam się z Pawłem
tak zżyta, że nie wiem, gdzie ten czas uciekł… Oboje weszliśmy do domu i skierowaliśmy
się w stronę łazienek. Ja wzięłam szybki prysznic i przebrana już w normalne
ciuchy zaczęłam robić śniadanie. Gdy Paweł zszedł na dół wziął jedynie kanapkę
do reki i powiedział, że musi już jechać do klubu, gdzie był trenerem… Zostałam
więc sama… Ola zeszła do mnie po jakiejś godzinie, uśmiechając się przyjaźnie. Zjadła
cos i razem z nią zasiadłam przed telewizorem. Włączyłyśmy sobie film, ale nie
zdążyły nawet skończyć się napisy zapowiadające film, a rozległ się dzwonek do
drzwi… Ola poderwała się z miejsca i poszła otworzyć. Usłyszałam jedynie jak
wciąga głośno powietrze, co mnie bardzo zaciekawiło. Wstałam i podkradłam się
bliżej, żeby zobaczyć, kto przyszedł. Zobaczyłam Olę, która stała w lekkim
szoku i patrzyła się na… Nathana!
― Zastałem może Anie? ― zapytał uśmiechając się.
Grzeczny, jak zawsze… pomyślałam i wyszłam na korytarz, podchodząc
bliżej.
― Co Ty tutaj robisz?! ― zwróciłam się do niego.
― Przecież powiedziałem, że przyjdę po Ciebie… ― uśmiechnął się
jeszcze szerzej.
No tak mówił… Ale ja myślałam, że on tak tylko to sobie mówił… Nie
spodziewałam się, że naprawdę przyjdzie…
― Zbieraj się… Wychodzimy… ― puścił mi oko.
Nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Ola odwróciła się do mnie i kiwnęła
głową w stronę drzwi. Ja jednak dalej stałam w miejscu. Nigdzie się nie
wybierałam! Dziewczyna podeszła do mnie i popchnęła w stronę Natha, przez co
wpadłam mu w ramiona. Spanikowana szybko wyswobodziłam się z jego dłoni, a na moich
policzka zakwitł soczysty rumieniec.
― Dzięki… ― zwrócił się do Oli, a następnie obdarzył mnie cudownym
uśmiechem, który zaparł mi dech w piersi. ― To co idziemy? ― tym razem zwrócił
się do mnie.
Spojrzałam jeszcze raz na mojego zdrajcę <Olę>, a ona kiwnęła mi
energicznie głową. Rzuciła „No to idziemy” i udaliśmy się w nieznaną mi stronę.
Przez chwilę panowała między nami cisza. Nie wiedziałam, co mam mówić, ale
wyręczył mnie w tym Nath. Tak jak wczoraj zaczął zadawać mi masę pytań. Wyglądało
to trochę, jak przesłuchanie. Ale tym razem postawiłam się… Oznajmiłam, że nic
nie powiem, jeśli on nie będzie także odpowiadał na pytania. Popatrzył wtedy na
mnie z taką słodką miną… i zgodził się. Pytaniom nie było końca… Ale
przynajmniej teraz ja mogłam się dowiedzieć czegoś o nim. Bardzo podobał mi się
taki układ. Po około 40 minutach spaceru dotarliśmy do jakiegoś małego parku i
usiedliśmy na ławeczce. Przez ten cały czas zawzięcie rozmawialiśmy, aż do
czasu, gdy nie padło z jego ust pytanie, na które bardzo trudno było mi odpowiedzieć…
― Wczoraj wspomniałaś, że wcześniej mieszkałaś z tatą… A co z Twoja
mamą…?
Spuściłam głowę i przez chwilę milczałam. Nathan cierpliwie czekał na
jakąkolwiek odpowiedź. W pewnej chwili odezwał się jednak…
― Jeśli nie chcesz nie musisz odpowiadać…
Przeniosłam swój wzrok na jego twarz. Widziałam na niej zakłopotanie…
Wzięłam głęboki wdech, mówiąc cicho:
― Moja mama nie żyje…
Czułam jak moje oczy nachodzą łzami, ale starannie powstrzymałam je…
Nie mogłam się rozkleić, choć serce bolało mnie w tym momencie niewyobrażalnie
mocno. Pogodziłam się już z tym, choć zajęło mi to sporo czasu, bo dopiero, gdy
jej, mojej mamy zabrakło zrozumiałam, jak mocno ją Kocham i jak bardzo jej
potrzebuję. Zawsze starałam się trzymać, nie pokazywać, jak mnie to dotknęło…
Nie pozwalałam by moje emocje wychodziły na wierzch… Aż do teraz… W tej chwili
poczułam się dokładnie tak samo jak wtedy, gdy się o tym dowiedziałam… Moje
ciało, każda jej komórka przeżywała katusze… Moja dusza cierpi, bo nie mam przy
sobie tej najważniejszej osoby, która zawsze będzie Cię Kochała, nie ważne co,
nie ważne kiedy… A tak bardzo jej teraz potrzebuję… Chciałabym poczuć jej
uścisk… Dotyk jej dłoni na mojej głowie, która głaszcze moje włosy… Usłyszeć
ten głos, który mówi w tym momencie, ze wszystko będzie dobrze, że jest przy
mnie… Te słowa zawsze przynosiły mi ukojenie… Wiedziałam wtedy, że wszystko
musi się ułożyć, bo ona tak powiedziała, i tak musi być… Moje serce zaczęło
krwawić na wspomnienie tego dnia… Cierń, która zarosła blizną w serc ponownie
dała o sobie znać. Moja dusza zgasła… Bo jej oczy zgasły… Oczy, w których
zawsze widziałam miłość i zrozumienie, a których już więcej nie zobaczę… Od
tego czasu nie poczułam tego bezpieczeństwa i miłości od nikogo… W moim sercu
znajdowała się pustka, której nikt i nic nie zapełni… To co czułam nie mogło
nic opisać… Słowa to było za mało…
Nie wytrzymałam. Po moim policzku spłynęła samotna łza, którą szybko
wytarłam… Nie wiem jak to się stało, ale powiedziałam wszystko na głos… Moje
myśli wylały się za zewnątrz za pomocą moich ust, których nie kontrolowałam
wtedy. Momentalnie spuściłam głowę, gdy zorientowałam się, co zrobiłam.
― Bardzo Ci współczuję… Nawet w najmniejszym stopniu nie jestem w
stanie dowiedzieć się, co czujesz… Ale wiedz, że możesz na mnie liczyć. Masz we
mnie oparcie… ― usłyszałam łamiący się głos Nathana.
Poczułam, jak delikatnie, acz stanowczo obejmuje mnie… Nie odrzuciłam
Go… Poczułam się w jego ramionach tak bezpieczna, że wtuliłam się w niego bez
żadnego słowa… Nathan położył swój policzek na czubku mojej głowy i wyszeptał:
― Jestem przy Tobie…
Poczułam, że moje serce okrywa balsam jego słów, kojących każde
najmniejsze cierpienie, każdy największy ból…
_____________________________
Dziękuję, że jesteście ze mną ;****
Kocham Cie ! Nie potrafie opisać nawet tego jak bardzo mi sie podoba ! ja przy tobie to malutki pikuś.Uwielbiam to jak piszesz ale ty juz to wiesz. ;*
OdpowiedzUsuńohhh jak romantycznie <3
OdpowiedzUsuńpewnie ona jeszcze nie zwraca na to uwagi , ale tak . to bylo romantyczne.
ps wiedz , ze czytajac to wywalilam sobie tosty na spodnie i mialam cale w keczapie .. <3 ;**
cudowny rozdział ;*
OdpowiedzUsuńnie jestem w stanie opisać słowami, jak wspaniale opisujesz każdą sytuację, uczucia bohaterów itp. ♥ też bym tak chciała, uwierz ;p co ty masz z polaka? 6 pewnie, nie? :D haha, ja 4 bo lektur nie czytam ^^ tak to by 5 było xdd
Ahh ^^ Rozpływam się czytając to cudo ...
OdpowiedzUsuńJak można w ogóle tak niesamowicie ... tak FENOMENALNIE wszystko opisywać ?!
No dobra skoro ja tego nie umiem, to wcale nie znaczy, że ktoś inny też ;P
Jesteś po prostu geniuszem i tylko tyle mogę powiedzieć.
Żadne inne słowa nie oddają tego jak wspaniale wszystko opisujesz i jak wczuwasz się w bohaterkę, aby pokazać to co czuje jak najdokładniej.
Po prostu napisz szybko następny rozdział, bo ja długo bez niego nie wytrzymam
Uzależniłam się ;P
Weny ;*****
Jejciu to było takie piękne, romantyczne, wzruszające...
OdpowiedzUsuńKiedy to czytałam, czułam w sercu kłucie i to dosłownie, że mama zaczęła się martwić.
Na szczęście to tylko i wyłącznie moja wina, bo za bardzo przeżywam wszystkie historie, które tak wspaniale opisujesz. :)
Z mojej duszy wydarł by się potok łez, gdybym nie mogła choć na sekundkę usiąść do komputera i przeczytać Twojego wspaniałego opowiadania i kolejnych rewelacyjnych rozdziałów.
wszystko to, co tutaj opisujesz przyprawia mnie o szczęście, wewnętrzna radość rozpiera całe moje ciało, ze az nią kipię.
Masz cudowny dar - dar poruszania ludzkim sercem i jego uczuciami poprzez najtrudniejszą formę jaką jest pisanie.
Na szczęście Tobie wychodzi Ci doskonale czego Ci z całego serca gratuluję
W skrócie - masz talent kochanie!!! :*
Uwielbiam czytać Twoje rozdziały, które emanują doskonałością!
Jesteś najwspanialszą siostrzyczką i moim misiem jakiego kiedykolwiek poznałam! :****
Czekam na następny! <3
Kocham Cię Skarbie!!! :*************
To boskie jest!
OdpowiedzUsuńJak Ania mu to wszystko opowiadała, to się narnormalniej w świecie popłakałam xD
Tyle emocji. . .
Kocham to opowiadanie !
Pisz szybciutko następny rozdział :D
Już się doczekać go nie mogę <3
Nie wiem co napisać, bo po tym cudnym rozdziale myśli mi sie mieszaja :**
Nie mogę ich zebrać w jakieś słowa . ;]
Napiszę tylko, że masz ogromny talent, że Kocham Ciebie i to opowiadanie i, że czekam na następny wsspaniały rozdział <3 :*
Kocham cię dziewczyno!!!!!
OdpowiedzUsuńPrzyprawiasz mnie o płacz , a zaś mega happy uśmiech
Zaciesz do monitora
Ty to umiesz pisać !!!!!!!!!!!!!
Jesteś moją pisareczką kochaną
i nie dyskutuj , masz talent
Uwielbiam czytać to co piszesz
Weny!!!!!!
CZekam na next <3