środa, 30 maja 2012

Rozdział 2

 Spojrzałam na niego zaskoczona i uśmiechnęłam się delikatnie. Chłopak widząc mój uśmiech jeszcze bardziej się wyszczerzył.
― Nie ― powiedziałam do niego po polsku i odeszłam kilka kroków bliżej walizek.
Chłopaka zrobił zdziwioną minę, na widok której bardzo, ale to bardzo chciało mi się śmiać, ale powstrzymałam się od tego. Nieznajomy chciał chyba coś powiedzieć, bo otworzył już usta, ale usłyszałam wołanie „Ania!” bardzo dobrze znanego mi głosu i odwróciłam się w jego stronę. Piotr podszedł do mnie i czule pocałował. Następnie wziął trzy walizki, a ja dwie pozostałe, które można było ciągnąć na kółkach, inaczej Piotr nie pozwoliłby mi ich nieść… Kontem oka zobaczyłam dziwną minę nieznajomego słysząc, jak rozmawiamy w nieznanym mu języku. Nie zwracając już na niego uwagi wyszłam z Piotrem z lotniska, żeby złapać jakąś taksówkę.  Po pół godzinnej jeździe byliśmy na miejscu. taksówka zatrzymała się przed dużym apartamentowcem w bogatej dzielnicy. Zdziwiłam się na to, bo nie sądziłam, że o „takie” mieszkanie chodzi… Piotr widząc moją zdziwioną minę uśmiechnął się do mnie zachęcająco i pociągnął w stronę wejścia. Po chwili byliśmy już na 13 piętrze, na którym to mieściło się nasze nowe mieszkanie. Gdy tam weszłam opadła mi szczęka. Wielki salon urządzony był w nowoczesnym stylu, w szaro-białych kolorach. Był on także połączony z ogromną kuchnią po lewej stronie. Po prawej natomiast znajdowała się sypialnia, która urządzona była w kolorach czerwieni i purpury. Na środku niej znajdowało się ogromna łóżko, a po  prawej garderoba, tuż obok której było wejście do łazienki z wielką wanną i prysznicem. Wszystko było cudowne. Aż nie wierzyłam, że Piotr dostał tak dużo. Ale byłam szczęśliwa i dumna z niego.
Rozłożyliśmy walizki w sypialni i zaczęliśmy się rozpakowywać. Szło nam dość sprawnie. Podeszłam w końcu do ostatniej mojej walizki i otworzyłam ją. Momentalnie doznałam szoku!
― To nie jest moja walizka! ― krzyknęłam.
Znajdowały się w niej męskie rzeczy typu koszuli, spodnie, bielizna… A moich rzeczy nie było! Piotra podszedł i zajrzał do walizki, a następnie sprawdził, czy nie ma na niej adresu właściciela, tak jak na mojej. Niestety nie było go. Piotr powiedział, że pojedzie na lotnisko oddać walizkę i dowiedzieć się czegoś o mojej, a następnie wpadnie do firmy, żeby zameldować przyjazd. Gdy tylko wyszedł zaczęłam porządkować resztę naszych rzeczy, a gdy skończyłam wyszłam poszukać jakiegoś sklepu. Na szczęście niedaleko był supermarket, więc kupiłam w nim kilka rzeczy i wróciłam robić obiad. Chciałam zrobić tym Piotrowi niespodziankę. I udało mi się! Gdy wrócił chwilę po 18:00 był mile zaskoczony posiłkiem, który przygotowałam. Wszystko szybko pochłonął, a następnie usiadł na kanapie i włączył telewizor. Dołączyłam do niego i wtuliłam się w jego bok. Zaczęłam rozmyślać, jak potoczy się nasze życie tutaj? Jak się okazało pierwszy dzień mijał nam bardzo dobrze, pomijając fakt zgubionej walizki… Nie przejmowałam się tym zbytnio, bo to tylko walizka. Ale nie czułam się też komfortowo z tym, że jakiś chłopak będzie przeglądał moją bieliznę i rzeczy osobiste, które były w tej walizce. Hmm… Ciekawe kiedy ja odzyskam? O ile w ogóle ją odzyskam… Może to jakiś psychol i nie odda mi moich rzeczy… Lepiej żebym o tym nie myślała. O mój Boże! Przecież ta osoba będzie miała nasz adres! Zawsze pisałam adres na walizkach w przypadku takiej sytuacji, ale teraz zastanawiałam się, czy to był dobry pomysł…
Przestałam jednak o tym myśleć, bo moją głowę zajęło coś zupełnie innego… Poczułam muśnięcia ust na moim ramieniu i szyi… Piotr delikatnie odgarnął moje niesforna włosy przechodząc do zgłębienia pod szczęką. Odchyliłam nieznacznie głowę do tyłu, uśmiechając się do niego. Piotr ułożył mnie na kanapie i powrócił do pieszczot. Ściągnął ze mnie koszulkę i zaczął całować po dekolcie, schodząc coraz niżej. Po chwili pozbawił mnie spodni i zaniósł do sypialni, delikatnie kładąc mnie na łóżku. Nachylił się nade mną i zaczął całować opierając się na łokciach. Popchnęłam go i przekręciłam siadając na nim. Zaczęłam rozpinać jego koszulę, całując nagi tors. Odrzuciłam koszulę na bok i zajęłam się spodniami. Nie zajęło mi to dużo czasu. Gdy był w samych bokserkach, opinających jego męskość, omiotłam go wzrokiem, uśmiechając się prowokująco. Piotr podniósł się i wpił w moje usta, całując je łapczywie. Czułam pod sobą, delikatnie poruszającego się członka. Wiedziałam, że jest już gotowy. Ja też byłam. Nie chciałam dłużej czekać. Wstałam, zdjęłam z siebie bieliznę i podeszłam do Piotra zmysłowym ruchem, na co chłopak przyglądał się z wielką satysfakcją. Położyłam swoje dłonie na jego klatce i popchnęłam go. Złapałam za jego bokserki i zdjęłam je. Ponownie usiadłam na nim i poruszałam biodrami, ocierając się o jego męskość. Chciałam się z nim jeszcze trochę pobawić… Zauważyłam na jego twarzy grymas rozkoszy i zadziorny uśmiech, który uwielbiałam. Postanowiłam więcej już go nie męczyć, bo sama dłużej nie wytrzymałabym. Załapałam jego męskość, która lekko przechylała się w lewą stronę i wyprostowałam, wkładając ja w siebie. Znowu zaczęłam poruszać biodrami, tym razem znacznie mocniej. Czułam jak jeszcze bardziej nabrzmiewa we mnie i doprowadza mnie do zachwytu. W pewnym momencie Piotr położył mnie na plecach i zaczął poruszać się we mnie coraz szybciej. Sprawiało mi to wielką przyjemność, a po jego twarzy wnioskowałam, że przeżywa dokładnie to samo. Po chwili zauważyłam jak przymyka oczy, co oznaczało, że dochodził… Wiedziałam o tym, bo zawsze tak robił. Założyłam nogi na jego barki, a on pochylił się jeszcze bardziej i przyśpieszył. Była to jego ulubiona pozycja, dlatego zawsze nią kończyliśmy. Poczułam ogromny przypływ ciepła i rozkoszy, której nie da się opisać słowami. Po chwili Piotr opadł koło mnie i próbował złapać oddech. Mi też ciężko to przychodziło. Wtuliłam się w niego, całując jego klatkę i kładąc w to miejsce moja głowę. Chłopak objął mnie, dotykając dłońmi mojej nagiej skóry. Leżeliśmy tak w milczeniu przez chwilę, uspokajając nasze oddechy i przyśpieszone bicia serca.
― To najważniejsze, czyli łóżko mamy już rozdziewiczone… ― powiedział Piotr uśmiechając się, a następnie dodał. ― Czas też na resztę…
Podniosłam się na łokciu i spojrzałam wyzywająco na Piotra z uśmiechem, a następnie zaczęłam go namiętnie całować. Robiliśmy to prawie przez całą noc, zaliczając salon, kuchnie, łazienkę, a nawet garderobę… Dopiero gdzieś koło 3:00 nad ranem opadliśmy na łóżko wtuleni w siebie i zasnęliśmy.
Rano o godzinie 8:30 obudziłam się, o dziwo wyspana. Spojrzałam na Piotra, który spał sobie smacznie w najlepsze. Chwilę tak na niego popatrzałam, a następnie wyjęłam małe piórko z poduszki i zaczęłam łaskotać Go nim. Widziałam jak na początku kręcił nosem przez sen i nawet podniósł rękę, aż w końcu otworzył oczy i spojrzał na mnie. Widząc, że mam w ręku narzędzie zbrodni, przewrócił mnie i zaczął gilgotać i całować… Śmiałam się niemiłosiernie i prosiłam, żeby przestał, ale nic to nie dało. Przerwał dopiero, gdy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Oboje zerknęliśmy na zegarek. Była 9:05. Kto to mógł być?
― Otworzysz? ― zapytał Piotr robiąc maślane oczka. ― Ja jestem nieubrany… ― dodał po chwili i odkrył kołdrę ukazując mi się w stroju Adama.
― A ja to niby jestem ubrana? ― zapytałam unosząc brew.
Chłopak podniósł swoją koszulę, która leżała koło łóżka, po jego stronie i wręczył mi ją. Złapałam ją i ubrałam się. Była na mnie o wiele za duża, przez co wyglądałam w niej, jak  w sukience… Piotr spojrzał na mnie i powiedział:
― Ślicznie w niej wyglądasz.
Wystawiłam mu język i wyszłam z sypialni krzycząc na odchodne:
― Robisz mi za to śniadanie!
― No, niech Ci będzie… ― odkrzyknął.
Zaczęłam się śmiać podchodząc do drzwi i otwierając je. Gdy tylko je uchyliłam, z mojej twarzy zniknął uśmiech, ale za to pojawił się on na twarzy osoby, która stała naprzeciwko mnie…

___________________________
Jest i kolejny rozdział ;)
Mam nadzieję, ze się spodoba ;P
Bardzo mi też zależy na Waszych opiniach (tych krytycznych też jeśli ktoś takie ma) ;*
Czekam na nie z niecierpliwością ;D
Kocham WAS ;****


niedziela, 27 maja 2012

Rozdział 1

„Dlaczego ja zawsze nic nie mogę znaleźć?” pomyślałam kończąc pakowanie o 4:00 nad ranem. Za dwie godziny mamy samolot, a za 40 min Piotr ma po mnie przyjechać i jedziemy prosto na lotnisko. Oczywiście, gdy trzeba się ogarnąć, to ja nigdy, niczego nie mogę znaleźć! Biegałam po całym domu szukając dokumentów, bez których przecież niegdzie nie polecę. Usłyszałam dzwonek do drzwi i spojrzałam spanikowana na zegarek. Była 4:40! Otworzyłam szybko drzwi i ujrzałam uśmiechniętego Piotra. Spojrzałam w jego błękitno-szare oczy, w których zobaczyłam szczęście i radość na mój widok. Widząc jego twarz od razu uspokoiłam się. Piotr zbliżył się do mnie. Czułym gestem przyciągnął do siebie, obejmując mnie w talii i złożył na moich ustach słodki pocałunek.
― Co się stało? ― zapytał, gdy wyprostował się.
Znał mnie doskonale i wiedział, że czymś się denerwuję. Nie musiałam nawet nic mówić. Poznał od razu, że coś się dzieje.
― Nie mogę znaleźć dokumentów… ― powiedziałam cicho, a niepokój powrócił do mnie w mgnieniu oka.
― Głuptasie mój! Nie pamiętasz? Wczoraj zapakowałem Ci je do torby z laptopem! ― powiedział to gładząc mój policzek.
„Co ja bym bez niego zrobiła?” pomyślałam. Pobiegłam szybko do torby, aby sprawdzić, czy aby na pewno dokumenty tam są. Chciałam mieć pewność. Wszystko musiała być na swoim miejscu.
Są!
Poczułam ulgę, gdy je zobaczyłam. Teraz wszystko było zapięte na ostatni guzik i mogliśmy w końcu jechać. Piotr zabrał moje walizki, a ja wzięłam torbę z laptopem i torebkę. Gdy byłam już przy drzwiach, odwróciłam się w stronę domu i omiotłam go ostatnim spojrzeniem. „To jest dobra decyzja” utwierdzałam siebie w duchu. Bo przecież, co się tam może stać? Nic! Będę tam z Piotrem, więc na pewno wszystko się dobrze ułoży. Wyszłam z mieszkania i zamknęłam je na klucz. Chłopak czekał na mnie przy samochodzie, oparty o jego boczne drzwi. Widziałam, że w jego oczach pojawił się smutek. Przyglądał mi się uważnie, gdy podchodziłam do niego. Chciał najwidoczniej wyczytać z mojej twarzy jakiekolwiek oznaki rezygnacji, ale nie dałam nic po sobie poznać. Oczywiście ciężko mi było zostawiać tutaj dotychczasowe życie, ale chciałam rozpocząć nowy etap w moim życiu, razem z Piotrem. To zrozumiałe, ze będę tęskniła za pewnymi osobami i miejscami, które są dla mnie ważne. Ale to nic w porównaniu z tym, jakbym się czuła bez Piotra… Bez poczucia, ze jest blisko mnie, i w każdej chwili mnie przytuli i powie jak bardzo mnie kocha i potrzebuje… Jest mi to potrzebne jak powietrze, jak woda… Nie wytrzymałabym bez tego. Boję się jedynie jeszcze tego, jak zdołam wytrzymać bez Moniki… Ale muszę być silna. Są przecież telefony, Internet… To nie to samo, ale dam rade. Będę ja też odwiedzać, a ona też może do mnie przylecieć na wakacje. Zawsze jest jakieś rozwiązanie. Uśmiechnęłam się w duchu, poszukując nowych rozwiązań na kontakt z siostrą i możliwość zobaczenia jej.
Podeszłam do Piotra i przytuliłam się do niego, a potem spojrzałam mu w oczy, uśmiechając się.
― Jesteś tego pewna? ― zapytał ze strachem w głosie. ― Jeszcze możesz zmienić zdanie…
― Jestem tego pewna! ― powiedziałam z mocą i pocałowałam go namiętnie.
Poczułam jak jego słodkie usta wyginają się w uśmiechu, a jego dłonie ponownie wędrują na moją talię i przyciągają mnie jeszcze bliżej niego. Trwaliśmy tak dłuższą chwilę, ciesząc się sobą i okazując czułości. W końcu niechętnie przerwałam tą wspaniałą chwilę, odrywając się od niego i mówiąc:
― Powinniśmy już jechać, bo spóźnimy się na samolot…
Piotr puścił mi oczko i otworzył drzwi auta. Po chwili jechaliśmy już na lotnisko. Przez cały ten czas chłopak trzymał mnie za rękę i zerkał, co chwilę w moja stronę. Znów ujrzałam w jego oczach radość, gdy nasze spojrzenia się spotykały. Czułam ogromne szczęście widząc na jego twarzy uśmiech. Pozwalało mi to nie myśleć o moich obawach i skupić się na pozytywach tego wyjazdu. Zanim się obejrzałam parkowaliśmy już przed lotniskiem, a chwilę później odbyliśmy pomyślnie odprawę.
„Teraz już nie ma odwrotu!” pomyślałam wchodząc na pokład samolotu. Ale ja nie mam powodów by zmieniać zdanie! Więc po co ja o takich głupotach myślę… Czego ja się tak boje? Przecież Piotr mnie kocha i nigdy nie skrzywdzi, nie on! To jest po prostu niemożliwe! On się mną zaopiekuje! Z tą myślą zajęłam fotel przy Piotrze i wtuliłam się w jego ramie. Bardzo lubiłam to robić, dotykając przy tym swoimi dłońmi jego umięśnionych bicepsów… Piotr był bardzo wysportowany oraz dobrze zbudowany… Nie powiem, że to mnie nie pociąga, bo byłabym hipokrytką. Wręcz uwielbiam jego ciał! Uwielbiam patrzeć na niego i podziwiać te starannie wypracowanie na siłowni mięśnie. Lubię czuć te silne ramiona, które obejmują mnie, i w których czuje się taka bezpieczna i zarazem bezbronna. Ale oczywiście wygląd nie jest najważniejszy, jest jedynie dodatkiem, który pobudza nasze zmysły. Na pierwszym miejscu jest charakter i jaka dana osoba jest. Bez tego pożądanie drugiej osoby jest niemożliwe… Przynajmniej dla mnie. Muszę pragnąć obu tych rzeczy, by poczuć prawdziwe pożądanie do tej osoby. Musi mnie nie tylko fizycznie pociągać, ale także sprawiać, że chcę być z nią i pragnąć jej obecności. Nie wyobrażam sobie tego inaczej… ale każdy człowiek przeżywa to w inny sposób. Niektórzy widzą w drugim człowieku jedynie obiekt seksualny i zwracają uwagę tylko na wygląd zewnętrzny. Inni biorą pod uwagę wnętrze człowieka i to, co ma do zaoferowania nam. Wygląd nie ma dla nich najmniejszego znaczenia. Ja pojmuję to w trochę inny sposób… Według mnie to musi być połączenie tych dwóch cech. Bo naprawdę, nie oszukujmy się… Każdy chciałby mieć przy sobie kogoś atrakcyjnego i to się nigdy nie zmieni… Tacy są po prostu ludzie… Ale nie można też zapominać o osobowości drugiego człowieka! To jest bardzo ważne, żebyśmy akceptowali nasza drugą połówkę taką, jaka jest, razem z jego wadami i zaletami. Szczerze, to ja bym nawet dnia nie wytrzymała z totalnie seksownym i mega przystojnym KRETYNEM! Muszę rozumieć tą drugą osobę i mieć z nią wspólny język. Tu nawet nie chodzi o wspólne zainteresowania, bo te ma każdy inne. Chodzi o to, aby tak pragnąć być z tą drygą osobą, by rozwijać pasje ukochanej osoby, uczestnicząc w tym i poznając, razem z nią to co Kocha…
Na tych rozmyśleniach minął mi cały lot. Piotr przespał go… Ne miałam serca go budzić, więc przyglądałam mu się… Wyglądał wtedy, jak takie duże, bezbronne dziecko… Niestety, gdy lądowaliśmy musiałam wyrwać Go z krainy snu… Chłopak przetarł oczy, i gdy zobaczył mnie uśmiechnął się promiennie i pocałował w czoło! Nienawidziłam, kiedy to robił… Czułam się wtedy, jak jakaś mała dziewczynka, całowana w czółko przez tatę… Piotr dobrze o tym wiedział, i gdy tylko zobaczył moją niezadowoloną minę uśmiechnął się jeszcze szerzej. Przeważnie śmiał się w niebogłosy z moich reakcji, które zwykle wyglądały tak, że piszczałam, żeby więcej tego nie robił, przez co zwyczajnie zachowywałam się, jak ta mała dziewczynka, co jeszcze bardziej mnie złościło… Teraz się od tego powstrzymałam, bo byliśmy wśród ludzi, ale za to posłałam mu mordercze spojrzenie, na które pocałował mnie delikatnie w usta, mając dalej na twarzy uśmiech. Od razu rozweseliłam się, gdy poczułam jego wargi na moich. Dosłownie sekundę później usłyszeliśmy komunikat, aby zapiąć pasy, bo właśnie podchodzimy do lądowania. Posłusznie wykonałam polecenie i zaczęłam wyglądać przez okno, by podziwiać nieznane widoki, które z każdą chwilą były coraz wyraźniejsze. Po niespełna 10 minutach wylądowaliśmy i udaliśmy się na lotnisko, by odebrać walizki i pojechać do mieszkania, które Piotr dostał od firmy. A tak właściwie to Piotr będzie managerem w firmie marketingowej, która zajmuje się tworzeniem wizerunków różnych rzeczy, produktów i osób.
Piotr poszedł odebrać kwit bagażowy, a ja czekałam na niego w miejscu, gdzie mieliśmy odebrać nasze bagaże. Trochę to potrwało, bo kolejka po odbiór kwitów była dość długa. Ale ja czekałam cierpliwie i wypatrywała, czy nie ma gdzieś naszych walizek. W pewnym momencie usłyszałam niski, melodyjny, męski głos, który zabrzmiał w języku angielskim:
― Cześć…
Nigdy nie reagowałam specjalnie na takie zaczepki, więc i tym razem nie miałam zamiaru.
― Cześć… ― rzuciłam jedynie, nie spoglądając nawet w stronę nieznajomego i ruszyłam w stronę znajomych mi walizek.
Miałam nadzieję, że się odczepi. Zatrzymałam się przy naszych bagażach i czekałam dalej na powrót Piotra.
― Zdradzisz mi swoje imię? ― znowu usłyszałam za swoimi plecami ten sam głos, co poprzednio.
Odwróciłam się lekko wkurzona, z zamiarem uświadomienia temu chłopakowi, że nie jestem zainteresowana i miałam już coś powiedzieć, kiedy mój wzrok padł na oczy nieznajomego chłopaka. Nie mogłam nic wykrztusić z siebie… Te hipnotyzujące oczy, których nie umiałam określić koloru bardzo zaciekawiły mnie… Sprawiały, że chciałam poznać osobę, posiadającą te nieziemskie oczy. Zaczęłam się przyglądać wizerunku chłopaka. Miał brązowe włosy z grzywką lekko opadającą na prawą stronę. Ubrany był w jasne, jeansowe, proste spodnie oraz koszulkę z jakimś nieznanym mi napisem. Chłopak zauważył, że przyglądam mu się i puścił mi oczko i uśmiechnięty ponownie się odezwał:
― To jak będzie? Powiesz mi jak masz na imię…?

__________________________________
Już jestem ;) Znaczy rozdział jest ;P
Strasznie Was przepraszam, że musicie tyle czekać ;(
Przepraszam  Was też za ten kiepski rozdział ;(
Mam nadzieję, że choć minimalnym stopniu spodoba on się ;)
Dziękuję, że jesteście ze mną ;***
Czekam na wasze opinie ;D
Kocham WAS :******

środa, 23 maja 2012

Prolog

Wiem, że to trochę dziwne i głupie, ale jutro wyjeżdżam z Polski. Nie wiem, jak to wszystko się potoczy i ułoży, ale chcę tego, mimo moich wiecznych obaw. Chcę być z Piotrem, dlatego razem z nim, jutro wsiądę do samolotu, który ma wylądować w Londynie. Anglia! Straszne, co nie? To jest tak daleko, a zarazem blisko. Już jurto będę tam! Ciekawe jak tam jest? W końcu to tam będzie teraz mój dom… Zostawiam wszystko co tutaj posiadam, żeby móc polecieć do Londynu… No ale nie przesadzajmy… Nie mam tutaj aż tylu rzeczy i przyjaciół, za którymi bym tęskniła. Jedyną osobą, której będzie mi najbardziej brakowało, to Monika, moja najwspanialsza na świecie siostra <cioteczna>. Oczywiście jest jeszcze Piotr, bez którego nie mogłabym żyć, dlatego też jadę z nim do Wielkiej Brytanii, gdzie znalazł bardzo dobrą pracę. To dla niego wielka szansa. Nie mogę go jej pozbawić, za bardzo Go kocham, żebym zmusiła Go do zostania ze mną tutaj. Zrobiłby to, gdybym powiedziała choć jedno słowo, dlatego między innymi, tak Go kocham. Postanowiłam więc, że pojadę tam z nim. Znajdę sobie coś, aby zarobić jakieś pieniądze, choć Piotr, bez przerwy powtarza, że nie muszę pracować, że on się mną zajmie, jak przystało na faceta. Ale ja nie chcę być jedną, z tych, co tylko leżą i pachną… Nie nadaję się do tego. Nie chcę by tylko on pracował i za wszystko płacił… To nie jest w moim stylu! Lubię być niezależna. Oczywiście jest to miłe, że Piotr chce mi zapewnić wszystko, czego tylko zapragnę, ale ja wyznaję zasadę, że gdy jesteśmy w związku, to każda ze stron musi coś od siebie dawać, a nie jedynie brać… I ja właśnie nie chcę brać rzeczy materialnych od niego, bo są one dla mnie zbędne. Jedyną rzeczą, która jest mi potrzebna, to Jego miłość. Nic innego do szczęścia mi nie potrzeba. Kocham Go, za to jaki jest, a nie za jego pieniądze. Jeśli ktoś mi nie wierzy, to już jego problem. Najważniejsze, że wiem to ja i Piotr, bo poznałam go, gdy jeszcze ich nie miał i nie przeszkadzało mi to. A wręcz bardzo podobało, bo był sobą, nie chował się za drogimi gadżetami i nie udawał kogoś, kim nie jest, co większość bogatych ludzi robi. Strasznie mnie to denerwuje, że tacy ludzie, którzy niestety otaczają mnie, boją się pokazać prawdziwych siebie, robią wszystko na pokaz! A on jest właśnie inny! Doszedł do wszystkiego własną, ciężką pracą. Troszczy się o mnie i opiekuje, jak tylko potrafi. Chce dać mi wszystko, choć nie potrzebuję tego, gdyż mam pieniądze. Ale sam fakt, że stawia mnie ponad siebie, sprawia, że jest najwspanialszym facetem pod słońcem. Miałam takie szczęście, że spotkałam Go na swojej drodze i dlatego nie mam zamiaru zaprzepaścić tego. Tu, czy tam, jakie to ma znaczenie? Ważne, że będziemy razem, nic więcej się nie liczy…

_________________________________
Tak jak obiecałam jest i prolog ;)
To taki mały początek ;P Ale nie wiem kiedy pierwszy rozdział, bo nie wiem jak mi czas pozwoli się wyrobić, ten okres w moim życiu jest teraz bardzo zabiegany i nie mam na nic czasu :(
Mam jednak nadzieję, że spodoba Wam się ;*****
Czekam na Wasze opinie ;P
PS. Paolu tak to prawda, to co napisałam pod ostatnim rozdziałem tamtego opowiadania ;)

 Kocham WAS ;******

wtorek, 22 maja 2012

Bohaterowie


                Ania - dziewiętnastolatka, która przyjaźń traktuje bardzo poważnie. Łatwo nawiązuje nowe znajomości, ale ma ograniczone zaufanie. tylko nieliczni mogą zaliczyć się do grona jej przyjaciół, czy też raczej dobry znajomych. Uwielbia wszelkiego rodzaju sport oraz taniec, choć nie uprawia żadnej z tych dyscyplin "zawodowo". Ania ma chłopaka, Piotra, który jest od niej starszy (ma 22 lata), a którego bardzo kocha i ufa mu w stu procentach.


                Nathan Sykes 

Tom Parker
Max George

Jay McGuiness
Siva Kaneswaran


                Oraz epizodycznie:
                Michelle - dziewczyna Maxa

                Kelsey - dziewczyna Toma

                Nareesha - dziewczyna Sivy

                Piotr - chłopak Ani

                _______________________________________________

                Witajcie ponownie moje Kochane ;*****
                Powracam do Was z nowym opowiadaniem i mam nadzieję, że Wam się ono spodoba i będziecie wyrażały swoje bardzo ważne dla mnie opinie ;) Te dobre i te złe ;P Bo oczekuję na waszą zacną ocenę czy też krytykę, którą przyjmę motywująco, więc nie bójcie się wyrażać tego co myślicie ;D

                Prolog pojawi się jeszcze dziś lub jutro ;P To zależy jak się wyrobie bo nie mam na nic czasu ;(

                Tak więc jeszcze raz witam Was i mam nadzieję, że będzie dobrze ;*****

                Kocham Was ;*****