czwartek, 23 sierpnia 2012

Rozdział 27


W tym momencie nic się dla mnie nie liczyło… Te dwa słowa, cudowne słowa… które wypłynęły z ust Nathana, sprawiły że zapomniałam o tych ostatnich dniach wypełnionych bólem i męką… ON mnie Kocha! Tylko to miałam w głowie. Poczułam, jak dłonie chłopaka powoli przesuwają się na moje plecy i zmierzają w stronę talii… Kąciki jego warg uniosły się ku górze… Wyraźnie to czułam… Przylgnęłam do Natha jeszcze ściślej, a on napiął swoje ramiona, jakby nie chciał mnie już nigdy z nich wypuścić. Tak bardzo za nim tęskniłam, ale oczywiście wcześniej nie dopuszczałam do siebie tej myśli… W końcu oderwaliśmy się od siebie, choć było mi stanowczo mało i dostrzegłam w oczach chłopaka iskierki… Po chwili jednak znikły, a zastąpił je strach… Nathan zmarszczył brwi i uparcie wpatrywał się we mnie.
― Obiecaj mi, że nigdy więcej tak mnie nie wystraszysz! ― powiedział z powagą, ale ja nie za bardzo wiedziałam, o co mu chodzi. ― Wiesz, jak się o Ciebie martwiłem! Myślałem, że chciałaś sobie coś zrobić… ― spojrzał w bok ze smutkiem. ― Przeze mnie… Myślałem, ze oszaleję…
Chwyciłam jego podbródek i przekręciłam jego twarz w moją stronę. Chłopak, bez sprzeciwów już, spojrzał mi w oczy…
― Nathan, ale o co Ci chodzi? ― zapytałam dalej nie wiedząc, co miał na myśli.
― O co mi chodzi?! ― odpowiedział pytaniem, lekko zdenerwowany. ― Gdy przyszedłem do Twojego pokoju leżałaś na łóżku z pustą fiolką po tabletkach! ― był coraz bardziej zły. ― Twoje oczy się zamykały… Nie wiedziałem ile tego wzięłaś… Tak strasznie się bałem, że mogę Cię stracić…
Dopiero teraz dotarło do mnie, co zrobiłam… Poczułam się okropnie z tym… Jak mogłam postawić Go w takiej sytuacji?! Nie wiedziałam, co mam mu teraz odpowiedzieć… Chłopak przytulił mnie mocno i schował twarz w moich mokrych włosach, a ja zaczęłam gładzić jego szyję…
― Przepraszam… ― wyszeptałam tylko.
― Po prostu obiecaj mi, że już nigdy nie będę się tak bał o Ciebie… Że Cię nie stracę… ―powiedział cicho.
― Obiecuję! ― odpowiedziałam stanowczo.
Nathan mocniej mnie przytulił, ale po chwili jego uścisk rozluźnił się… I poczułam ciężar jego ciała, opadającego bezwładnie na posadzkę… Nie wiedziałam, co się dzieje. Próbowałam podtrzymać Go, by nie upadł, ale efektem tego było to, że osunęłam się na podłogę razem z nim… Spojrzałam na jego twarz… Moje ciało przeszył strach, a z oczu zaczęły spływać łzy… Nath był nieprzytomny, a jego serce waliło, jak oszalałe…
― Max! ― wydarłam się rozpaczliwie.
Starałam się obudzić Nathana, ale nie reagował… Z każdą sekundą mój największy koszmar stawał się rzeczywistością…
― MAX!!! ― ponownie zaczęłam krzyczeć, bo serce mojego ukochanego, które do tej pory mocno dudniło, czułam coraz słabiej…
― C… ― Chłopak wpadł do łazienki i urwał widząc nas na podłodze.
― Nie wiem, co mu się stało… ― zaczęłam lamentować, nie tracąc nadziei, że w końcu obudzę Nathana. ― Pomóż mu, proszę Cię… ― nie mogłam powstrzymać łez. ― Nie chcę Go stracić…
Max bez zastanowienia podniósł Nathana… Widziałam, że sprawia mu to ból, ale starał się tego nie okazywać… Chłopak powiedział, ze zabiera Natha do szpitala i wybiegł. Nie protestowałam, choć bardzo chciałam z nimi pojechać i być przy nim… Ale nie mogli na mnie czekać… Każda sekunda była na wagę złota… Tu chodziło przecież o Nathana… Mojego Nathana… Podniosłam się i wbiegłam do sypialni zrzucając z siebie ręcznik i zakładając dres, który był najbliżej…
― Zaraz będzie taksówka… Choć… ― zakomunikowała mi Monika, gdy znalazłam się w salonie, i pociągnęła mnie w stronę drzwi.
Na ulicy czekała już taksówka, do której szybko wsiadłyśmy… Dzięki Bogu kierowca po moich prośbach, złamał chyba wszystkie możliwe zakazy, by jak najszybciej dojechać do szpitala. Na miejscu rzuciłam kierowcy pieniądze, znacznie więcej niż musiała, ale to nie było teraz ani odrobinę ważne, i wbiegłam do szpitala. Od razu dostrzegłam Maxa stojącego przy dawnej sali Natha… Gdy byłyśmy już blisko niego, chłopak przytulił mocno mnie i Monikę. Wiedziałam, że boi się o przyjaciela i nie chce Go stracić, tak samo jak my… Nie zdążyłam się nawet odezwać, bo na korytarz wyszedł lekarz, kierując się w naszą stronę…
― Państwo z rodziny Pana Nathana Sykes’a? ― zapytał doktor, a my pokiwaliśmy jedynie głowami, w oczekiwaniu na jakiekolwiek wieści. ― Pan Sykes zachował się bardzo nieodpowiedzialnie wypisując się wczoraj ze szpitala na żądanie. Miał poważny wypadek, w którym miał dużo szczęścia, bo nie doznał żadnych obrażeń zewnętrznych, po za licznymi stłuczeniami… Niestety to koniec pozytywów, bo w wypadku tym doznał poważnego wstrząśnienia mózgu i nie powinien tego w żaden sposób lekceważyć… A ta utrata przytomności jest tego przykładem… Obecnie stan pac jęta jest dobry, ale nie oznacza to, że coś takiego może się nie powtórzyć. To poważna sprawa… Zalecałbym, aby Pan Sykes został u nas nieco dłużej niż ostatnio i nie urządzał sobie już więcej żadnych wycieczek tego typu… Bo mogą się one skończyć znacznie gorzej…
― Dopilnujemy, by nigdzie się już nie wybierał i słuchał Pana doktora. ― oznajmiłam. ― A czy możemy Go zobaczyć? ― spytałam z nadzieją.
― Tak, oczywiście. Pacjent  na razie jest pod wpływem leków i śpi… ― poinformował nas lekarz i udał się do następnej sali.
― Idź do niego… ― zwrócił się do mnie Max z ulgą w głosie. ― My zadzwonimy do reszty.
Uśmiechnęłam się lekko do pary i weszłam do sali. Mój wzrok automatycznie padł na łóżko, na którym leżał, podłączony do kroplówki Nathan. Usiadłam na brzegu łóżka, przy jego boku i chwyciłam jego dłoń jedną ręką, natomiast drugą gładziłam jego policzek…
― Jak się obudzisz będziesz musiał obiecać mi, że Ty też nie wykręcisz mi więcej takiego numeru… ― powiedziałam cicho do śpiącego chłopaka. ― Bo jak nie… ― zagroziłam jeszcze.
Choć wiedziałam, że nic mu już nie grozi, mój strach ani trochę nie zmalał. Wiedziałam, że nie uspokoję się dopóki nie spojrzę w jego oczy i sama się o tym nie przekonam.
― Nie mogę Cię stracić… Rozumiesz! Tak bardzo Cię Kocham… ― wyszeptałam i pocałowałam delikatnie usta Nathana.
― Khmmm… ― usłyszałam krząknięcie za plecami i odwróciłam się.
Ujrzałam stojącą w drzwiach sali blondynkę… To była Jessica! Dziewczyna spojrzała dziwnie na mnie, a ja stanęłam na równe nogi, gdy zaczęła iść w moją stronę…
― My najwyraźniej nie miałyśmy okazji się poznać… jestem Jessica, siostra Nathan… ― zwróciła się do mnie kąśliwie dziewczyna, nie próbując nawet ukryć swojej niechęci do mnie…

_____________________________
Się spięłam i napisałam :)
Mam nadzieję, że się spodobał :P
Coś Wam powiem... CZY WY WALNĘŁYŚCIE SIĘ W GŁOWĘ????!!!!! Mam 10 000 wejść!!!!!!!!!!!!!! o_O !!!!!!!!!!!!!!! Zawał na miejscu... Dobrze że po ręką była Ola :* I m reanimację zrobiła swoim... brak mi słowa aby oddać genialność jej rozdziału... Ale uwierzcie, jest BOSKI!!!!!! A znajdziecie Go tutaj :D Kocham Cię Promyczku Ty mój :*****
Dziękuję Wam wszystkim za wsparcie ;***
Jesteście najlepsze i to się nigdy nie zmieni :D
Kocham WAS :****


11 komentarzy:

  1. GENIALNOŚĆ MOJEGO ROZDZIAŁU ?! To się nazywa greeeeat joke ;D
    Ale mimo to dziękuję :* za to, za wszystko ;*
    genialność to może mieć tylko i wyłącznie twój rozdział ;*
    jest niesamowity jak zwyyyykle, zaczyna mnie wkurzać to powtarzanie się ;/
    ale jak można sie nie powtarzać kiedy czyta się takie cuda ! ;*
    kocham, ubóstwiam i w ogóle <3
    biggggggg loooooove <3
    P.s jesteś moim kochaniem słodki słodziaku ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. BOSSSSSSSSSSSSSSSKI <3
    Marzę o szybkim następnym rozdziale :)
    Kochamy cię wszyyyystkie :****

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział!
    Nie mogę się już doczekać następnego!
    Weny kochana!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wisisz mi odszkodowanie. Teraz idę ochłonąć. Wrócę za chwilę. ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. O God czemu ty tak straszysz ?!
    dobra już się uspokajam ...
    rozdział amazing ;***
    jak zwykle boski ^^
    czym ty się inspirujesz ?
    zdradź mi swój sekret xd
    czekam na więcej ;d
    co z tą Jessicą ?!
    kocham cie boska mamo <333

    OdpowiedzUsuń
  6. Heh, dobra, wróciłam. Brawa dla mnie. (:
    Ale... Jeszcze większe dla Ciebie za tak cudowny rozdział! Muszę przyznać, że nie jestem nim zachwycona w 100% ale jestem nim zachwycona w 99,9%. Zaraz wyjaśnię dlaczego, lecz:
    Po pierwsze: wisisz mi odszkodowanie za zadławienie się. :)
    Po drugie: wisisz mi kawałek pizzy, którym się zadławiłam! :D
    Rozdziałem nie jestem zachwycona w 100% gdyż, ponieważ, iż znowu namieszałaś! A miałam cichą nadzieję, że będzie jeden rozdział, albo ewentualnie dwa sielanki i dopiero później jakieś problemy. :D No, ale w Twoim opowiadaniu się coś dzieje i jestem naprawdę zachwycona (dlaczego do cholery nadużywam dzisiaj słowa 'zachwycona'? nie miej mi tego za złe. mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza. xd) tą akcją, ale proszę... Rozdział sielanki :D
    BUAHAHAHAHA, ten zawał widzę, że był dobry bo napisałaś rozdział. :D I nie, chyba nie zwariowałyśmy. Chociaż... Jakbym tak miała mówić o sobie to chyba jednak zwariowałam... Na punkcie Twojego opowiadania kochana. ;* Jestem nim totalnie zauroczona (widzisz, poprawiłam się, nie użyłam słowa 'zachwycona' :D) i pozostanę na wieki, wieków, Amen, nawet gdy go zawiesisz (NIE WOLNO CI TEGO ROBIĆ, TAK TYLKO TO PALNĘŁAM) lub skończysz (TEGO TEŻ NA RAZIE NIE RÓB. NA TO POZWOLĘ TAK PO 200 ROZDZIALE XD)
    W ogóle to znowu się rozpisuje, a Ty później się musisz męczyć z czytaniem tego, ale... nie mogę jeszcze tego komentarza skończyć ponieważ...
    Muszę, chociaż w sumie to nie. Nie muszę Ci dziękować, ale za to bardzo CHCĘ Ci podziękować za te wszystkie miłe słowa u mnie i teraz niestety muszę Cię zmartwić. Ja nie mam ŻADNEGO talentu.
    No i też Cię uwielbiam! Ciebie i te Twoje zajebiste opowiadania! ♥♥
    I w ogóle co ty pierdzielisz? Twoje komentarze wiele dla mnie znaczą, a moje wcale nie są cudowne! Moje komentarze są chaotyczne, zbyt długie, nudne, do bani, a Twoje pomagają mi zabrać się do pisania nowych rozdziałów. (Powiem Ci w tajemnicy, że po przeczytaniu Twojego komentarza u mnie mam już cały zarys trzeciego rozdziału ;])
    Przepraszam, rozpisałam się. Następnym razem spróbuję napisać mniej. :D

    PS. Widzisz co Ty i Twój rozdział ze mną zrobił? Zaczęłam używać wielkich liter, czego nigdy nie robię. No ale czego się nie robi dla wspaniałego rozdziału i jeszcze bardziej wspaniałej autorki. ♥♥♥

    ♥. Lots Of Love. ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Boskie dziewczyno *o*
    Mówiłam już że Cię Kocham ?
    Jeśli tak to się powtórzę, a jeśli nie to powiem :p
    KOCHAM CIĘ MIŚKU MÓJ :**
    Tak mi sie japa ucieszyła, kiedy zobaczyłam kolejny rozdział <3
    Po prostu zaciesz forever ^^
    Genialny rozdział Kochanie :}
    Masz talent jak mało kto :]
    Na serio :]

    Wisdzę, że Nathan wziął sobie moje "milutkie prośby" do serca i wszystko naprawił ;p
    Jestem z niego dumna ;>
    Mam nadzieję, ze już będzie okej :)
    Jakoś nie przepadam tu za Jess :D
    Ale to moja opinia xd
    Już czekam na następny zajebiście cudny rozdział Miśku <3 :**
    Weny :***

    OdpowiedzUsuń
  8. widze tutaj takie poematy pod rozdzialem to tak sobie mysle ze za pare lat zobaczymy moze jakas ksiazke twojego autorstwa w ksiegarniach xdd
    bo piszesz genialnie ;**
    pr. ta fota pod rozdzialem .. KUUURWA *.*

    OdpowiedzUsuń
  9. NIE STRASZ LUDZI!
    Albo strasz, strasz to bd. Cie miała o co opierdzielać xD
    Rozdział boski!
    Ja myślałam, że on tam umrze w tej łazience a on zemdlał! O.O
    Ciekawe czemu Jess się zwraca z niechęcią...
    No nic geniuszu.
    I podczepiam się do stwierdzenia Paoli, że jeszcze parę lat i zobaczymy twoją książkę w księgarni czego Ci życzę;)
    Pozdrówka
    Indica

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham <3
    Rozdział rewelacyjny :*
    Czekam na następny :3

    OdpowiedzUsuń
  11. Jaka ja jestem szczęśliwa, że wszystko się między nimi ułożyło! Naprawdę, taka happy jeszcze nie byłam xD Tylko teraz Nath musi wyzdrowieć, bo tego typu wycieczki nie są bezpieczne!!! Nie narażaj mnie tu na takie ogromny stres!! Kardiologu mój Kochany dziękuję za tak fenomenalny rozdział ;*** <33 Uwielbiam, gdy informujesz mnie na GG o nowym dodanym!!! Wtedy aż podskakuję na krześle xD
    Kocham Cię i wiesz o tym ;**
    <33 Czekam na więcej!!
    ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń