Automatycznie moje nogi przeniosły mnie o krok w tył… Nie myślałam, co
robię w tej chwili. Nie chciałam po prostu, żeby zbliżał się do mnie, choćby na
ten jeden krok… Nathan widząc to zatrzymał się i wlepił swój wzrok w łzach,
które ciągle płynęły z moich oczu. Mimowolnie zerknęłam na blondynkę, która
trzymała się z tyłu i spoglądała jedynie na Natha… z czułością… Coś we mnie
pękło! Moja gorycz zaczęła mieszać się ze wściekłością. Miałam ochotę zmienić
jej twarz w worek treningowy i ćwiczyć na nim godzinami… Poczułam, jak moje
serce jeszcze szybciej zaczęło bić, a wzrok dziewczyny skupił się na mnie… Widocznie
Nathan zauważył, że patrzę na jego towarzyszkę, bo odwrócił się, żeby zobaczyć
reakcję dziewczyny…
― Aniu… ― Nath znowu spojrzał na mnie.
― Nic już do mnie nie mów! ― przerwałam mu.
Nawet nie wiem, jakim cudem zdołałam się odezwać. Zaczęłam się zastanawiać,
co ja jeszcze TU robię?! Wszystkie moje emocje i uczucia znikły… Czułam
wszechogarniającą pustkę, która była jeszcze gorsza… Jakby w moim cielenie było
już żadnej osoby…
― Proszę Cię… ― spróbował ponownie.
W jego oczach dostrzegłam cierpienie… Ale skąd ono u niego?! To bezsensu…
― Nie chcę Cię słuchać! ― znowu mu przerwałam i zamknęłam oczy. ― Nie
chcę Cię nigdy więcej widzieć… ― wyszeptałam.
Wiedziałam, ze usłyszał. Otworzyłam oczy, ostatni raz na niego spoglądając
i wybiegłam z pokoju. Tak bardzo pragnęłam wydostać się z tego domu
niezauważona… Niestety, gdy byłam na schodach potknęłam się o ostatni stopień i
upadłam z hukiem na posadzkę kolanami. Wszyscy z salonu zbiegli się, żeby
zobaczyć, co się stało. Max widząc, jak próbuję się podnieść, podbiegł do mnie
i podniósł, bo nie byłam wstanie sama wstać. Cała moja energia uciekła ze mnie.
Czułam się, jak marionetka… Bezwładna i bezużyteczna… Nie zauważyłam nawet
kiedy Monika równie szybko znalazła się przy mnie i zaczęła przytulać…
― Aniu, co się stało? ― zapytał szybko Max.
Nie chciałam im o niczym mówić… Nie chciałam, żeby się dowiedzieli…
Ale nie mogłam powstrzymać łez, które z każdą chwilą wzbudzały u nich coraz
większe obawy.
― Czy chodzi o Nathana? ― dopytywał się chłopak.
Odwróciłam wzrok, by Max nie wyczytał niczego z moich oczu… Pech
chciał, że moje spojrzenie utkwiłam na schodach, gdzie właśnie na ich szczycie
pojawił się Nath… A za nim blondynka… Tak bardzo żałowałam, że mój wybór padł
właśnie na to miejsce… Zaczęłam się wyrywać, ale Max złapał za moje nadgarstki
i nie pozwolił mi się ruszyć, próbując spojrzeć mi w oczy i dowiedzieć się
czegokolwiek… Ja chciałam tylko, jak najszybciej stąd wyjść i znaleźć się daleko…
Bardzo daleko… Tam, gdzie nikt mnie nie znajdzie… Gdzie schronię się i już więcej
nie zakocham… By już nigdy, nikt nie skrzywdził mnie…
― Ania powiedz, co się stało! ― Max podniósł głos.
Wiem, że się o mnie martwi… Że oni wszyscy się o mnie martwili… Ale ja
nie mogłam… Nie byłam w stanie… Nathan zaczął zbiegać ze schodów, a wzrok Maxa
spoczął na nim. Wykorzystałam chwilę nieuwagi chłopaka i jednym ruchem
wyswobodziłam się z jego dłoni. Pobiegłam w stronę drzwi, nie spoglądając za siebie…
― Ania! ― usłyszałam za sobą głos Nathana, który przyśpieszył.
― Co Ty jej kurwa zrobiłeś?! ― zdołałam jeszcze usłyszeć wściekły głos
Maxa.
Wybiegłam na zewnątrz i pognałam do furtki w bramie. Skręciłam w
uliczkę i zaczęłam biec wzdłuż niej… Przed oczami stanęły mi wszystkie chwile
spędzone z Nathanem… Każde jego słowa… dotyk, czy spojrzenie… Nie miałam nawet
siły z tym wałczyć, choć sprawiało mi to ogromny ból, który osłabiał mnie z
każdą chwilą i kolejnym wspomnieniem… Każdy jego uśmiech… Każdy pocałunek,
który doskonale pamiętam, przyprawiał moje serce o kolejną cierń, wbijającą się
w nie z siłą… Moje myśli zatrzymały się na najgorszej chwili w moim życiu, w
której to mój ukochany wypowiadał w kierunku blondynki, te dwa słowa… „Kocham
Cię”
― Nathan uważaj! ― usłyszałam krzyk jakiejś wystraszonej dziewczyny.
Momentalnie odwróciłam się i mój świat się załamał… Sądziłam, że
moment, który tkwił przed chwilą w mojej głowie był najgorszą rzeczą, jaka
mogła mnie spotkać… Myliłam się… I to, jak bardzo! Moim oczom ukazał się najczarniejszy
koszmar, jaki mógłby dla mnie istnieć… W
ułamku sekundy kierowca czarnego Volvo C30 stracił panowanie nad kierownicą…
Moich uszu dobiegł tylko przeraźliwy huk, a mój wzrok dostrzegł jedynie
bezwładne ciało Nathan, spadające kilka metrów dalej…
____________________________
Przepraszam za taki krótki ;(
Mam ogromną nadzieję że spodobał Wam się ten rozdział :P
Dziękuję Wam za ponad 7 900 wejść!!!! Jesteście WIELKIE :***
Nie wiem jak mam Wam dziękować :)
Oczywiście o czymś na pewno zapomniałam teraz Wam napisać... Skleroza nie boli... No cóż... :D
Kocham Was moje Kochane :***
O pamiętam!
Witam na moim blogu dwie nowe czytelniczki :) Gabryśka Wu oraz Deris :D Mam nadzieję, że jeszcze Was tu zobaczę :**
I jeszcze jedno!!!
Kiko moja droga :*** szykuj tam ten swój opierdziel dla Nathana bo Ci się przyda :D hehe ^^
I jeszcze jedno!!!
Kiko moja droga :*** szykuj tam ten swój opierdziel dla Nathana bo Ci się przyda :D hehe ^^
nie ważne że krótki, ważne że wspaniały ! ;)
OdpowiedzUsuńeh jak zwykle... to nie fair, ja już nie wiem co mam pisać ! ;P
bo po co kilkanaście razy pisać to samo? ale powtórzę się !
jest niesamowity, idealny, perfekcyjny ! ;*
i jak zwykle ;* wiesz że Cię kocham? <3
O rzesz w mordę!
OdpowiedzUsuńO.O
Nathan... Wypadek...
Mam nadzieję, ze nic mu nie będzie, nic poważnego przede wszystkim.
A ta blondynka co kto?
Bo mnie ciekawość zżera.
Rozdział fantastyczny.
Nie przejmuj się, że jest krótki, liczy się to, że jest cudowny!
Plooooooooose, dodaj nowy rozdiał jak najszybciej
Weny kochana
COŚ TY ZROBIŁA?! O.O
OdpowiedzUsuńo Boże! tylko nie to! ;c dwie tragedie w jednym O.o
PISZ NEXT SZYBKO!!! ♥
no nie mogę
OdpowiedzUsuńczekam na next
kocham to opowiadanie
O.O
OdpowiedzUsuń*o*
AAAAA
AAAAAAAAA
AAAAAAAAAAAAAAAA!!!
Jezu, Jezu, Jezu!!!
JUTRO TUTAJ O TEJ SAMEJ PORZE WIDZĘ TWÓJ ROZDZIAŁ!!!!
JA TU PŁACZĘ!!!
NAPRAWDĘ!!
ŁEZKI MI NA KLAWIATURĘ SPADAJĄ!!!
JA NIE WYTRZYMAM DO JUTRA!!
ZA ŻADNE SKARBY ŚWIATA NIE WYTRZYMAM!!
Powiedz, że on przeżyje!!!
Musi przeżyć!!!
Ależ mi niewyobrażalnie ciśnienie skoczyło...
Rozdział fantastyczny!!!
Załatw mi jeszcze prywatnego kardiologa i będę szczęśliwa ;)
Tylko wiesz, jutro tutaj rozdział widzę!!
Coś tak czuję, że ten komentarz ani ładu ani składu nie posiada ;/
Ale cóż ja biedna poradzę?!
Twój zaiste cudowny blog doprowadza mnie do takiego właśnie stanu ;**
Kochanie Moje!!
Roślinko którą staram się regularnie podlewać!
Kocham Cię wiesz? ;**
Moim maleńkim organem zwanym serduszko ^^
Czekam na kolejne Twoje arcydzieło!!
;**
<33
♥♥♥
boskie to! ♥
OdpowiedzUsuńpisz następny! ♥.♥
O.o
OdpowiedzUsuńnieeeeeeeee !
plis don't !
Mamo nie rób mi tak xd
Jestem dumna że jesteś moją mamą ;**
no szybko musisz dodać następny bo nie wytrzymam ;)
Kocham bardzo mocno Aniu <3333
O.o
OdpowiedzUsuńOMG
Zabiłaś Nejfana.
Jak mogłaś???
Co teraz będzie???
A, może on żyje.
Ale i tak nie jest dobrze.
CO TERAZ BĘDZIE???
o kuuuuurrrrrrrrrrwwwwwwww*wwwwwaaaaaaa ....
OdpowiedzUsuńwiecej nie potrafie powiedziec ....
biedny Nath ..:( Mam nadzieję, że będzie dobrze :)
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o tą blondynkę.. to wydaję mi się, że może to być jego siostra ..:) A Nathan chciał tylko zrobic małą próbę przed wyznaniem miłości Ani :)
Ale ja tylko głośno myślę.. :D
Jestem pewna ,że Nath kocha Anię! :)
Pisz następny :)
No co ja Ci mogę powiedzieć?
OdpowiedzUsuńŚwietny!!
No krótki i trochę smutam, ale liczę że szybko dodasz kolejny
Ten jest fenomenalnie rewelacjonująco zachwycający( co to za słowo?)
Kocham Cię
Pisz kolejny
;************************