środa, 26 września 2012

Rozdział 34


Gapiłam się, jak głupia w kobietę, mając nadzieję, że to jakiś beznadziejny żart… Ale prawda była inna i nie mogłam jej zmienić…
― Musimy przeprowadzić kilka dodatkowych badań, które ostatecznie potwierdzą diagnozę… ― zwróciła się do mnie lekarka. ― Najlepiej byłoby, gdyby została Pani na noc w szpitalu, a za godzinę zaczęlibyśmy badania…
Skinęłam jedynie głową i wstałam. Trzymałam się na resztkach sił… Nie chciałam dać poznać po sobie czegokolwiek… Na korytarzu czekali przecież moi przyjaciele… Nie muszą o tym wiedzieć… Nie muszą się zadręczać… Wyszłam na korytarz, a Monika i Ola podbiegły do mnie i zaczęły wypytywać o wszystko. Nie wiedziałam, co mam im odpowiedzieć… Poprosiłam jedynie, by pojechały do mojego mieszkania po kilka rzeczy… Tak, jak przewidywałam, zaczęły jeszcze bardziej naciskać na mnie z pytaniami… Z pomocą przyszła mi Pani doktor, która najwidoczniej wyczuła, że nie jestem jeszcze gotowa powiedzieć im prawdy…
― To tylko kontrolne badania, które musimy przeprowadzić… ― dziewczyny odetchnęły chyba z ulgą.
Wraz z Tomem udałam się za kobietą, by wypełnić wszystkie potrzebne dokumenty, a blondynki pojechały po moje rzeczy. Uzupełniłam formularz przyjęcia i odpowiedziałam na każde zadane pytanie dotyczące wywiadu rodzinnego. Właśnie dlatego poprosiłam dziewczyny o przywiezienie moich rzeczy…  One od razu zorientowałyby się, że coś jest nie tak… A Tom… Tom po prostu nie wiedział, o co chodzi… Gdy już kończyliśmy w poczekalni zjawiły się moje przyjaciółki z niewielka torbą. Zabrałam ją od nich i poszłam do swojej sali, w której przebrałam się w dres, a następnie zabrano mnie na badania. Trwało to dobre trzy godziny… Miałam przeprowadzoną między innymi tomografię brzucha, kolejne USG, kilka zdjęć i wiele innych badań, których nawet nie znam nazw. Gdy wróciłam do swojej sali, było przed 19:00, a Monika, Ola i Tom nadal cierpliwie czekali… Kochałam ich za to, że mnie nie opuścili, chociaż nie znali nawet prawdy… Ale nie mogłam im pozwolić, by tu zostali…
― Wracajcie już do domu. ― odezwałam się siadając na łóżku. ― To jest bezsensu, żebyście tak czekali tutaj… Wyniki będą dopiero jutro. Idźcie się przespać… I nie chcę słyszeć żadnych sprzeciwów! ― dodałam szybko widząc, że cała trójka otwiera usta.
Niechętnie zrobili to, o co ich poprosiłam. Chciałam być teraz sama i przemyśleć to wszystko… To, co mnie spotkało… Ale nie było mi to dane. Czując pod sobą miękką poduszkę, moje oczy zamknęły się i zasnęłam…

» Nathan «
Byłem dosłownie wszędzie… Wróciłem do domu, ale nie zastałem jej tam… W jej mieszkaniu też nikogo nie było… Pojechałem nawet do domu Oli… NIC! Zupełnie nic… siedziałem teraz w parku i analizowałem każdy, nawet najmniejszy szczegół dzisiejszego dnia… Dlaczego wszystko muszę spieprzyć?! Gdzie ona teraz jest?! Muszę z nią porozmawiać! Poderwałem się z ławki i ruszyłem w stronę samochodu… Po 15 minutach byłem pod domem… Może chłopaki coś wiedzą… Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. W salonie zastałem jedynie Toma…
― Gdzie Ty kurwa byłeś?! ― podniósł się z miejsca i podszedł do mnie. ― Ona nosi Twoje dziecko! A Ty jak się zachowujesz?! Jak pieprzony gówniarz! ― wydarł się.
Gdyby tylko wiedział, ze to nie jest moje dziecko… Ale to nie zmienia faktu, że Tom ma rację…
― Ania teraz jest w szpitalu… ― ściszył głos.
― CO?! ― teraz to ja się wydarłem. ― Ale dlaczego?! ― złapałem Toma za koszulkę, ale chłopak wyswobodził się.
― Nie wiem… ― popchnął mnie do tyłu. ― Powiedzieli tylko, ze to są zwykłe badania, ale… Widziałem w oczach Ani strach… A Ciebie przy niej nie było! ― Tom znowu zaczął podnosić głos. ― Ona Ciebie Kocha! Jak możesz się tak zachowywać?! Przecież widzę, jak się dzięki niej zmieniłeś… Więc dlaczego teraz uciekasz?!
I znowu trafił w czuły punkt… Ja nie zmieniłem się… Ja tylko tego pragnąłem… Dla Ani… Ale nawet miłość do niej niczego nie zmieniła… Dalej jestem tym, kim byłem… I dzięki Tomowi właśnie to zrozumiałem…
― Ja na nią nie zasługuję… ― wyszeptałem.
To była najszczersza prawda. Jak mogłem tak się zachować?! Jak mogłem ją zdradzić?!
― Co Ty pieprzysz?! ― Tom wkurzył się. ― Ona Kocha Cię i to jest najlepszy dowód tego, że na nią zasługujesz! Więc przestań użalać się nad sobą i idź do niej!
― Nie mogę… ― spojrzałem na chłopaka. ― Wiem, o czym mówię… Tom, Ty nie znasz całej prawdy… Ja o prostu na nią nie zasługuję…
Odwróciłem się od zdezorientowanego Toma i pobiegłem do swojego pokoju, mijając przy tym resztę chłopaków. Nie znalazłem tam spokoju… Wszystko przypominało mi Anię… I to, jak bardzo ja skrzywdziłem…

» Ania «
Leżałam i wpatrywałam się w biały sufit już od godziny czekając, aż zjawi się u mnie jakiś lekarz i powie, co z moimi wynikami… Chyba żadnemu się nie śpieszyło, bo była już prawie 11:00, a nikt nie raczył się u mnie zjawić… Nie wiem, jak mam to interpretować… Może badania jeszcze trwają, bo to coś poważnego… A może wręcz przeciwnie, nic mi nie jest, dlatego się nie śpieszą… W tym momencie moje przemyślenia zostały przerwane przez moją Panią doktor i starszego mężczyznę, który także był lekarzem.
― Dzień dobry, jak się Pani czuje? ― zapytała mnie kobieta.
― Dobrze… ― tylko na tyle było mnie stać.
― To jest doktor Forbs i będzie od teraz Pani lekarzem… On Pani wszystko wytłumaczy…
― Jestem chirurgiem działu onkologii… ― odezwał się mężczyzna, a ja wiedziałam już wszystko. ― Niestety badania potwierdziły poprzednie przypuszczenia… Będziemy zmuszeni usunąć pani prawy jajnik… I to, jak najszybciej…
Gdy znaczenie tych słów dotarło do mnie, z moich oczu popłynęły niesforne łzy, a lekarze opuścili salę… Pewnie chcieli dać mi ochłonąć… Tylko, co to da?! Jak można z czymś takim się pogodzić?! Jak?! Czułam strach… Moje serce gwałtownie przyspieszyło, gdy całe moje ciało ogarnęła pustka… Każda komórka mojego serca wypełniała się nicością… Tak właśnie czułam się zawsze, gdy wyobrażałam sobie śmierć… A teraz nie mogłam tego od siebie odpędzić… Moje ciało dawał mi znać, ze to właśnie mnie czeka… Że skończę sama… Mogłam mieć przy sobie przyjaciół, ale nie było ze mną JEGO! Nie było tu Nathana! Dobrze o tym wiedziałam, że Tom mu o wszystkim powie… Że jestem w szpitalu… Ale mimo tego nie przyszedł… Nie zadzwonił nawet… Jakbym nic dla niego nie znaczyła… Kolejna łza spłynęła po moim policzku… O jedna za dużo! W tym momencie to on przestał się dla mnie liczyć…
― Już więcej nie będę płakała… ― otarłam policzki dłonią, a moje oczy wyschły. ― Nigdy!
― Mówiłaś coś? ― do sali weszła Monia, a za nią Ola z Tomem.
― Nie nic… ― odwróciłam głowę, by nie widzieli moich zapuchniętych oczu.
Ola podeszła do mnie i przekręciła moją głowę w jej stronę. Mimowolnie musiałam na nią spojrzeć…
― Czemu płakałaś? ― zapytała blondynka.
― Wydaje Ci się… ― ponownie przetarłam oczy, by zniszczyć pozostałe dowody.
― Ania powiedz co się stało? ― Tom podszedł bliżej. ― Chodzi o dziecko? Coś jest nie tak? ― chłopak trochę się wystraszył.
Nie mogłam patrzeć na jego przerażoną twarz… Nie mogłam patrzeć na nich wszystkich, jak tak bardzo bali się, że coś się stało dziecku… Dziecku którego nie ma… Nie wytrzymałam tego…
― Nie ma żadnego dziecka! ― wydarłam się. ― Ja nie jestem w ciąży! Mam guza jajnika! Zadowoleni?! Wiecie już wszystko! A teraz zostawcie mnie w końcu sama!
Ukryłam twarz w poduszce… Tak bardzo chciało mi się płakać… Ale z moich oczu nie wypłynęła żadna kropla… Obiecałam, ze tego nie zrobię… Poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu…
― Nie zostawimy Cię! ― szepnęła Monika.
Odwróciłam się i przytuliłam ją mocno. Potrzebowałam tego… Potrzebowałam czyjegoś wsparcia… Podniosłam lekko głowę z ramienia dziewczyny i dostrzegłam nerwowo drepczącego Toma z telefonem w ręku…
― Ani mi się waż! ― krzyknęłam.
Chłopak odwrócił się w moją strona i nasze spojrzenia spotkały się… Ze słuchawki telefonu usłyszałam cichy głos Nathana…
― Tom, co jest?!
Brunet rozłączył się i siadł na skraju łóżka.
― On powinien wiedzieć… ― odezwał się, nie spuszczając ze mnie wzroku.
Przejechałam wzrokiem po każdym, a następnie wzięłam głęboki wdech…
― Nathan nie ma prawa poznać prawdy! ― zwróciłam się do nich. ― Nikt nie może się dowiedzieć. A w szczególności ON! Prawdę znacie tylko Wy… I nikt więcej… Obiecajcie mi to…
Cała trójka spojrzała po sobie niepewnie i zapadła cisza. Po chwili skinęli głowami w moją stronę…
― Dziękuję… ― wyszeptałam, a oni przytulili mnie.

___________________________
No to jest...
Znowu muszę Was przeprosić że tak długo czekać musiałyście ;( Ale niestety tak musi być :(
Mam nadzieję, że spodoba się Wam rozdział... Ja się nie wypowiadam....
No... tak... żem... ten... tego....
Nie zabijajcie ;P
Dziękuję za prawie 14 500 wejść!!!!! I 41 obserwatorów!!!! Jestem wzruszona!!!!! Nie sadziłam, że dam rade dorównać tym opowiadaniem do poprzedniego... A tak naprawdę to je przebiłam!!!! o.O I to Wasza zasługa jest ;) 
Kocham Was ;************


11 komentarzy:

  1. Wspaiały rozdział
    Ale wszystko ma się ułożyć
    Czekam na następny
    Uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. booże ;//
    popłakałam się, kurde, ja ostatnio często płacze -.-
    cudowny rozdział zdradził ją pff, dupek...
    ♥ chcę nexta szyybko ; ))

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział.
    Tylko z każdym rozdziałem boję się, że Ania i Nathan nie będą razem. Proszę nie rób mi tego :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Anku, Anku, Anku
    Moje drogie Anku
    Co tu dużo mówić Anku?
    Ja nie mówię o porAnku
    A że to jest popołudnie
    To stwierdzam, że piszesz cudnie
    Rozdział jakby z nieba
    Czego ci potrzeba?
    Pomysłów, czasu czy weny?
    Wszystko dla ciebie znajdziemy
    ---- * ----
    CHOLERA POJEBAŁO MNIE WIEM
    Ale ja koooocham moje durne wiersze xD
    A jeszcze bardziej koooooocham twoje cudowne opowiadanie


    Indi

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeju to się porobiło..;D
    Nie mogę się do czekać następnego rozdziału :)
    Oj ten Nathi xD
    Czekam na następny z niecierpliwością :)
    Weny <33 ;*









    OdpowiedzUsuń
  6. No i się posypało..
    Ale może jeszcze będą razem, hm.?
    Aczkolwiek debil z niego no.!
    Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. no i co ty zrobiłaś, co?! no co?! przez ciebie moja fizyka leży nie zrobiona! i cały wykres mam źle no! xd idę poprawiać xd
    świetny rozdział, smutny ;c
    wracający do zdrowia i dawnej formy prawej kostki połamaniec ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Jest genialne !
    Nie wiem co jeszcze moge dodac wiec czekam na next ;)
    PS dzieki za info na gg ;**

    OdpowiedzUsuń
  9. opowiadanie jest amazing . *.*
    powinien do niej pójść ..
    chociaż kto wie jakby to wyszło ?
    masz cudne opowiadanie i pewnie masz racje z tym , że przebija . :D
    nie wiem , bo nie czytałam poprzedniego . ;c
    pisiajaj mi tu dalej . :*
    kocham . ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  10. AAAAA jak to .?
    Jak nie w ciąży .?
    Dlaczego .?
    Nie no foch <3
    I on musi wiedzieć. Nie ma takiej opcji :P
    Pisz szybko kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Nowy rozdział już dodany, a ja dopiero ten komentuję...
    Tylko nie bij!!
    Wybacz, że takie opóźnienie mam ;//
    Czytam Twojego bloga na bieżąco, bo jak mogłoby być inaczej!
    Uwielbiam ten skok adrenalinki, kiedy powiadamiasz mnie na gadu o nowododanym ;**
    A To powyżej to jest... no jest...
    CUDO!!!
    Takiego obrotu akcji naprawdę się nie spodziewałam!!
    Zaskoczenie 100%!!
    Lecę do następnego ;**
    ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń