Gapiłam się, jak głupia w kobietę, mając nadzieję, że to jakiś
beznadziejny żart… Ale prawda była inna i nie mogłam jej zmienić…
― Musimy przeprowadzić kilka dodatkowych badań, które ostatecznie
potwierdzą diagnozę… ― zwróciła się do mnie lekarka. ― Najlepiej byłoby, gdyby
została Pani na noc w szpitalu, a za godzinę zaczęlibyśmy badania…
Skinęłam jedynie głową i wstałam. Trzymałam się na resztkach sił… Nie
chciałam dać poznać po sobie czegokolwiek… Na korytarzu czekali przecież moi
przyjaciele… Nie muszą o tym wiedzieć… Nie muszą się zadręczać… Wyszłam na
korytarz, a Monika i Ola podbiegły do mnie i zaczęły wypytywać o wszystko. Nie wiedziałam,
co mam im odpowiedzieć… Poprosiłam jedynie, by pojechały do mojego mieszkania
po kilka rzeczy… Tak, jak przewidywałam, zaczęły jeszcze bardziej naciskać na
mnie z pytaniami… Z pomocą przyszła mi Pani doktor, która najwidoczniej
wyczuła, że nie jestem jeszcze gotowa powiedzieć im prawdy…
― To tylko kontrolne badania, które musimy przeprowadzić… ― dziewczyny
odetchnęły chyba z ulgą.
Wraz z Tomem udałam się za kobietą, by wypełnić wszystkie potrzebne
dokumenty, a blondynki pojechały po moje rzeczy. Uzupełniłam formularz
przyjęcia i odpowiedziałam na każde zadane pytanie dotyczące wywiadu
rodzinnego. Właśnie dlatego poprosiłam dziewczyny o przywiezienie moich
rzeczy… One od razu zorientowałyby się,
że coś jest nie tak… A Tom… Tom po prostu nie wiedział, o co chodzi… Gdy już
kończyliśmy w poczekalni zjawiły się moje przyjaciółki z niewielka torbą. Zabrałam
ją od nich i poszłam do swojej sali, w której przebrałam się w dres, a
następnie zabrano mnie na badania. Trwało to dobre trzy godziny… Miałam
przeprowadzoną między innymi tomografię brzucha, kolejne USG, kilka zdjęć i
wiele innych badań, których nawet nie znam nazw. Gdy wróciłam do swojej sali,
było przed 19:00, a Monika, Ola i Tom nadal cierpliwie czekali… Kochałam ich za
to, że mnie nie opuścili, chociaż nie znali nawet prawdy… Ale nie mogłam im
pozwolić, by tu zostali…
― Wracajcie już do domu. ― odezwałam się siadając na łóżku. ― To jest
bezsensu, żebyście tak czekali tutaj… Wyniki będą dopiero jutro. Idźcie się przespać…
I nie chcę słyszeć żadnych sprzeciwów! ― dodałam szybko widząc, że cała trójka otwiera
usta.
Niechętnie zrobili to, o co ich poprosiłam. Chciałam być teraz sama i przemyśleć
to wszystko… To, co mnie spotkało… Ale nie było mi to dane. Czując pod sobą
miękką poduszkę, moje oczy zamknęły się i zasnęłam…
» Nathan «
Byłem dosłownie wszędzie… Wróciłem do domu, ale nie zastałem jej tam…
W jej mieszkaniu też nikogo nie było… Pojechałem nawet do domu Oli… NIC! Zupełnie
nic… siedziałem teraz w parku i analizowałem każdy, nawet najmniejszy szczegół
dzisiejszego dnia… Dlaczego wszystko muszę spieprzyć?! Gdzie ona teraz jest?! Muszę
z nią porozmawiać! Poderwałem się z ławki i ruszyłem w stronę samochodu… Po 15
minutach byłem pod domem… Może chłopaki coś wiedzą… Otworzyłem drzwi i wszedłem
do środka. W salonie zastałem jedynie Toma…
― Gdzie Ty kurwa byłeś?! ― podniósł się z miejsca i podszedł do mnie. ―
Ona nosi Twoje dziecko! A Ty jak się zachowujesz?! Jak pieprzony gówniarz! ―
wydarł się.
Gdyby tylko wiedział, ze to nie jest moje dziecko… Ale to nie zmienia
faktu, że Tom ma rację…
― Ania teraz jest w szpitalu… ― ściszył głos.
― CO?! ― teraz to ja się wydarłem. ― Ale dlaczego?! ― złapałem Toma za
koszulkę, ale chłopak wyswobodził się.
― Nie wiem… ― popchnął mnie do tyłu. ― Powiedzieli tylko, ze to są
zwykłe badania, ale… Widziałem w oczach Ani strach… A Ciebie przy niej nie
było! ― Tom znowu zaczął podnosić głos. ― Ona Ciebie Kocha! Jak możesz się tak
zachowywać?! Przecież widzę, jak się dzięki niej zmieniłeś… Więc dlaczego teraz
uciekasz?!
I znowu trafił w czuły punkt… Ja nie zmieniłem się… Ja tylko tego
pragnąłem… Dla Ani… Ale nawet miłość do niej niczego nie zmieniła… Dalej jestem
tym, kim byłem… I dzięki Tomowi właśnie to zrozumiałem…
― Ja na nią nie zasługuję… ― wyszeptałem.
To była najszczersza prawda. Jak mogłem tak się zachować?! Jak mogłem
ją zdradzić?!
― Co Ty pieprzysz?! ― Tom wkurzył się. ― Ona Kocha Cię i to jest
najlepszy dowód tego, że na nią zasługujesz! Więc przestań użalać się nad sobą
i idź do niej!
― Nie mogę… ― spojrzałem na chłopaka. ― Wiem, o czym mówię… Tom, Ty
nie znasz całej prawdy… Ja o prostu na nią nie zasługuję…
Odwróciłem się od zdezorientowanego Toma i pobiegłem do swojego
pokoju, mijając przy tym resztę chłopaków. Nie znalazłem tam spokoju… Wszystko
przypominało mi Anię… I to, jak bardzo ja skrzywdziłem…
» Ania «
Leżałam i wpatrywałam się w biały sufit już od godziny czekając, aż
zjawi się u mnie jakiś lekarz i powie, co z moimi wynikami… Chyba żadnemu się
nie śpieszyło, bo była już prawie 11:00, a nikt nie raczył się u mnie zjawić…
Nie wiem, jak mam to interpretować… Może badania jeszcze trwają, bo to coś
poważnego… A może wręcz przeciwnie, nic mi nie jest, dlatego się nie śpieszą… W
tym momencie moje przemyślenia zostały przerwane przez moją Panią doktor i
starszego mężczyznę, który także był lekarzem.
― Dzień dobry, jak się Pani czuje? ― zapytała mnie kobieta.
― Dobrze… ― tylko na tyle było mnie stać.
― To jest doktor Forbs i będzie od teraz Pani lekarzem… On Pani
wszystko wytłumaczy…
― Jestem chirurgiem działu onkologii… ― odezwał się mężczyzna, a ja wiedziałam
już wszystko. ― Niestety badania potwierdziły poprzednie przypuszczenia…
Będziemy zmuszeni usunąć pani prawy jajnik… I to, jak najszybciej…
Gdy znaczenie tych słów dotarło do mnie, z moich oczu popłynęły
niesforne łzy, a lekarze opuścili salę… Pewnie chcieli dać mi ochłonąć… Tylko,
co to da?! Jak można z czymś takim się pogodzić?! Jak?! Czułam strach… Moje
serce gwałtownie przyspieszyło, gdy całe moje ciało ogarnęła pustka… Każda
komórka mojego serca wypełniała się nicością… Tak właśnie czułam się zawsze,
gdy wyobrażałam sobie śmierć… A teraz nie mogłam tego od siebie odpędzić… Moje
ciało dawał mi znać, ze to właśnie mnie czeka… Że skończę sama… Mogłam mieć
przy sobie przyjaciół, ale nie było ze mną JEGO! Nie było tu Nathana! Dobrze o
tym wiedziałam, że Tom mu o wszystkim powie… Że jestem w szpitalu… Ale mimo
tego nie przyszedł… Nie zadzwonił nawet… Jakbym nic dla niego nie znaczyła…
Kolejna łza spłynęła po moim policzku… O jedna za dużo! W tym momencie to on
przestał się dla mnie liczyć…
― Już więcej nie będę płakała… ― otarłam policzki dłonią, a moje oczy
wyschły. ― Nigdy!
― Mówiłaś coś? ― do sali weszła Monia, a za nią Ola z Tomem.
― Nie nic… ― odwróciłam głowę, by nie widzieli moich zapuchniętych
oczu.
Ola podeszła do mnie i przekręciła moją głowę w jej stronę. Mimowolnie
musiałam na nią spojrzeć…
― Czemu płakałaś? ― zapytała blondynka.
― Wydaje Ci się… ― ponownie przetarłam oczy, by zniszczyć pozostałe
dowody.
― Ania powiedz co się stało? ― Tom podszedł bliżej. ― Chodzi o
dziecko? Coś jest nie tak? ― chłopak trochę się wystraszył.
Nie mogłam patrzeć na jego przerażoną twarz… Nie mogłam patrzeć na
nich wszystkich, jak tak bardzo bali się, że coś się stało dziecku… Dziecku
którego nie ma… Nie wytrzymałam tego…
― Nie ma żadnego dziecka! ― wydarłam się. ― Ja nie jestem w ciąży! Mam
guza jajnika! Zadowoleni?! Wiecie już wszystko! A teraz zostawcie mnie w końcu
sama!
Ukryłam twarz w poduszce… Tak bardzo chciało mi się płakać… Ale z
moich oczu nie wypłynęła żadna kropla… Obiecałam, ze tego nie zrobię… Poczułam
czyjąś dłoń na moim ramieniu…
― Nie zostawimy Cię! ― szepnęła Monika.
Odwróciłam się i przytuliłam ją mocno. Potrzebowałam tego…
Potrzebowałam czyjegoś wsparcia… Podniosłam lekko głowę z ramienia dziewczyny i
dostrzegłam nerwowo drepczącego Toma z telefonem w ręku…
― Ani mi się waż! ― krzyknęłam.
Chłopak odwrócił się w moją strona i nasze spojrzenia spotkały się… Ze
słuchawki telefonu usłyszałam cichy głos Nathana…
― Tom, co jest?!
Brunet rozłączył się i siadł na skraju łóżka.
― On powinien wiedzieć… ― odezwał się, nie spuszczając ze mnie wzroku.
Przejechałam wzrokiem po każdym, a następnie wzięłam głęboki wdech…
― Nathan nie ma prawa poznać prawdy! ― zwróciłam się do nich. ― Nikt
nie może się dowiedzieć. A w szczególności ON! Prawdę znacie tylko Wy… I nikt
więcej… Obiecajcie mi to…
Cała trójka spojrzała po sobie niepewnie i zapadła cisza. Po chwili
skinęli głowami w moją stronę…
― Dziękuję… ― wyszeptałam, a oni przytulili mnie.
___________________________
No to jest...
Znowu muszę Was przeprosić że tak długo czekać musiałyście ;( Ale niestety tak musi być :(
Mam nadzieję, że spodoba się Wam rozdział... Ja się nie wypowiadam....
No... tak... żem... ten... tego....
Nie zabijajcie ;P
Dziękuję za prawie 14 500 wejść!!!!! I 41 obserwatorów!!!! Jestem wzruszona!!!!! Nie sadziłam, że dam rade dorównać tym opowiadaniem do poprzedniego... A tak naprawdę to je przebiłam!!!! o.O I to Wasza zasługa jest ;)
Kocham Was ;************
Wspaiały rozdział
OdpowiedzUsuńAle wszystko ma się ułożyć
Czekam na następny
Uwielbiam.
booże ;//
OdpowiedzUsuńpopłakałam się, kurde, ja ostatnio często płacze -.-
cudowny rozdział zdradził ją pff, dupek...
♥ chcę nexta szyybko ; ))
Super rozdział.
OdpowiedzUsuńTylko z każdym rozdziałem boję się, że Ania i Nathan nie będą razem. Proszę nie rób mi tego :)
Anku, Anku, Anku
OdpowiedzUsuńMoje drogie Anku
Co tu dużo mówić Anku?
Ja nie mówię o porAnku
A że to jest popołudnie
To stwierdzam, że piszesz cudnie
Rozdział jakby z nieba
Czego ci potrzeba?
Pomysłów, czasu czy weny?
Wszystko dla ciebie znajdziemy
---- * ----
CHOLERA POJEBAŁO MNIE WIEM
Ale ja koooocham moje durne wiersze xD
A jeszcze bardziej koooooocham twoje cudowne opowiadanie
Indi
Jeju to się porobiło..;D
OdpowiedzUsuńNie mogę się do czekać następnego rozdziału :)
Oj ten Nathi xD
Czekam na następny z niecierpliwością :)
Weny <33 ;*
No i się posypało..
OdpowiedzUsuńAle może jeszcze będą razem, hm.?
Aczkolwiek debil z niego no.!
Czekam na następny ;)
no i co ty zrobiłaś, co?! no co?! przez ciebie moja fizyka leży nie zrobiona! i cały wykres mam źle no! xd idę poprawiać xd
OdpowiedzUsuńświetny rozdział, smutny ;c
wracający do zdrowia i dawnej formy prawej kostki połamaniec ;D
Jest genialne !
OdpowiedzUsuńNie wiem co jeszcze moge dodac wiec czekam na next ;)
PS dzieki za info na gg ;**
opowiadanie jest amazing . *.*
OdpowiedzUsuńpowinien do niej pójść ..
chociaż kto wie jakby to wyszło ?
masz cudne opowiadanie i pewnie masz racje z tym , że przebija . :D
nie wiem , bo nie czytałam poprzedniego . ;c
pisiajaj mi tu dalej . :*
kocham . ♥♥♥
AAAAA jak to .?
OdpowiedzUsuńJak nie w ciąży .?
Dlaczego .?
Nie no foch <3
I on musi wiedzieć. Nie ma takiej opcji :P
Pisz szybko kolejny :*
Nowy rozdział już dodany, a ja dopiero ten komentuję...
OdpowiedzUsuńTylko nie bij!!
Wybacz, że takie opóźnienie mam ;//
Czytam Twojego bloga na bieżąco, bo jak mogłoby być inaczej!
Uwielbiam ten skok adrenalinki, kiedy powiadamiasz mnie na gadu o nowododanym ;**
A To powyżej to jest... no jest...
CUDO!!!
Takiego obrotu akcji naprawdę się nie spodziewałam!!
Zaskoczenie 100%!!
Lecę do następnego ;**
♥♥♥