poniedziałek, 9 lipca 2012

Rozdział 17


Wyjęłam swój telefon z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz… Monika ;* Tak głosił napis… Spojrzałam na Nathana i odeszłam na bok, odbierając telefon…
― Tak? ― odezwałam się.
― No nareszcie! ― krzyknęła Monika do telefonu. ― Ufo Cię porwało, czy co?! Dlaczego nie odbierałaś telefonów, dlaczego nie oddzwaniałaś?!
― Przepraszam… ― tylko tyle zdołałam wydusić.
Nie chciałam jej tego wszystkiego tłumaczyć przez telefon… Nie chciałam jej tego w ogóle tłumaczyć… Wstydziłam się… A i tak wcześniej nie miałam, jak do niej zadzwonić, bo mój telefon miał Piotr… A gdy już go odzyskałam, nie miałam głowy do tego…
― Dobra nie ważne… Mam dla Ciebie wiadomość! Jutro wieczorem do Ciebie przylecę! ― dziewczyna nie mogła powstrzymać radości.
― Naprawdę?! ― zaczęłam się wydzierać.
Przerwałam tym krzykiem zaciętą dyskusję Natha i Sivy… Mogłam się tylko domyślać, o czym rozmawiali… Ale w duchu modliłam się, żebym nie miała racji… Chłopcy spojrzeli na mnie pytająco, ale ja zajęłam się teraz sprawą przyjazdu Moniki…
― O której mam być na lotnisku?! ― dopytywałam się.
Nie mogłam ustać w miejscu ze szczęścia… Tak bardzo cieszyłam się, że w końcu zobaczę moją siostrę! Monika wyjaśniła mi wszystkie szczegóły i rozłączyła się. Dopiero wtedy naszły mnie wątpliwości… Będę musiała jej wszystko opowiedzieć… Bo jak inaczej wyjaśnię jej, co się stało z Piotrem… Nie uwierzy w bajki, za dobrze mnie zna… Jak na to zareaguje?! I czy Ola i Paweł zgodzą się żeby się u nich zatrzymała?! Nie przemyślałam tego… Już i tak siedzę u nich na głowie… Nie mogę jeszcze ściągać na nich Moniki… Ale co ja mam teraz zrobić?! Moje rozmyślenia przerwał Nathan, który podszedł do mnie i przytulił opiekuńczo…
― Kto dzwonił? ― zapytał po chwili.
Spojrzałam na niego z mieszaniną radości i smutku…
― Monika… Przyjedzie jutro… ― odpowiedziałam.
― To świetnie… ― chłopak najwidoczniej ucieszył się, że pozna moją siostrę. ― Więc dlaczego jesteś smutna? ― dodał po chwili.
― Nie rozumiesz? Będę musiała jej wszystko opowiedzieć… I nie mam pojęcia, gdzie się zatrzyma… Powinnam już wcześniej znaleźć mieszkanie… Co ja teraz zrobię?! ― wylałam z siebie na jednym tchu.
― Wszystko będzie dobrze! ― zapewnił mnie Nathan, przytulając do siebie. ― Poradzimy sobie… Mieszkanie to nie problem… Możemy zaraz czegoś poszukać…
„Poradzimy”, „możemy”… Mówił w liczbie mnogiej… Te słowa wiele dla mnie znaczyły… Miałam w nim oparcie. Nie zostawił mnie z tym samej… Choć to tylko i wyłącznie moja sprawa, on nie ma z nią nic wspólnego… A jednak… Jednak chce mi pomóc… Przytuliłam się mocniej do niego i wyszeptałam:
― Dziękuję…
Szybko wróciliśmy do domu. My znaczy ja, Nath i Max, bo Siva i Ola ciągnęli się w tyle, nieśmiało rozmawiając ze sobą i co chwila zerkając na siebie… Ucieszyłam się z tego… Chyba coś między nimi zaiskrzyło… Ale niestety teraz nie miałam czasu rozmyślać nad tym… Weszliśmy do domu i Nathan od razu zabrał mnie do swojego pokoju… Chłopak siadł przed laptopem, a ja zaczęłam się rozglądać po jego pokoju. Zupełnie inaczej go sobie wyobrażałam. Myślałam, że będzie bardziej… nieogarnięty. A tu było wręcz odwrotnie. Wszystko stało idealnie na swoim miejscu, choć nie było tu tego tak wiele… W pokoju znajdowało się ogromne łóżko, trochę niezdarnie zasłane… Biurko z laptopem, przy którym siedział teraz Nathan… Ogromny telewizor… Oraz… Przepiękny czarny fortepian… Gdy się tak mu przyglądałam, nie zwróciłam nawet uwagi, jak Nathan podszedł do mnie i objął szepcząc do ucha:
― Podoba Ci się?
Pokiwałam głową, na co chłopak pociągnął mnie do instrumentu i posadził koło siebie. Nathan zaczął grać… Wsłuchałam się w piosenkę i rozpoznałam w niej tą, którą mi dziś śpiewał… Nie mogłam oderwać wzroku od tańczących dłoni Natha, które zwinnie poruszały się po białych klawiszach… Tą cudowną chwilę przerwał nam Tom…
― Słyszałem, że szukasz pilnie mieszkania… ― wypalił wchodząc do pokoju. ― Tak się składa, że przyjaciółka Kelsey chce wynająć swoje mieszkanie… ― zupełnie się nami nie przejmował.
Podszedł do mnie, podał mi karteczkę z adresem i uśmiechnął się.
― Masz być tam za pół godziny… Mam nadzieję, że Ci się spodoba.
Na mojej twarzy zagościł ogromny uśmiech. Pod wpływem radości uściskałam Toma, ale szybko się opamiętałam i odsunęłam się mówiąc:
― Przepraszam… I dziękuję…
― Nic się nie stało. ― powiedział i też mnie przytulił.
 Zeszliśmy na dół, ale nigdzie nie znaleźliśmy Oli, którą chcieliśmy od razu odwieźć do domu, bo było już dość późno. Jak się później okazało, Jay był obeznany we wszystkim, więc nam to wyjaśnił…
― Ola jest z Sivą. Odwieziecie ją, jak wrócicie. Na pewno nic jej nie będzie. Dopilnuję tego…
Zastanawiałam się chwilę nad tym, czy powinnam ją zostawiać samą z nimi… Ale stwierdziłam, że Max i Jay są wystarczająco odpowiedzialni… Ruszyłam razem z Nathanem  pod wskazany przez Toma adres i po 15 minutach byliśmy na miejscu. zastaliśmy tam dość niską, ładną blondynkę, która wydawała się być miła.
― Hej jestem Ashley! ― przywitała się. ― Ty zapewne jesteś Ania. Rozmawiałam już o wszystkim z Tomem. Powiedział, że ręczy za Ciebie… Tak więc mieszkanie może być Twoje od zaraz.
Byłam tym mile zaskoczona. Mam u Toma dług… Nie wiem, jak mam mu dziękować, za to co dla mnie zrobił… Chwilę jeszcze porozmawialiśmy z Ashley o szczegółach dotyczących mieszkania i po obejrzeniu go, każde udało się w swoją stronę. Od razu dostałam także od niej klucze do przytulnego mieszkanka, którym byłam zachwycona. Nie było ono nie wiem, jak wielkie, ale dla mnie było idealne. Miało dwa pokoje, salon, kuchnię i łazienkę. Wszystko było już wspaniale urządzone, co mnie bardzo cieszyło… Uzgodniłam z dziewczyną, że jutro rano wpłacę jej pieniądze za pierwsze trzy miesiące, a później będę to robiła  na początku  każdego miesiąca. Na szczęście odzyskałam moje rzeczy, w tym torebkę z kartą, na której miałam wcześniej uzbierane oszczędności, którymi zapłacę za mieszkanie… Tylko będę musiała znaleźć jakiś bank…
W drodze powrotnej nie mogłam powstrzymać się przed okazywaniem mojej radości. Nathan gdy tylko widział mój uśmiech odwzajemniał go. W pewnym momencie spojrzał na mnie i powiedział:
― Zabiorę Cię gdzieś… Dobrze?
― Ale to teraz? ― zapytałam zaskoczona.
Chłopak pokiwał jedynie głową i skręcił w prawo. Nie wiedziałam zupełnie, o co mu chodzi i gdzie chce mnie zabrać… Po 10 minutach jazdy, w ciągu których nieudolnie próbowałam dowiedzieć się, gdzie jedziemy, zatrzymał się przed jakąś ogromną bramą. Wysiadłam i spojrzałam na nią. Dopiero teraz zauważyłam, gdzie jesteśmy…
― Ty tak na serio…? ― spytałam z powątpiewaniem. ― Przecież jest już zamknięte…
― Kręciliśmy w tym Wesołym Miasteczku teledysk do „Lose My Mind”.  Znam stróża… ― uśmiechnął się chytrze. ― Na pewno nas wpuści. Poczekaj chwilę…
Pocałował mnie w policzek i podbiegł do małej furtki z prawej strony. Podszedł do niego jakiś starszy Pan i chwilę porozmawiali. Gdy skończyli Nathan podszedł do mnie i bez słowa pociągnął w stronę furtki. Starszy Pan uśmiechnął się przyjaźnie w moją stronę i zamknął za nami furtkę.
― To gdzie chcesz iść najpierw? ― zwrócił się do mnie Nathan.
Uśmiechnęłam się zadziornie i pociągnęłam Go za sobą. Zaliczyliśmy wszystko, od Rollercoastera, Flic flaca, samochodzików, po zjeżdżalnie i Beczki śmiechu… Wszystko oprócz Strasznego Dworu… Jakoś nie miałam ochoty tam wchodzić o tej porze… Na szczęście Nathan uszanował moją decyzję, za co byłam mu wdzięczna. Od dłuższego czasu nie miałam okazji tak się uśmiać. A w towarzystwie Nathana wszystko wydawało się prostsze, mniej skomplikowane… Przy nim zapominałam o wszystkim, co mnie dręczyło… Mogłam po prostu dobrze się bawić… Na sam koniec został nam Diabelski Młyn… Po nikąd nie miałam na niego ochoty… Od zawsze odczuwałam lęk przed nim… Ale nie chciałam rezygnować dziś przez to z kolejnej już atrakcji… Koło ruszyło, a my zaczęliśmy się unosić ku górze. Zerknęłam niepewnie w dół, a moje dłonie natychmiast zacisnęły się na barierce, jakby to miało mnie przed czymś ochronić…
― Masz lęk wysokości… ? ― zapytał Nathan widząc moją reakcje.
― Nie… ― odpowiedziałam niewyraźnie. ― Ale odczuwam lekki dyskomfort będąc 20 metrów nad twardą ziemią, jedynie w blaszanej puszce, która może w każdej chwili spaść i rozbić się na tysiące kawałków, włącznie ze mną…
Nathan zaśmiał się słodko z mojego rozumowania, a Młyn gwałtownie stanął, przez co spojrzałam spanikowana na chłopaka.
― Nie bój się… ― przytulił mnie, a ja dalej nie odrywałam rąk od barierki. ― Zatrzymaliśmy się tylko…
Chłopak złapał mnie za podbródek i przeniósł mój wzrok na niego, mówiąc:
― Spójrz mi w oczy… ― wykonałam jego polecenie bez szemrania i zatonęłam w jego spojrzeniu. ― Jestem przy Tobie… Nic Ci się nie stanie! Nie myśl o tym. Pomyśl, że jesteś u siebie w pokoju… Że jesteś tam ze mną. Nic więcej się nie liczy… Jesteś tylko Ty i ja… Ja i Ty i nic więcej…
Jego słowa, cudowny głos podziałały na mnie momentalnie… Nie myślałam już o tym, że jesteśmy zawieszeni w niestabilnej, blaszanej gondoli, zawieszonej na niepewnej konstrukcji, 20 metrów nad twardą, bezwzględną ziemią… Patrzyłam w te przenikliwe oczy i nie mogłam już o niczym innym myśleć… Tylko o nich… Moje dłonie rozluźniły się i puściłam barierkę. Nathan widząc, że się uspokoiłam, zaczął zbliżać swoją twarz do mojej… Gdy jego usta znajdowały się zaledwie kilka milimetrów od moich, szepnął:
― Tylko Ty i ja… ― a następnie zaczął mnie delikatnie całować.
Jego pocałunki były pełne i zmysłowe, podczas gdy moje usta były spragnione jego… Ale to on tu wszystko kontrolował… To on stawiał warunki… Strasznie mnie to irytowało, bo pragnęłam poczuć namiętność jego ust, które będą łapczywie pożądały moich… Nathan chyba to wyczuł i specjalnie droczył się ze mną… Czułam, jak jego usta wyginają się w łobuzerski uśmiech, co doprowadzało mnie do jeszcze większego szaleństwa… Chłopak oderwał się ode mnie i spojrzał badawczo, nie przestając się uśmiechać… Miałam ochotę coś mu zrobić… Zetrzeć ten cudowny uśmiech z jego idealnej twarzy, ale… Nathan mnie wyprzedził, wpijając się w moje usta namiętnie, pogłębiając pocałunki coraz bardziej… Tak jak tego pragnęłam… Zanim się obejrzałam byliśmy już na ziemi… Nie poczułam nawet jak Młyn ruszył… W ciszy udaliśmy się do samochodu, a następnie skierowaliśmy się do domu. Zabraliśmy uśmiechniętą Olę, która siedziała już ze wszystkimi w salonie i pojechaliśmy do jej domu. Nie wiem czemu, ale żegnałam się z Nathanem strasznie długo… Nie mogłam się z nim rozstać… Ale musiałam. Przynajmniej teraz…
Byłam już w pokoju i pakowałam swoje rzeczy do walizek… Nathan obiecał, że przyjedzie po mnie rano i zabierzemy je do nowego mieszkania… Mieszkanie! Muszę o nim powiedzieć Pawłowi… Powinnam też z nim porozmawiać o tym, co się dziś wydarzyło… Nie zdążyłam dokończyć tej myśli, a do pokoju wpadł… Paweł!
― Dlaczego się wyprowadzasz?! ― zapytał smutno. ― To przez to, że nie potrafię odpuścić…?
― Paweł to nie tak… Ja nie mogę wiecznie siedzieć Wam na głowie… Na dodatek moja siostra jutro przyjeżdża… A to mieszkanie to świetna okazja dla mnie… ― nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy.
― Ale na pewno nie robisz tego z mojego powodu? ― upewniał się.
― Na pewno… ― zerknęłam na niego.
Chłopak spojrzał ostatni raz na mnie i opuścił pokój, a ja skończyłam pakowanie. Mogłam teraz spokojnie udać się do łazienki i wziąć relaksującą kąpiel… To był długi, pełen wrażeń dzień… A ta kąpiel była, jak lek ratujący moje życie… Gdy tylko weszłam do pokoju i poczułam miękką poduszkę pod głowa, moje oczy zamknęły się i odleciałam w objęcia snu… Snu o Nathanie…

___________________________
No i dotarliśmy do  17 rozdziału...
Długi... za długi... i przewidywalny...
Choć niektóre wypowiedzi i opisy mi się nawet podobają ;P
Rozdział dla love. :****** która zawsze czeka na nowy rozdział i cudnie się bulwersuje, gdy go nie ma :P Kocham Cię :*****
Mam nadzieję, że Wam jednak się spodoba to co napisałam :)
Czekam na Wasze opinie :D

Kocham Was wszystkie ;*****
I dziękuję tym, które są ze mną mimo wszystko :D

8 komentarzy:

  1. Ten rozdział wcale nie był za długi. Ani przewidywalny. Naprawdę, nie spodziewałam się tego. Ale ja mogę się nie znać. Ostatnio wszystko mnie zaskakuje.

    OdpowiedzUsuń
  2. JA?! JA SIĘ BULWERSUJĘ?! OD KIEDY?! O.O JA?! PFF!
    ok, ogar :D
    PRZEWIDYWALNY?! PRZEDWI... a miał być ogar xd
    jest świetny, ta romantico scena tyle metrów nad ziemią ♥ :D
    dawaj nexta kochanie! ;*
    dziękuję za deda ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. nie jest przewidywalny ! JEST CUDNY ! ;*
    Kocham tą romantyczną scenę !
    Jest taka słodka ! ;*
    Rozdział jest niesamowity ! ;)
    Jak zwykle, kurde powtarzam się ! ale co ja poradzę z kolejnym rozdziałem podoba mi sie coraz bardziej <3
    Kocham Cię moje ty Słońce ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. ale super ;d
    strasznie mi sie podoba mamo ;****
    jak ty to robisz że jesteś taka wspaniała co ?
    zdradzisz mi ten sekret ? ;>
    naprawdę kocham twoje zacne opowiadanie ! ;)
    kocham cie bardzo mamusiu <3333

    OdpowiedzUsuń
  5. jeju..
    jak ty to robisz, że jak zacznę czytać nowy rozdział to choćby nie wiem kto mnie wołał ( no chyba że The Wanted :)) i nie wiem co się stało to nie mogę się od tego opowiadania oderwać?? :D Jak zacznę czytać to MUSZE skończyć bo nie wytrzymam z ciekawości..:D
    Daj SZYBKO następny rozdział ! :)
    <333333333333333333333333333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  6. jest swietny ;))
    nie wiem czemu ale mialam wrazenie ze ten mlyn zaraz sie zawali .. nie wazne ;p
    czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Zakochałam sie w tym rozdziale *.*
    Wiesz, że cię kocham ? :*
    Jeśli nie to już wiesz ^^
    Nie potrafię opisać, tego co teraz czuję :D
    Zawsze gdy przeczytam twój rozdział, to brakuje mi słów i nie wiem co napisać. Po tym rozdziale to sie jeszcze zwiększyło...
    To teraz czekam na taki rozdział, w którym już nawet nie będę wiedziała co myśleć :*
    Znając życie, to będzie następny rozdział :*
    Więc czekam na niego zniecierpliwością *.*
    Powiem ci, ze ten rozdział nie jeste za długi. Dla mnie mógłby się ciągnąć jeszcze kilkaset kilometrów *.*
    Przewidywalny też nie jest :D
    Jednym dłowem: BOSKI <3
    Pisz szybko następny kochanie :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytałam cały Twój blog w jeden dzień i jestem pod ogromnym wrażeniem <3! czekam na kolejny rozdział :)
    Emely.

    OdpowiedzUsuń