czwartek, 5 lipca 2012

Rozdział 15


Ogarnęła mnie wściekłość! To wszystko działo się, jak w zwolnionym tempie. Jak w jakimś kiepskim filmie… Nie miałam pojęcia, co robię! Nie myślałam o tym, w tamtej chwili… Po prostu nie mogłam dopuścić do tego, by Nathowi coś się stało z mojej winy! Pod wpływem impulsu podbiegłam do Pawła i uderzyłam Go z całej siły… Udało mi się! Nie wierzę, udało mi się! Pierwszy Ray! Uderzyłam Pawła, tak jak mnie wcześniej tego uczył… Chłopak spojrzał na mnie zdezorientowany i padł na ziemię nie mogąc złapać oddechu… Czy to tak miało wyglądać?! Przestraszyłam się, że mogłam mu coś zrobić przez przypadek. Że źle coś zrobiłam… Chciałam do niego podejść, ale Nathan złapał mnie za nadgarstek i wyprowadził z pokoju. Gdy schodziliśmy po schodach zauważyłam Olę… Natychmiast wpadł mi pewien pomysł do głowy!
― Ola idź do Pawła i sprawdź, czy wszystko z nim w porządku! Jest w moim pokoju… ― krzyknęłam do niej.
Ola szybko pobiegła na górę, a my wyszliśmy na zewnątrz… A jeśli cos mu zrobiłam?! Po co ja się głupia pchałam między nich?! Po co w ogóle oni to zaczęli?! Miałam ochotę zdzielić równo jednego i drugiego! Co oni sobie wyobrażają?! Nie mają po 5 lat… Powinni zachowywać się dorośle… Stanęliśmy przy samochodzie Natha, a ja spojrzałam wściekła na niego… Ale gdy tylko zobaczyłam jego twarz, momentalnie cała moja złość wyparowała. Chłopak chwycił lewą dłonią moją twarz i spojrzał na mnie opiekuńczo…
― Nic Ci nie jest? Mogło Ci się coś stać… Przepraszam zachowałem się, jak ostatni kretyn… ― Nathan spuścił głowę. ― To dlatego, że jestem zazdrosny… Cholernie zazdrosny o niego…
Znowu byłam w szoku! Nie spodziewałam się, że powie coś takiego! Podeszłam bliżej niego, a on czując to podniósł głowę i spojrzał na mnie.
― Nic mi się nie stało, jak widać… Ale nie możesz się tak zachowywać… ― nie zdążyłam dokończyć, bo Nathan pocałował mnie namiętnie.
Nie potrafiłam mu odmówić. Nie potrafiłam odepchnąć od siebie tych cudownie miękkich ust… Chłopak objął mnie lewa ręką i przytulił do siebie. Cos było nie tak… Czułam to… Oderwaliśmy się od siebie i spojrzałam na jego prawą rękę… Chował ją… Coś mu się stało! Chciałam cos już powiedzieć, ale Nathan mnie wyprzedził.
― Jak Ty to w ogóle zrobiłaś?! To na górze… ― zapytał pełen podziwu.
Nie chciałam teraz o tym rozmawiać. Teraz to nie miało najmniejszego znaczenia. Liczył się Nathan i to co mu się stało w rękę…
― Nathan pokaż prawa rękę… ― zupełnie nie zwróciłam uwagi na jego pytanie.
― Nic mi nie jest. Proszę odpowiedz na moje pytanie… ― spojrzał mi w oczy.
Jak on to robił, że nie potrafiłam mu odmówić?! Te hipnotyzujące oczy i zniewalający uśmiech robiły ze mną, co chciały…
― Paweł mnie tego uczył, żebym mogła się bronić, ale do tej pory, ani razu mi to nie wyszło… ― rzuciłam, a następnie przeszłam do sprawy dla mnie ważnej. ― A teraz pokaż mi swoją rękę! ― powiedziałam prawie krzycząc.
Chłopak nie był tym zadowolony, ale po chwili bitwy na spojrzenia uległ i wyciągnął rękę w moją stronę… Jego dłoń była cała sina! Spojrzałam spanikowana na twarz chłopaka, a on blado się uśmiechnął…
― To nic takiego… Pojadę do domu i przyłożę lodu to zejdzie… ― zwrócił się do mnie.
― Ty chyba śnisz! Nigdzie z tą ręką nie pojedziesz! Nie pozwolę Ci prowadzić! ― powiedziałam stanowczo.
― Ale… ― Nathan urwał, bo podeszłam do niego i zaczęłam przeszukiwać jego kieszenie.
Nie zwracałam uwagi na zdziwioną minę chłopaka. Po chwili wyciągnęłam kluczyki do samochodu, które umieściłam w  kieszeni swoich spodni oraz telefon Nathana. Dalej nie patrząc na chłopaka, odblokowałam telefon i zaczęłam szukać jednego kontaktu. Nathan przyglądał mi się z zaciekawieniem, ale nie przerywał mi. W końcu znalazłam, to co szukałam! Wybrałam numer i czekałam na odpowiedź. Po trzech sygnałach usłyszałam:
― Hej Młody, co tam? ― zawołał Max.
― Max to ja Ania… ― zaczęłam.
― Hej Aniu… Czy coś się stało? Dlaczego dzwonisz z telefonu Nathana? ― zapytał zdziwiony Max.
― To trochę długa historia. Opowiem Ci ja później. A teraz mam prośbę… Czy mógłbyś do mnie przyjechać i zabrać Nathana? ― wyjaśniłam krótko.
― Ale przecież Nathan pojechał samochodem… ― Max był coraz bardziej zdezorientowany, a Natha cała ta sytuacja najwyraźniej bawiła, bo zaczął się uśmiechać.
― Tak Nathan właśnie tu stoi i szczerzy się do mnie… Ale niestety nie jest w stanie prowadzić… ― mówiąc to, wystawiłam chłopakowi język.
― Dobra zaraz tam będę…
Rozłączyłam się i podałam Nathowi telefon. Chłopak wsadził go do kieszeni i złapał mnie za rękę, przyciągając bliżej siebie.
― Nie musiałaś tego robić… Dałbym sobie radę sam… Jestem już dużym chłopcem… ― uśmiechnął się do mnie zniewalająco, a moje serce gwałtownie przyspieszyło.
― Ja uważam wręcz przeciwnie… Nie można Cie zostawić samego choćby na 5 minut, bo może Ci się cos stać… ― ponownie wystawiłam mu język.
Chłopak przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie i spojrzał w oczy z powaga…
― Czy to znaczy, że martwisz się o mnie…? ― zapytał cicho.
― Oczywiście, że się martwię o Ciebie! Nawet Ne masz pojęcia, jak się bałam o Ciebie… ― odpowiedziałam spuszczając głowę. ― Zależy mi na Tobie…
Tak bardzo chciałam mu powiedzieć, ze najzwyczajniej w świecie Kocham Go! Ale nie miałam odwagi… Coś mnie przed tym powstrzymywało, ale nie wiem co… Nathan chwycił mój podbródek i podniósł głowę, tak bym spojrzała mu w oczy… Chwilę przyglądał mi się, a następnie musnął lekko moje usta. Mimowolnie uśmiechnęłam się, na co chłopak odpowiedział tym samym i zatopił swoje pełne wargi w moich… Mogłabym trwać tak wiecznie… To uczucie jego bliskości… Marzyłam, żeby nigdy więcej nie wypuścił mnie ze swoich ramion… Ale to chyba stało się rutyną, bo kolejny raz przerwano nam…
― No nareszcie! ― usłyszałam głos Maxa.
Odsunęłam się od Nathana speszona, ale ten przyciągnął mnie z powrotem do siebie. Zobaczyłam, jak Max wysiada z samochodu i uśmiecha się do mnie, a za nim wychodzi jeszcze dwóch chłopaków… Jeden z nich miał loczki i był bardzo wysoki, a drugi był wzrostu Maxa i Natha i miał czarne włosy. Cała trójka podeszła do nas. Wyswobodziłam się delikatnie z uścisku Nathana, a Max podszedł do mnie i przytulił.
― Lepiej uważaj… ― zaśmiałam się i spojrzałam zadziornie na Natha.
Nathan w odpowiedzi puścił mi oczko, a Max oczywiście nie wiedział, o co chodzi, wiec uśmiechnął się i powiedział:
― No Młody nareszcie… Gratuluję! Tylko masz o nią dbać! ― wyczułam w głosie Maxa lekką groźbę.
― Młody! Nie przedstawisz nas swojej pięknej dziewczynie? ― powiedział brunet, a na moich policzkach zakwitł rumieniec.
― Chłopaki to jest Ania. ― Nathan przytulił mnie do siebie. ― A to jest Tom i Jay… Oni też są w zespole…
A no tak zespół! Zupełnie o nim zapominam. Uśmiechnęłam się i podałam im rękę.
― To w końcu, co się stało? Myśleliśmy, że Nathan jest pijany, czy coś… ― zaśmiał się Tom.
― Nie… Ale w sumie to nie wiem… ― spojrzałam na Natha rozbawiona.
― Bardzo zabawne… Nie jestem pijany! ― Nathan pociągnął mnie do siebie.
― To co się stało, że nie możesz jechać? ― zapytał Jay.
― Nic. To Ania twierdzi, że nie jestem w stanie prowadzić… ― Nathan uniósł brew.
Złapałam Go za rękę i wyciągnęłam, żeby chłopcy zobaczyli ją. Była teraz cała spuchnięta, a Max, Tom i Jay wytrzeszczyli oczy.
― Co Ci się stało?! ― zapytał szybko Max.
― Nic takiego… ― odpowiedział wymijająco Nath.
Spojrzałam na niego znacząco i zaśmiałam się.
― No pochwal się co zrobiłeś… ― puściłam do niego oczko.
― Zadzwoniłaś po nich specjalnie! ― Nathan udał oburzenie.
― Jakaś ara musi być! ― pocałowałam Go w policzek, a on zaczął mnie gilgotać.
Próbowałam się wyswobodzić, ale nawet z uszkodzoną ręką był silniejszy. Naszą „zabawę” przerwał Jay:
― Dobra koniec miziania się… Mów co się stało!
― Oj no dobra, dobra… Tak jakoś wyszło, że… przywaliłem Pawłowi… ― powiedział robiąc dziwną minę.
― Czemu to zrobiłeś?! ― dopytywał się Max.
― Kto to jest Paweł?! ― zwołali jednocześnie Tom i Jay.
Nathan opowiedział im dokładnie, co się stało, włącznie z tym, co ja zrobiłam. Podobnie, jak wcześniej Nathan, chłopaki też byli pod wrażeniem, choć tłumaczyłam im, że to nic takiego. Oczywiście, gdy skończyli się dziwić, zaczęli upierdzielać Nathana za jego zachowanie. Ale miałam przy tym ubaw… Nie dopuszczali Go do żadnego słowa! Każdy w tym samym czasie prawił mi inne kazanie, które nijak się miały do siebie… Nawet nie wiedziałam, którego mam słuchać… W końcu po jakiś 10 minutach skończyli, a Nathan odetchnął z ulgą… Gdy tak na niego patrzyłam przypomniały mi się słowa Toma i zaświtała mi pewna myśl…
― A tak w ogóle to kto powiedział, ze ja jestem Twoją dziewczyna…?! ― wypaliłam, a Tom wybuchnął śmiechem.
Max i Jay spojrzeli na Nathana z chytrymi uśmieszkami, a chłopak podszedł do mnie z poważna miną i spojrzał na mnie przenikliwie.
― Ja tak mówię i nie masz tu nic do gadania… ― powiedział stanowczo, a ja podniosłam brew.
― Pff… Musisz sobie zasłużyć… ― spojrzałam lekceważąco na niego.
Chłopak objął mnie stanowczo i zaczął namiętnie całować… Jak ja to uwielbiam! Zapomniałam nawet, ze całej tej sytuacji przyglądają się chłopaki, którzy zaczęli gwizdać… Poczułam, jak Nathan uśmiecha się po przez kolejne pocałunki, co jeszcze bardziej mi się podobało. W końcu chłopak przerwał pocałunek i spojrzał na mnie…
― No dobra niech Ci będzie… ― wystawiłam mu znowu język.
― Dobra to skoro wszystko wyjaśnione, to zwijaj się, zawieziemy Cię do domu… Trzeba też zadzwonić po lekarza… ― zwrócił się do Natha Jay.
― A pojedziesz z nami? ― zwrócił się do mnie Nathan.
Spojrzałam na niego zaskoczona…
― Sama mówiłaś, ze nie można mnie zostawiać samego… ― zrobił minkę zbitego psiaczka.
― No skoro tak ładnie prosisz… ― pocałowałam Go w policzek. ― Ale muszę powiedzieć Oli, że mnie nie będzie…
― Nie puszczę Cię do niego samej! ― powiedział stanowczo Nathan.
― Nathan uspokój się! Pójdę z nią. ― zaoferował się Tom.
Tak więc razem z Tomem weszłam do domu i znalazłam Olę w jej pokoju. Dziewczyna widząc Toma lekko się zaczerwieniła, ale szybko się opanowała. Chłopak za to nie spuszczał z niej wzroku…
― Olu i co z Pawłem? ― zapytałam niepewnie.
― Nic mu nie jest… Powiedział, że zaraz jedzie do klubu…
Czyli Ola zostanie sama… Nie podobało mi się to!
― Tom może odłóżmy to… Nie chcę, żeby Ola sama siedziała w domu… ― zwróciłam się do chłopaka.
― Ola może jechać z nami! ― Tom błyskawicznie zareagował.
Wyjaśniłam wszystko Oli i dziewczyna chętnie zgodziła się pojechać z nami. Wszyscy zeszliśmy na dł. Przedstawiłam blondynce Maxa i Jaya, którzy też nie mieli nic przeciwko, żeby Ola pojechała z nami. Zapakowaliśmy się w samochody i ruszyliśmy. W jednym jechałam ja, Nathan, Tom i Ola, a w drugim Max i Jay. Przez całą drogę Nathan trzymał mnie za dłoń i nie spuszczał ze mnie wzroku. Nie mogłam przestać się uśmiechać, kiedy napotykałam jego wzrok… Po około 15 minutach byliśmy na miejscu. gdy tylko weszliśmy do salonu Nathowi coś się przypomniało…
― A Siva to gdzie jest?! ― zapytał.
Chłopcy nie zdążyli odpowiedzieć, bo drzwi wejściowe otworzyły się i zamknęły z hukiem… Zauważyłam, jak przez korytarz przebiega wysoki brunet o ciemnej karnacji… To musiał być zapewne Siva. Spojrzałam po chłopakach pytająco, ale oni sami mieli zdezorientowane miny. Po chwili znowu usłyszeliśmy huk zamykanych drzwi… Na chwilę nastała cisza, która przerwał łomot rozbijanych przedmiotów, dobywający się z pokoju Sivy…

________________________
Dobra ja się nie wypowiadam na ten temat...
Przepraszam, że Was zawiodłam :(

Kocham Was ;****

12 komentarzy:

  1. Ale ja się wypowiem i przyrzekam osobiście że któregoś jakże pięknego dnia zrobię Ci krzywdę !!
    Jak możesz mówić że ten rozdział jest nudny ?!
    Zamorduję Cię, poćwiartuję i rzucę na pożarcie lwom!
    Rozdział wyszedł Ci świetnie ! ;*
    Jest naprawdę niesamowity ! <3
    Kocham Cie ty mój robacku mały ;* ;P
    Cekam na nastepny ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawiodłaś ?! Zawiodłaś ?!
    No ja chyba zaraz do cb pójdę i Ci pierdzielnę!
    Kobieto !!!
    To jest najgenialniejszy z genialnych rdz jaki czytałam :)
    Po prostu nie mogłam się od niego oderwać !
    Czytałam go chyba z 5 razy i dalej nie mam dość ;)
    Jesteś po prostu moim GURU !!!!
    Choć nie wiem czy ja na to zasługuje ...
    Ale hoy !
    Kocham Cię i twoje opo i twój fantastyczny talent !
    Ja chce go więcej ^^
    Pisz szybko bo już nie mogę się doczekać ^^
    Weny ;*********
    Twoja Sierr ;************

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny! ♥
    słuchaj, dręczy mnie to... wczoraj nad Mazurami przeszła jakaś wichura, wszystko tam u was ok? martwię się! xd
    dawaj nexta, proooooszęęęęęęę ;****

    OdpowiedzUsuń
  4. Eej no zawiodlas? Juz ja wiem jaka przyjemnosc sprawia ci to jak po twojej samokrytyce dostajesz takie komy ^^
    Zycze weny i czekam na nexta :***

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny
    ciekawe co stało się Sivie
    Nezt pisz

    OdpowiedzUsuń
  6. Zawiodłaś .?!
    Nie no gdzie są moje buty .?
    Jak zaraz do ciebie przyjadę i ci wpier*ole ..!!
    Nie pieprz takich rzeczy .!!!
    To jest wspaniałe. :)
    Jak czytam twoje opowiadanie, to uśmiech nie schodzi mi z twarzy (jak są te mniej życzliwe to beczę jak małe dziecko).
    Więc jak jeszcze raz tak powiesz, to otwieraj drzwi bo na pewno mnie tam zobaczysz. ^^
    Pisz szybko :]
    Bo nie mogę się doczekać ..
    Weny :*

    P.S. Ciekawe co się stało Sivie .? :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak możesz twierdzić, że zawiodłaś? To jest świetne!!!
    Powinnaś napisać, że ja zawiodłam. Prowadzisz tego bloga już tak długo, a ja nie komentowałam go regularnie, ani nawet nie czytałam. Głupio mi teraz. Przepraszam, że Cię tak chamsko zostawiłam. Tłumaczyłam się wszystkim trudnościami z dopchaniem się do komputera (mam zbyt miękkie łokcie :D), ale nie tylko o to chodzi. Po prostu byłam zmęczona i już nic mi się nie chciało.
    Przepraszam i życzę mnóstwa weny.
    P.S. A co z Sivą? Pokłócił się z Nareeshą?

    OdpowiedzUsuń
  8. Boskie to jest !!!
    W końcu są razem !!!!!!
    Taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak !!!
    Ale się tym jaram :D
    jejejejejejejeejeje xD
    Zaciesz tajm :>
    Cudownie to wszystko opisujesz *.*
    Ja chcę więcej !
    Ja potrzebuję więcej :p
    A co Z Seevem ?! o,O
    Martwię się o mojego męża :>
    Pisz szybko następny *.*
    Weny Kochanie <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem ciekawa, jak ty nas moja droga zawiodłaś?!
    No jak?!
    Przecież to jest rewelacyjne! :*
    I wiesz, co?
    Doszłam do wniosku, że my nie potrafimy się ze sobą kłócić, więc nawet nie próbuj! ^^
    Dlaczego tak sądzę?
    Cóż, nasz kłótnie zwykle kończą się tak samo!
    A mianowicie: ,,Kocham cię! ;****''
    Ja też Cię kocham słońce, ale czasem mogłabyś mi przyznać racje! :)
    A już w szczególności, kiedy mówię o swoim blogu i o twoim blogu. :D
    Wtedy nigdy nie kłamię, a Ty mogłabyś to uszanować! ;D
    Rozdział jest rewelacyjny!:*
    NARESZCIE!!!!
    NARESZCIE!!!!
    ANIA I NATHAN SĄ RAZEM!!!!
    CZYŻ TO NIE CUDOWNE?! <3
    Tylko tak trochę głupio jak Anka uratowała skórę Nathanowi. xd
    Ale czego się nie robi dla swojego księcia! :*
    Uwielbiam to jak piszesz! :)
    wszystko, co wychodzi spod Twoich wspaniałych rączek jest fantastyczne! :*
    Jestem pełna podziwu dla Ciebie! ;*
    Słońce Ty moje, masz tak cudowny talent, ze ciągle mnie nim zaskakujesz! :D
    Czekam na następny rozdział! <3
    Kocham cie siostrzyczko najukochańsza, mój Ty najcenniejszy skarbie ;****

    P.S. Co się stało z Sivą? oO

    OdpowiedzUsuń
  10. hej, od niedawna prowadzę bloga z opowiadaniem - http://closedindreams.blogspot.com/ - byłoby mi bardzo miło gdybyś zajrzała i wyraziła swoją opinię na jego temat :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Zacznijmy od tego, że jest mi głupio, iż nie dodałam komentarza po poprzednim olśniewającym rozdziałem.
    Nareszcie się zeszli!
    Nie to, co u mnie.
    Ta majo chora wyobraźnia...
    Pozostawię ją bez komentarza.
    Ale ten rozdział, to przeszedł sam siebie!!
    Jest Świetny przez wielkie Ś!!
    I co Ty tu mi wygadujesz??
    Że zawiodłaś?
    No kochanie, więcej wiary w siebie!!
    Bez jaj no!
    Roślinko moja zielona!!
    Masz talent i nie wypieraj się, bo się do Ciebie przejdę!
    Kocham Ciebie słonce Ty moje i Roślinko zielona i czekam an następny ;**

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetnie piszesz, tak inaczej.
    Kocham tego bloga. Uwielbiam Cię.
    Mam prośbę wpadłabyś do mojego bloga?
    Była bym wdzięczna :D
    http://l--o--v--e--tw.blogspot.com/
    http://im-sad-and-happy-for-the-time.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń