Nastała niezręczna cisza… Nikt nie wiedział chyba, co zrobić… Nie
przypuszczałam, ze Max może w taki sposób się zachować! Byłam przekonana, po
tym, jak mnie traktował, że nie mógłby skrzywdzić żadnej dziewczyny… Nie on! Więc
dlaczego się tak zachował?! Dlaczego mam dziwne przeczucia w stosunku do
Michelle?! Nie wzbudzała ona we mnie nawet najmniejszego zaufania… Po minie
Nathana wnioskuję, ze on także za nią nie przepada… Ale jak wyjaśnić całą tą
sytuację?!
― Lepiej już pójdę do siebie… Źle się czuję… ― odezwała się cicho Monika,
a następnie weszła do pierwszego pokoju, który znajdował się najbliżej niej,
czyli mojej sypialni.
― Sprawdzę, co z nią… ― rzuciłam i udałam się za blondynką, rzucając mordercze
spojrzenie Maxowi.
Weszłam do pokoju i ujrzałam Monikę skuloną na łóżku… Podeszłam do
niej i objęłam ją. Nie wiedziałam, jak mam jej pomóc… Nigdy nie byłam w tym
dobra… To ona zawsze potrafiła wszystko naprawić. Zawsze wszystkich rozumiała i
umiała zaradzić nawet na najmniejszy problem… A ja? Ja tak nie potrafiłam… Ale
musiałam coś zrobić! Dla Moniki!
― Jak się czujesz? ― odezwałam się w końcu. ― Nie miałam zielonego
pojęcia, że Max ma dziewczynę… Że może się tak zachować…
― Wiesz… ― przerwała mi blondynka. ― Od tak dawna nikt mi się nie
spodobał… Aż do teraz… Właśnie teraz… Właśnie on…! A już mnie okłamuje… Choć
poznaliśmy się przed chwilą… Nie rozumiem tego! Nie rozumiem dlaczego zachowywał
się w taki sposób w stosunku do mnie skoro ma dziewczynę…
Przytuliłam ją jeszcze raz, bo nie wiedziałam, co mam jej powiedzieć…
Sama tego nie rozumiałam…
― Zaraz do Ciebie wrócę… ― zwróciłam się do siostry. ― Powiem im
tylko, że jesteś zmęczona po podróży…
Wyszłam z pokoju i chciałam otworzyć usta, żeby coś powiedzieć, ale w
salonie znajdowali się jedynie Nathan i Ola… A gdzie reszta?! Spojrzałam zdezorientowana
najpierw na Natha, a potem na Olę…
― Zdecydowaliśmy, że lepiej będzie, jak spotkamy się innym razem, skoro Monika źle się poczuła… ― Nathan
podszedł i objął mnie. ― Pomyślałem też, że chciałybyście pobyć same i
nacieszyć się sobą…
― Dziękuję… Jesteś wspaniały! ― musnęłam jego wargi.
― Odwiozę jeszcze tyko Olę… ― uśmiechnął się lekko.
― Nie! ― zaprotestowałam. ― To znaczy Ola zostanie z nami. Prawda? ―
zwróciłam się do dziewczyny.
― Będę Wam tylko przeszkadzała… ― Ola posmutniała.
― Nawet tak nie myśl! Ty nigdy nie będziesz przeszkadzała! Jesteś moja
przyjaciółką… ― podeszłam do niej i przytuliłam.
― No dobrze to Was zostawiam… ― Nath spojrzał na mnie z czułością. ―
Pogadajcie sobie… Zróbcie, co tam zawsze robicie… ― zaśmiał się lekko, a ja
podeszłam do niego z powrotem. ― A y zobaczymy się jutro…
Chłopak pocałował mnie namiętnie i wyszedł puszczając mi oczko. Jak taki
chłopak, jak on widzi coś we mnie…?! To niedorzeczność! Lepiej żebym się nad
tym nie zastanawiała, a cieszyła chwilami spędzonymi z nim! Gdy się otrząsnęłam
z zamyślenia razem z Olą poszłyśmy do Moniki i starałyśmy się ją czymś zająć… Urządziłyśmy
sobie babski wieczór, który zaczęłyśmy tradycyjnie od mini SPA. Rozmawiałyśmy przy
tym o wszystkim, co tylko przyszło nam do głów. Blondynki zaczęły się lepiej
poznawać dlatego szczególnym tematem stałyśmy się my same. Gdy skończyłyśmy bawić
się w salon piękności, włączyłyśmy sobie romansidło i zajęłyśmy miejsca na
łóżku. Film się nawet dobrze nie rozkręcił, a ja po naszym SPA zrobiłam się
strasznie senna… Było mi tak wygodnie… Poduszka wydawała się być taka miękka…
Nie wiem, jak dziewczyny, ale mnie po dłuższej chwili zmorzył sen… Rano
obudziłam się nawet wypoczęta. Rozejrzałam się po pokoju i zobaczyłam, że
telewizor dalej gra… Więc moje dwie blondynki także nie doczekały końca filmu…
Wyłączyłam telewizor i podeszłam do szafy, wyciągając z niej dres, w który się
przebrałam. Po chwili zamykałam już dziewczyny w domu i udałam się biegać… Gdy
wróciłam obie spały dalej smacznie, więc postanowiła, zrobić im śniadanie. Postawiłam
na moje ulubione, czyli naleśniki. Niestety niespodzianka nie udała mi się, bo
pod koniec smażenia dziewczyny wyszły z sypialni…
― O śniadanko! ― zawołała Monika i podbiegła żeby zrobić herbatę.
Ola natomiast zaczęła nakrywać do stołu, a ja w tym czasie skończyłam
moje dzieło. Po śniadaniu wzięłam prysznic i przebrałam się. Wchodząc do salonu
usłyszałam dzwonek telefonu. Wzięłam go do ręki i spojrzałam na wyświetlacz. Z uśmiechem
na twarzy odebrałam połączenie…
― Hej chłopaku! ―odezwałam się czule.
― Hej dziewczyno! ― zaśmiał się Nath, ale chwilę później zapadła
cisza…
― Czy coś się stało? ― zapytałam.
― Zadzwonili właśnie ze studia. Kilka piosenek źle się nagrało… Musimy
tam zaraz pojechać i nie wiem ile to zajmie…
Z mojej twarzy momentalnie znikł uśmiech…
― To nie Twoja wina przecież… ― odezwałam się po chwili, starając się
zachować opanowanie.
― Wiem… Ale chciałem Cie już zobaczyć… ― powiedział smutno.
― Jutro też mamy dzień… ― starałam się Go jakoś pocieszyć,
podtrzymując również siebie tym na duchu.
― No dobrze… ― rozweselił się trochę. ― Zadzwonię, jak tylko będę
mógł. Pa…
― Pa… ― rozłączyłam się.
Spojrzałam na telefon mając w głowie tylko i wyłącznie myśl o naszym
spotkaniu… Ale ten telefon był jedynie początkiem… Przez kolejne dni nie
widziałam się z Nathanem ani razu, choć bardzo tego pragnęłam. Nie dość, że on
musiał jeździć do studia, to jeszcze na dodatek musiałam zostawać w butiku do
jego zamknięcia! Czy to mają być jakieś żarty?! Czy los się od nas znowu
odwrócił?! Dopiero, co wszystko sobie wyjaśniliśmy… A teraz nie mogę Go nawet
przytulić… Tak bardzo mi tego brakuje. Jego dotyku, czułego głosu, zapachu… Jego
obecności… Przez cały czas o nim myślałam. Przypominałam sobie każdy szczegół
jego doskonałej twarzy… Pełne wargi, cudowny, zadarty nos, lekko potargane
włosy, bujne brwi i… te oczy… Oczy, których nie da się zapomnieć… Te wspomnienia
pomagały mi codziennie…
Wróciłam w końcu do domu… Minął już piąty dzień, od kiedy ostatni raz widziałam
się z Nathanem… Nie zdążyłam nawet wejść do pokoju, a rozległ się dźwięk mojego
telefonu. Oczywiście był to Nathan! Szybko odebrałam i rzuciłam się na łóżko.
― Jutro się zobaczymy! ― oznajmił od razu.
― …A studio…? ― zapytałam zaskoczona.
― Nie idę jutro do żadnego studia! Jeden dzień wytrzymają beze mnie! Jakoś
sobie poradzą…
― Nathan… Wiesz, że ja bym bardzo tego chciała… Ale nie wiem, czy nie będę
musiała jutro znowu zostać do zamknięcia… ―powiedziałam smutno.
― Nie chcę nawet o tym słyszeć! ― uciął. ― Dość mam tego! Nie widzieliśmy
się już prawie tydzień… Dłużej nie wytrzymam! Jutro punkt 16:00 jestem pod
butikiem. I albo wyjdziesz z niego sama, albo ja Cię z niego wyniosę i
zostaniesz uprowadzona! Właścicielka poradzi sobie bez Ciebie… ― nie dał mi
dojść do słowa. ― To do jutra! Nie mogę się już doczekać… ― rozłączył się.
Leżałam tak jeszcze chwilę w lekkim szoku… i co ja miałam powiedzieć
Pani Thorthon?! Że jeśli nie wyjdę z pracy to mój chłopak mnie uprowadzi?! Pomyśli,
że oszalałam… Usłyszałam budzik oznajmiający, że pora wstać. Nawet nie wiem
kiedy zasnęłam… Zdarza mi się ta stanowczo zbyt często… Jestem już wykończona
pracą do tak późna… Jak Nathan może wytrzymywać tyle godzin prób dziennie i
jeszcze wywiady, nagrania, spotkania… Podziwiam Go! Ale nie czas teraz
rozmyślać nad tym wszystkim teraz. Zrobiłam wszystkie poranne czynności, jak co
dzień i udałam się do sklepu. Już na wejściu Pani Thorthon oznajmiła mi, że
dziś kończę pracę normalnie… To jakiś cud! Byłam tak szczęśliwa, że czas
zleciał mi niemiłosiernie szybko. W skowronkach
pobiegłam po torebkę na zaplecze, a gdy wróciłam ujrzałam, jak Nathan wchodzi
do sklepu… Chłopak spojrzał na mnie i ruszył w moją stronę z uśmiechem. Porwał mnie
w ramiona przy wszystkich klientach i nie zwracając na nich najmniejszej uwagi,
zaczął namiętnie całować moje usta… Oderwałam się od niego po chwili i
szepnęłam:
― Chodźmy już…
Nath złapał moją dłoń, prowadząc mnie do wyjścia. Gdy wsiedliśmy do
auta chłopak ponownie zatopił swoje wargi w moich ustach, a następnie spojrzał
na mnie z czułością i powiedział:
― Nawet nie wiesz, jak bardzo za Tobą tęskniłem…
Teraz to ja obejmowałam łapczywie jego usta swoimi. Tak bardzo mi tego
brakowało… Mogła bym trwać w jego ramionach wiecznie…
― Mam dla Ciebie niespodziankę… ― uśmiechnął się łobuzersko. ― To, co
jedziemy? ― zapytał.
― Muszę najpierw się przebrać i zostawić te wszystkie rzeczy… ―
wskazałam na wielką torebkę i przewieszony przez nią sweterek.
Nathan zrobił minę „no skoro już musisz” i odpalił samochód. W ciszy,
którą przerywało jedynie przyśpieszone bicie naszych serc, dojechaliśmy na
miejsce. Gdy tylko wysiedliśmy Nath objął mnie i nie wypuszczał z ramion,
prowadząc nas tak do mieszkania. Weszliśmy do środka i moich uszu dobiegła
podniesiona rozmowa…
― Co Ty tu robisz?! ― usłyszałam zdenerwowany głos Moniki.
― Chcę z Tobą porozmawiać… ― ten głos był również mi znany, a należał
on do… Maxa!
Spojrzałam na Nathana, ale wydawał się być równie zdezorientowany, co
ja. Weszliśmy trochę dalej i zobaczyłam owych rozmówców stojących naprzeciwko siebie
w salonie. Oni pochłonięci rozmową chyba nas nie dostrzegli…
― Lepiej wracaj do swojej dziewczyny… Powinieneś być teraz z nią! ―
powiedziała stanowczo Monika.
Max nie zareagował od razu, wpatrywał się jedynie w blondynkę. W końcu
zaczął się do niej zbliżać… Chwycił jej twarz w dłonie i powoli zbliżył swoją
twarz do jej twarzy, patrząc w jej oczy… Ich twarze dzieliły już centymetry… A
jego wargi nieuchronnie zbliżały się do ust Moniki…
____________________________
Udało mi się i jest rozdział :)
Mam nadzieję, że się spodoba :D
Rozdział dedykuję wszystkim czytającym moje opowiadanie Aniom :) A w szczególności Ance ;) Kochane moje WSZYSTKIEGO NAJ NAJ Z OKAZJI NASZEGO ŚWIĘTA :*****
Dziękuję też za ponad 6 000 wejść i ogromne wsparcie!!! Jesteście niesamowite :*****
To wszystko dzięki WAM :) Nie wiem jak mam Wam dziękować za wszystko co dla mnie robicie :***
Kocham WAS :*****