czwartek, 4 października 2012

Rozdział 36


Rano obudziłam się z poczuciem, że ten sen był koszmarny… Ale zaraz… Była jeszcze noc… Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym się obecnie znajdowałam, robiąc głęboki wdech… Poczułam przerażający ból w klatce piersiowej, który odbierał mi nawet najmniejszą cząsteczkę powietrza z moich płuc. Zaczęłam poważnie panikować, nie mogąc złapać żadnego oddechu, a cała aparatura umieszczona w sali oszalała. Moje oczy zaczęły zachodzić łzami, gdy do pokoju wbiegła zaalarmowana pielęgniarka, która widząc, że jestem przytomna, zawołała lekarza.
― Proszę oddychać spokojnie… Niech Pani zacznie od krótkich, płytkich oddechów… ― zwrócił się do mnie doktor Forbs spokojnym głosem.
Wykonałam jego polecenie, powoli uspokajając  się i kontrolując swój oddech. Nadal bałam się wziąć pełny wdech… Bałam się, że znowu poczuję się, jakby ktoś mnie dusił, a ja nie mogłam nic z tym zrobić… Po kilku minutach doszłam do siebie. Ale ten ból w klatce piersiowej przytłaczał moje ciało, próbując pozbawić mnie powietrza…
― Proszę się nie denerwować… ― mężczyzna zaczął mi świecić malutką latareczką po oczach.
― Boli… ― wychrypiałam łapiąc się za pierś.
― To normalne w tym przypadku. ― wyjaśnił lekarz. ― Musieliśmy Panią defibrylować… ― spojrzałam z przerażeniem na lekarza. ― Wszystko jest już pod kontrolą… A ból zniknie w ciągu kilku najbliższych dni. Proszę teraz spróbować zasnąć…
Kiwnęłam głową, a służba medyczna opuściła moją salę. Czyli to była prawda… Miałam operację… Operację, podczas której omal nie zmarłam! Te myśli niedawany mi spokoju… Byłam przekonana, że dzisiejszej nocy nie zmrużę nawet oczu… Że nie zdołam zasnąć wiedząc, że zaledwie kilkanaście godzin wcześniej mogłam opuścić ten świat i zostawić samych na nim moich bliskich… Ostatnio zbyt często się mylę, w zbyt wielu sprawach… I tym razem także się myliłam… Nie wiem, czy mój umysł był już zmęczony, czy to efekt środków znieczulających… Ale po niespełna godzinie zasnęłam.
Rano… Tym razem na pewno rano, obudziłam się skołowana. Przez moją głowę przechodziło tysiące pytań, które w nocy nie dawały mi spokoju. Jak mam teraz żyć…? Co mam teraz zrobić…? Co z Nathanem…? I wiele innych, pośrednio sprowadzających się do tych trzech pytań. Krążyły one w moich myślach, a ja nie znałam na żadne z nich odpowiedzi… Moje kiełkujące dopiero rozmyślenia przerwał w zarodku dźwięk otwieranych drzwi, za którymi ujrzałam Olę. Dziewczyna na moment zatrzymała się zszokowana moim widokiem. Po chwili podbiegła do mnie i rzuciła mi się na szyję…
― Auuuć! ― syknęłam, a blondynka odsunęła się ode mnie.
― Przepraszam… ― przytuliła mnie jeszcze raz delikatnie. ― Ale tak bardzo się cieszę, że obudziłaś się… Bałam… Baliśmy się o Ciebie!
Oderwałyśmy się od siebie w momencie, gdy do sali wszedł ktoś jeszcze… Tata widząc mnie przytomną, odstawił kubek z kawą na stolik i ruszył w moją stronę. Usiadł na brzegu łóżka i wziął mnie w ramiona…
― Wiedziałem, że dasz sobie radę… ― szepnął.
Siedzieliśmy tak w ciszy, podczas której Ola zadzwoniła do Moniki i Toma, a następnie wróciła do nas. Nim się obejrzałam do pokoju wpadli moi przyjaciele i podobnie, jak wcześniej Ola, rzucili się na mnie…
― Masz mi nigdy więcej tego nie robić! ― ściskała mnie Monika.
Zabawne… Te same słowa powiedziałam do Natha… Przed oczami przeleciała mi scena bardzo podobna do tej… Miała tylko jeden mały szczegół, który ją różnił od tej chwili… To ja wtedy siedziałam na brzegu szpitalnego łóżka, pilnując każdego ruchu Nathana… Potrząsnęłam głowa i odpędziłam od siebie bolesne wspomnienia, wracając do rzeczywistości… Do osób, którym na mnie zależy… Do osób, które zaczęły mi zadawać masę pytań o to, jak się czuję i czy na pewno wszystko jest dobrze… Byli wspaniali… Czułam, że jestem komuś potrzebna. To uczucie przerwał jednak strach… Niespodziewanie do sali weszli… Max, Jay i Siva?! Co oni tu robili?! Spojrzałam z wyrzutem na moich przyjaciół, którzy obiecali milczenie…
― Nic im nie powiedzieliśmy! ― odezwali się chórem.
Spojrzałam pytająco na trójkę, która właśnie przybyła…
― Pytanie raczej brzmi, dlaczego TY nam tego nie powiedziałaś?! ― Max był zdenerwowany. ― Jak mogłaś coś takiego ukryć przede mną?! ― bolało Go to, ale mnie bardziej.
― Max, ja… ― zaczęłam. ― Nie chciałam, żebyś się znowu o mnie martwił… Wystarczająco dużo już dla mnie zrobiłeś… Ciężko mi było wiedząc, co oni musieli przeżywać… ― wskazałam głową Monikę, Toma i Olę. ― Nie zniosłabym myśli, że Ty także cierpisz z mojego powodu… ― chłopak podszedł bliżej mnie. ― Kocham Cię, jak brata… ― szepnęłam, a Max przytulił mnie.
― Ja też Cię Kocham, jak siostrę… ― odpowiedział.
Nastała cisza, która krepowała mnie… Wszyscy patrzyli na mnie i Maxa, co bardzo mnie peszyło…
― Ale, jak się dowiedzieliście? ― zapytała Ola, gdy Max się ode mnie odsunął.
― Już wcześniej coś nam nie grało… ― odezwał się Jay. ― A dziś, kiedy Monika i Tom tak szybko wybiegli, pojechaliśmy za nimi… Lekarz nam wszystko powiedział… ― chłopak spojrzał blado na mnie.
― Ale jak… ― spytał Max.
― Tak po prostu musiało być… ― przerwałam mu, spuszczając głowę.
Nikt już nie zadawał pytań.
― Mam do Was prośbę… ― szepnęłam, przerywając ciszę.
― Co tylko zechcesz! ― Max chwycił mój podbródek, podnosząc moją głowę.
― Musicie mi obiecać, że Nathan się nie dowie! ― spojrzałam chłopakowi w oczy.
― Ania… ― zaczął zakłopotany.
― Czego mam się nie dowiedzieć?! ― usłyszałam bardzo dobrze znany mi głos i zobaczyłam Nathana, zbliżającego się do mojego łóżka.
Serce zaczęło mi mocniej walić na jego widok, a monitor po prawej stronie doskonale to odzwierciedlał.
― Bo ja do niego zadzwoniłem, gdy tu dojechaliśmy… ― dokończył Max.
― Czego nie chcesz mi powiedzieć?! ― Nathan ciągle mi się przyglądał. ― Dlaczego tutaj jesteś? Czy z dzieckiem wszystko w porządku?
― Nie musisz się niczym przejmować… ― głos mi się łamał. ― Z dzieckiem… Z dzieckiem wszystko dobrze… ― odwróciłam głowę.
― Nie wierzę… ― szepnął. ― Nigdy nie umiałaś kłamać…
Próbowałam być twarda, ale…
― Ania, powiedz mu! ― Ola nie wytrzymała już. ― Powinien znać prawdę!
― Nie! ― głos odmawiał mi posłuszeństwa, ale wmawiałam sobie, ze to było najlepsze rozwiązanie.
― Powinnaś z nim porozmawiać… ― włączył się w to Tom.
― Powiedz, albo ja to zrobię! Nie możesz tego wiecznie ukrywać! ― Monika stanęła po stronie Oli.
Zrezygnowałam… Nie miałam szans. I tak dowie się… Jeśli nie ode mnie, to od nich…
― Nie jestem i nigdy nie byłam w ciąży! ― spojrzałam na Nathana. ― Właśnie usunęli mi prawy jajnik…
Chłopak nie okazywał żadnych emocji. Stał tak i wpatrywał się we mnie sparaliżowany… W pewnym momencie odwrócił się i chciał wyjść… Osłupiałam…
― Nathan! Do cholery jasnej zostań! ― wydarłam się.
Brunet zatrzymał się i odwrócił się w moją stronę. Jego wzrok… Był pełen bólu…
― Nie powinienem w ogóle przychodzić… ― odezwał się, a ja byłam bliska płaczu. ― Nie zasługuje na taka osobę, którą jesteś… Nie jestem godny uczucia, którym mnie darzysz… ― czułam jego cierpienie.
― Co Ty znowu pieprzysz?! ― Max poderwał się na równe nogi.
― Ja ją zdradziłem! ― krzyknął.
Wszyscy zamilkli… Nie docierały do mnie te słowa… Nie dopuszczałam ich do siebie…
― Zdradziłem Cię… ― szepnął. Wtedy, jak usłyszałem, że jesteś w ciąży, a raczej tak myślałaś, przestałem myśleć racjonalnie… Byłem wściekły! Poszedłem do baru… ― zamilkł. ― Dopiero potem dotarło do mnie, że to miało być JEGO dziecko! Ale było już za późno… A teraz, gdy wiem, co przeszłaś utwierdziłem się w przekonaniu, że nie zasługuję na Ciebie… To, że Kocham Cię całym sobą, nie ma już znaczenia… Bo wiem, że nie wybaczysz mi tego… ― urwał.
― Ty gnoju! ―  Tom podbiegł do niego, wymierzając mu lewy sierpowy, po którym Nath upadł na podłogę.
Max musiał siłą rozdzielić ich zanim do sali przyjdzie pielęgniarka lub co gorsza lekarz. Chłopak odciągnął Toma w kierunku Jaya i Sivy, a sam podszedł do Natha i podła mu dłoń. Max pomógł mu wstać… Lecz, gdy tylko chłopak stanął na własne nogi, Max ponownie uderzył Go z całej siły, zostawiając Go na środku sali… Przyglądałam się temu, jakbym była zupełnie kimś innym… Jakby to nie dotyczyło mnie… Ku mojemu zdziwieniu, moje oczy wyschły, zamiast wydobyć z siebie wodospad łez… Bicie mojego serca nie zmieniło prędkości… Nie czułam NIC! Wszystkie moje uczucia, i te dobre i te złe, związane z Nathanem uleciały… To, co zrobił zniszczyło moją miłość do niego…

________________________
Oto rozdział ;D
Bez nienawiści proszę ;P
Dziś krótko i zwięźle ;)
Witam na moim blogu nową osobę: Furioussy ;) Cieszę się niezmiernie, że moje opowiadane spodobało Ci się i mam nadzieję, że jeszcze wrócisz tu :D
Moje Kochane, po raz setny, a nawet tysięczny dziękuję Wam!!! Ale nic na to nie poradzę, że co ja dodaje rozdział to Wy w tym czasie obdarowujecie mnie wspaniałymi komentarzami, ogromną ilością wejść (ponad 15 300 !) i niebotyczną ilością obserwujących (44 !!! o.O !!!) Jestem zaszczycona, że jesteście ciągle ze mną i mnie tak wspieracie ;)
Jeszcze raz DZIĘKUJĘ WAM :******

Kocham Was ;****

15 komentarzy:

  1. Nie musisz dziękować, po prostu na to zasługujesz. Co ja plote... zaslugujesz na 100x wiecej! Oby wiecej takich arcydziel jak to ...

    OdpowiedzUsuń
  2. kocham Cię całym moim malutkim serduszkiem, i całą moja duszą ! uwielbiam to ! ;* kocham ;* ubóstwiam ;)
    jesteś niesamowita ;] ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudo to za mało powiedziane ! http://ifoundyouinthepouringrain.blogspot.com/ zapraszam przy okazji do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee...
    Oni muszą być razem!!! Muszą rozumiesz!!!
    Nathan idioto...
    A tak na serio to wspaniałe opowiadanie, kocham je. I zawsze czekam na kolejny rozdział.
    Więc czekan na następny.
    Weny :***

    OdpowiedzUsuń
  5. O rany! Ta scena tak mnie przeraziła, że aż zaczęłam się śmiać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Poplakalam sie na koniec!


    Oni musza byc razem!Prosze cie niech sie jakos zejda!

    Ja ie wytrzymam jak ze soba zerwa kontakty!Niech sie zejda prosze!

    OdpowiedzUsuń
  7. popłakałam się ...
    mówiłam że mam dzisiaj dziwne reakcje xd
    Jesus ... nie no nie mogę !
    nie ogarniam tego co tam się stało !
    jak można !
    ja ... ja... jestem wzruszona xdd
    czy ty kurde widzisz co ze mną robisz ?
    jak tak dalej pójdzie to zejdę na zawał albo wyląduje u czubków bo mnie roztroisz nerwowo ;p
    BOSKI ROZDZIAŁ !!!
    naprawdę jestem zaszczycona , że jestem twoją córką chrzestną ;*
    ubóstwiam cie Mamo , nie mogłam sobie wymarzyć lepszej Chrzestnej ♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  8. O KURWA! ALE AKCJA! O.O
    sorry, musiałam xd
    ale powiedzmy szczerze: jemu się należało... po prostu.
    next! ♥ i zapraszam jutro na kolejnego smutasa :3

    OdpowiedzUsuń
  9. ZABIJĘ SYKESA! Jak on mógł... ja sie nie pozbieram.
    Zdradził Ankę! Kolejny jebnięty facet na tej planecie!
    Pisz nexta!

    OdpowiedzUsuń
  10. Jakie to jest genialne !!!
    Yaay ^^
    A teraz Nath odchodzi z TW xd
    Moje głupie spekulacje, ale zrobiłoby sie wtedy ciekawie ;p
    Pisz kolejny bo ja już czekam ;***

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział jest niesamowity ;)
    Nathan okropnie się zachował, ale mimo tego jest mi go szkoda.
    i jak miałabym niby nie wrócić do tak fenomenalnego opo? :**
    Nie mogę się doczekać nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zajebiste <3
    Kocham to opowiadanie.. :*
    I ta akcja xddd
    Pisz szybko kolejny :]

    OdpowiedzUsuń
  13. Smutne.
    Eh jak on mógł się tak zachować..
    Czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. oooo mamo ! ;o
    mam nadzieję , że mu nie złamali nic w twarzy ..
    chociaż w sumie to należy mu się ! :|
    rozdział jest zaisty , amazing i wgl cudowny ! ;D
    ty dziękujesz ? to ja dziękuję tobie , że mogę czytać to co wytworzył twój wspaniały umysł . ;>
    pisz szybko dalej . ;p
    bo ja chcę wiedzieć co dalej będzie , no ! ^.^
    kocham . ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  15. OMG
    Dzieje się...
    I to dużo!!
    ZA dużo jak na moje serduszko!!
    Zawału dostać tutaj mogę, no!!
    Takiej dawki genialnego rozdziału to jeszcze nie było!!
    Najpierw operacja...
    Teraz Nath...
    Zwolnij, okey?!
    Ale i tak kocham to opowiadanie!!
    Nie da się tego opisać, co się tu dzieje, gdy widzę nowy rozdział ;**
    Masakra jakaś eksplozja radości!!
    Nie mogę się doczekać następnego genialnego rozdziału i proszę Cię, niech oni będą razem ;**
    ♥♥♥
    Ja Cię błagam ;**
    Opowiadanie jest cudowne w każdym calu, Moja Droga ;**

    OdpowiedzUsuń