Weszłam do domu i od razu skierowałam się do mojego pokoju. Miałam ustalony
plan, który runął jednak doszczętnie, gdy otworzyłam drzwi mojej sypialni…
Dostrzegłam Nathana, który poderwał się z mojego łóżka i zaczął iść w moją
stronę… „Co on tutaj robił?!” krzyczały moje myśli… To nie tak miał być!
― Ania… Tak się o Ciebie bałem… ― powiedział przejęty, by po chwili
stanąć na środku pokoju, ze wściekłym wzrokiem. ― Co ON tu robi?! ― warknął.
Odwróciłam się i spojrzałam na Toma, który swobodnie opierał się o
framugę, uśmiechając się przy tym zawadiacko.
― Tom… Mógłbyś zostawić nas samych…? ― zwróciłam się do niego.
Chłopak wpatrywał się przez chwilę w Natha, a następnie spojrzał na
mnie ze strachem w oczach… Kiwnęłam nieznacznie głową, cały czas patrząc mu w
oczy, a on opuścił pokój.
― Byłam z nim… ― odwróciłam się do bruneta. ― Całą noc… Znalazł mnie…
― A co z nami?! ― Nath podszedł do mnie. ― Kocham Cię! Chcę wszystko
naprawić… ― jego oczy były pełne smutku.
― Nathan! ― przerwałam mu. ― Nas już nie ma… ― wyszeptałam. ― Miałeś
dwa miesiące, by cokolwiek naprawić. Nie zrobiłeś tego… Nawet nie próbowałeś…
Nie walczyłeś… Gdy tak bardzo potrzebowałam właśnie Ciebie, byś był po prostu
ze mną, przytulił i powiedział, ze przejdziemy przez to… Razem… Był ze mną
wtedy Tom! To on powtarzał mi „Dasz rade! Jesteś silna!”. To on oglądał mnie w
chwilach, gdy sama nie potrafiłam spojrzeć na samą siebie… I dalej jest przy
mnie… Mimo wszystko… Ale ja Ci to wszystko wybaczyłam…
― W takim razie… ― Nath ożywił się.
― Ale nie potrafię Ci już zaufać… ― dokończyłam. ― Nie w ten sposób…
Nathan patrzył na mnie z bólem wypisanym na twarzy. Wiedziałam, że
cierpiał… Ale mnie to bolało o wiele bardziej… Chłopak w pewnym momencie
przybliżył się do mnie jeszcze bardziej, chwytając moją twarz w dłonie…
Gwałtownie odsunęłam się od niego, podchodząc do drzwi i otwierając je…
― Lepiej będzie jeśli pójdziesz już… ― powiedziałam nie patrząc na
niego.
Brunet bez słowa opuścił pomieszczenie, a ja rzuciłam się na łóżko i
ukryłam twarz w poduszce. To było okropne! Nie chciałam by kiedykolwiek Nathan
cierpiał… Ale nie byłam w stanie ponownie mu zaufać… Nie tak jak wcześniej… Moje
uczucia do niego wygasły, ale nadal mi na nim zależało i tego nigdy nie
zmienię… Pragnę jego szczęścia… Poczułam, jak ktoś siada koło mnie i obejmuje
ramieniem… Podniosłam głowę i ujrzałam zatroskanego Toma.
― Chcesz o tym porozmawiać…? ― zapytał cicho.
Podniosłam się i wtuliłam w chłopaka, nic nie mówiąc. W tej chwili
potrzebowałam ciszy, a Tom to zrozumiał. Siedzieliśmy tak po prostu razem,
wsłuchując się w dźwięki otoczenia. Chłopak oderwał się ode mnie i spojrzał w
moje oczy, jakby chciał coś z nich odczytać… Gdy wydawało mi się, że właśnie
coś w nich dostrzegł, oparł się o ścianę, pociągając mnie za sobą. Chciałam wiedzieć,
co kryje się w jego myślach, ale jego spojrzenie wydawało się być jedynie pełne
czułości… Nie wiedziałam, co mam o tym myśleć… Brunet uśmiechnął się ciepło do
mnie i wiedziałam wtedy, że przy nim mogę czuć się bezpieczna. Zajęłam miejsce
koło niego, obejmując jego ramię i kładąc na nim głowę. Chwyciłam rękę Toma i
zaczęłam delikatnie badać palcami, powierzchnie jego dłoni i przedramienia…
Poznawałam każdy skrawek skóry chłopaka, analizując, co się dzisiaj wydarzyło…
Tom miał przymknięte oczy, wydawał się być nieobecny, tak jakby sam się nad
czymś zastanawiał… Nie przeszkadzało mi to… Choć pragnęłam poznać jego myśli, nie
przeszkadzała mi cisza między nami… Oboje musieliśmy chyba dojść do pewnych
rzeczy i to był ten moment, ta chwila na to. Miałam nieodparte wrażenie, że
staram się ukryć coś przed samą sobą i to bardzo skutecznie… Ale jakaś cząstka
mnie nie dawała za wygraną i starała się za wszelką cenę nie dopuścić do tego…
Zerknęłam ukradkiem na bruneta i raptownie podskoczyłam wystraszona. Telefon
Toma zaczął dzwonić, a ja złapałam się za serce… Chłopak zaśmiał się, za co
uderzyłam Go poduszką w bok.
― Auuł… ― udał, że zabolało i odebrał telefon. ― Co tam Max?
Tom pokiwał chwilę głową, a następnie położył telefon na moim udzie i
włączył na głośnik…
― No hej Mała! Jak się trzymasz? ― usłyszałam wesoły głos George’a .
― W miarę dobrze, zwarzywszy na to, ze prawie zawału przez Ciebie
dostałam! ― powiedziałam ironicznie, na co chłopak się zaśmiał.
― Ale jak słyszę nic Ci nie jest… I dlatego zrobisz cos dla mnie! ―
zaczął. ― Wystroisz się, a my zabierzemy Cię do klubu…
― Ale… ― miałam milion myśli w głowie.
― Nie ma żadnego ale! ― przerwał mi. ― Tom dopilnuje, żebyś zrobiła
to, o co Cię grzecznie proszę. I błagam Cię… nie stawiaj się… Chcemy po prostu
uczcić to, że wróciłaś…
― No dobrze… ― powiedziałam zrezygnowana.
― Grzeczna dziewczynka… ― zaśmiał się, a następnie dodał już poważnie.
― Kocham Cię Mała…
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo Max rozłączył się, a ja spojrzałam
zimnym wzrokiem na Toma:
― Brałeś w tym udział! ― rzuciłam oskarżenie.
― Ja nic wcześniej o tym nie wiedziałem! ― chłopak podniósł ręce w
geście obronnym.
Do czasu przyjazdu Maxa zajęłam się przygotowaniem siebie do wieczoru,
nie zwracając uwagi na bruneta. W tym czasie Tom zaufał mi, że wywiąże się z
obietnicy, zostawił mnie samą i pojechał do domu przebrać się. Zanim wrócił zdążyłam wziąć długą kąpiel,
ubrać się w ciemne spodnie i kremowa, zwiewną bluzeczkę z rękawem trzy czwarte
i porozmawiać z tatą. To było trudne… Ale nie prawił mi kazań i nie krzyczał…
Powiedział jedynie, ze jestem już dorosła i wiem, co robię. Dodał jeszcze, że
ślicznie wyglądam, co jeszcze bardziej mnie oszołomiło… Zanim się obejrzałam
kończyłam swoje przygotowania, czekając na powrót Toma. Gdy tylko przekroczył
próg mojego pokoju, nie mogłam oderwać od niego wzroku… Jeszcze nie widziałam
Go takiego… Albo po prostu nie dostrzegałam tego wcześniej… Po raz pierwszy
spojrzałam na niego jak na mężczyznę, a nie przyjaciela. Miał na sobie ciemne
prawie czarne spodnie i białą, lekko rozpiętą koszulę z nonszalancko podwiniętymi
rękawami, która idealnie podkreślała mięśnie jego ciała… Jego ciemna karnacja i
głębia tych brązowych oczu dodawała u jeszcze większego uroku… Sam jego widok
sprawiał, że w pokoju robiło się duszno. Chłopak uśmiechnął się, gdy zauważył,
że przyglądam mu się. Speszona spuściłam wzrok, ale wspomnienie jego widoku
sprawiało, że moje nogi robiły się, jak z waty… Tom podszedł do mnie i chwycił
moją dłoń jedną ręka, a drugą zmusił mnie bym na niego spojrzała.
― Wyglądasz pięknie… ― wyszeptał cały czas uśmiechnięty.
― Dziękuję… ― wymamrotałam. ― Ty… też… dobrze wyglądasz…
Chłopak zaśmiał się, a moje policzki spłonęły rumieńcem. Najgorsze było
to, że cały czas trzymał mój podbródek
nie mogłam odwrócić głowy, by to ukryć… On jednak wydawał się być tym
rozbawiony… Jego oczy iskrzyły się, a z ust nie schodził zawadiacki uśmiech…
Brunet zaczął powoli zbliżać swoją twarz do mojej… Czułam, jak w piersi kołacze
moje serce ze zdenerwowania i ekscytacji… Czułam coraz wyraźniej ciepło jego
ciała, które, z każdą chwilą narastało… Nasze usta dzieliło już zaledwie kilka
centymetrów… Gdy drzwi otworzyły się z hukiem, a ja gwałtownie odskoczyłam od
Toma…
― Jak tam… O sorki… Mój błąd… ― powiedział zawstydzony Jay, który
uciekł z pokoju tak szybko, jak do niego wpadł.
― Powinniśmy zejść do nich… ― usłyszałam zrezygnowany głos Toma.
Wyglądał na zawiedzionego… Podeszłam do niego, pocałowałam w policzek
i przytuliłam, szepcząc do ucha: „Nie przejmuj się nimi…”. Pociągnęłam Go za
rękę i po chwili byliśmy już na dole. Brunet rzucił gniewne spojrzenie
Loczkowi, a ja dostrzegłam smutny wzrok Nathana… Czyli Jay powiedział im, co zobaczył…
Teraz to ja spojrzałam na blondyna zimnym wzrokiem i bezgłośnie wypowiedziałam jedno
słowo w jego stronę: „Death”. Chłopak przełknął głośno ślinę i odsunął się do
tyłu… Zaśmiałam się z tego pod nosem.
― To, co… Zbieramy się! ― zakomunikował Siva.
Zamówiliśmy taksówki i ruszyliśmy na podbój klubu. Gdy już byliśmy na miejscu
zajęliśmy nasz stolik i zamówiliśmy coś do picia. Ja z racji tego, że miałam niedawno
operację, nie mogłam pozwolić sobie na coś z procentami, ale reszta nie żałowała
sobie tego. Tom postanowił, ze dotrzyma mi towarzystwa i też nie będzie pił…
Byłam tym zaskoczona. Myślałam, że on uwielbiam imprezować… Tak, czy inaczej
byłam mu wdzięczna za taki gest. Po mimo moich wcześniejszych obaw, wieczór
okazał się świetny. Śmialiśmy się, gadaliśmy o głupotach, aż Jay poprosił mnie
do tańca… Zerknęłam dyskretne na Toma, który uśmiechnął się nieznacznie, a ja
zgodziłam się na taniec. Jak mogłam się wcześniej domyślić, Jay zaczął
wygłupiać się na parkiecie, do czego przyłączyłam się, nie mogąc przestać się
śmiać.
― Odbijany… ― usłyszałam, gdy skończyła się piosenka.
Tom przyciągnął mnie do siebie i objął w tali…
― Ale ostrzegam… Jestem kiepskim tancerzem… ― powiedział tuż przy moim
uchu.
Zaczęliśmy tańczyć i tak jak uprzedził mnie brunet… Był okropny w tym…
Ale to, jak się starał było urocze… Gdy wracaliśmy do stolika, chłopak
przeprosił mnie i udał się do toalety. W tym czasie, ku mojemu zaskoczeniu,
podszedł do mnie Nath…
― Zatańczymy? ― zapytał niewinnie.
― Nie wiem, czy to jest dobry pomysł… ― spojrzałam na niego z
wahaniem.
― Nie daj się prosić… ― nie czekając dłużej na moja odpowiedź,
pociągnął mnie na parkiet.
Leciało właśnie „I Follow River”,
które od pewnego czasu uwielbiałam. Czułam tą piosenkę cała sobą… Po prostu
tańczyłam i nie zwracałam na nic uwagi… Nathan był doskonałym partnerem do
tańca, wiedział co robi… W pewnym momencie mój wzrok zawiesił się na jednym
punkcie… Dostrzegłam Toma przy barze, który wlewał w siebie kieliszki z
alkoholem… Jeden po drugim… Jego wzrok był pusty… Zostawiłam zdezorientowanego
Natha na parkiecie i zaczęłam przepychać się przez tłum w stronę Toma. Chłopak widząc,
że usiłuję biec w jego stronę, wypił ostatni kieliszek i zaczął isć w stronę
wyjścia. Dogoniłam Go dopiero na ulicy przed klubem…
― Tom! ― wydarłam się za nim. ― Co Ty wyprawiasz?!
Brunet zatrzymał się i odwrócił w moją stronę.
― Co ja robię?! Jestem zazdrosny! ― podniósł głos. ―Jestem cholernie
zazdrosny o NIEGO!
Spojrzałam zszokowana na chłopaka, a następnie zdałam sobie sprawę,
jak to mogło wyglądać…
― Tom… ― powiedziałam cicho. ― To tylko taniec…
― Ja nawet tego nie potrafię Ci dać! ― wściekły kopnął śmietnik, który
wylądował kilka metrów dalej. ― Nie mogę zaoferować Ci NICZEGO! Jaki ja głupi
jestem!
― TOM do cholery! ― wydarłam się ponownie, a chłopak spojrzał na mnie
w końcu. ― Tak jesteś głupi! Bo nie dostrzegasz tego, ze możesz mi dać coś o
wiele bardziej ważnego… Swoją miłość i całego siebie! A to jest warte o wiele
więcej, niż sobie wyobrażasz… Nawet jeśli masz mnie deptać cały czas… To chcę
tylko z Tobą tańczyć!
Stanowczo podeszłam do niego, położyłam swoje dłonie na jego karku i
delikatnie musnęłam jego wargi, moimi ustami… Poczułam przyjemny dreszcz
przechodzący przez moje ciało, który w połączeniu ze słodyczą ust Toma,
skutecznie przyśpieszał bicie mojego serca… Chłopak na początki nie wiedział,
co się dzieje, ale po chwili objął mnie mocno i odwzajemnił pocałunek… Poddałam mu się w 100%, a moje wargi zatonęły w morzu
namiętnych pocałunków, które odbierały mi dech w piersi i sprawiały, ze kolana
uginały się pode mną… Pierwszy raz, dzięki jednemu pocałunkowi poczułam się
wyjątkowa… Jedyna…
_________________________________
Normalnie stryczek powinnam sobie kupić i się powiesić za to, że tak długo nic nie dodawałam ;((( WYBACZCIE!!!!! Jestem okropna :[ Nie mam na nic czasu... I przez najbliższe dwa tygodnie też niczego nie dodam... Mam za dużo obowiązków, które się skumulowały właśnie teraz :( Przepraszam...
Mam nadzieję, że tym rozdziałem Wam to wynagrodzę...
Nie wiem, co mam w ogóle napisać... Ponad 20 000 wejść! Jestem zaszczycona! Nie zasługuję na Was... Ale też bardzo dziękuję ;* To jest nie do opisania to co czuję wiedząc, że mogę na Was liczyć ;) Kocham Was ;****