Oszołomiona wpatrywałam się w twarz Toma, starając się zebrać myśli w
jakąś logiczną całość. To nie miało sensu! To musi być jakiś głupi sen! On mnie
nie Kocha! Wmawiałam to sobie, ale wiedziałam, że to niczego nie zmienia.
Miałam zacząć wszystko od nowa… Miałam zostawić przeszłość za sobą i żyć dalej…
Nie chciałam ranić Toma… To mój przyjaciel. Nigdy w inny sposób na niego nie
patrzyłam… Nigdy nie przeszło mi przez myśl, że może mieć do mnie takie
uczucia…
― Ja… ― nie wiedziałam, co mam powiedzieć.
― Wiem, że nadal czujesz coś do Nathana… Mimo tego, że tak Cię
skrzywdził… ― odezwał się brunet. ― Chcę sprawić, żebyś o nim zapomniała. Żebyś
poczuła coś do mnie… Musisz tylko otworzyć się… Nie mogę stać obok z poczuciem,
że nie zaryzykowałem i nie powiedziałem, co czuję do Ciebie…
― Wszyscy jesteście egoistami! ― wydarłam się, zrywając na równe nogi,
a moje oczy zaszły łzami. ― Myślicie tylko o sobie! Tylko Wasze uczucia się
liczą! A, co ze mną?! To co ja czuję, nie jest ważne…?! Jak mam komukolwiek
zaufać?! ― Tom przyglądał mi się uważnie, ze smutkiem w oczach. ― Jaką mam
pewność, że nie skrzywdzisz mnie…?! ― kątem oka dostrzegłam, że drzwi do pokoju
otworzyły się, ale nie zwracałam na to uwagi. ― Że nie jesteś taki, jak Piotr…
jak Nathan… jak każdy facet! Że będziesz przy mnie, kiedy będę tego
potrzebowała… Nie chcę znowu cierpieć! Moje serce więcej nie udźwignie! Nie
zniosę kolejnego rozczarowania! A Twoje wyznanie, tylko wszystko skomplikowało…
Po moich policzkach płynęły obfite łzy… Wyrzuciłam z siebie wszystko,
co dusiłam w sobie przez te dwa miesiące… Tom bez słowa podszedł do mnie i
przytulił, ocierając mokrą skórę mojej twarzy, swoimi ciepłymi dłońmi.
Odepchnęłam Go od siebie, a on wycofał się.
― Wiem, ze jestem największym egoistą na świecie, wyznając Ci w takiej
chwili, że Cię Kocham… Ale nie potrafię dusić tego już w sobie! ― Tom niepewnie
podszedł do mnie. ― Wiem też, że się boisz… I rozumiem to doskonale… Przysięgam
Ci, że nigdy Cię nie zranię! Chcę być przy Tobie w każdym momencie naszego
życia! Chcę dzielić z Tobą każdą nawet najmniejszą radość, dzięki której znowu
będę mógł ujrzeć Twój piękny uśmiech… Wspierać Cię w smutku i ocierać każdą
łzę, która wypłynie z Twoich cudownych oczu… Być po prostu przy Tobie… Chcę być
tą osobą, na którą możesz zawsze liczyć! Chcę być tą osobą, która da Ci
szczęście, na które zasługujesz! Nie poddam się! Nie zrezygnuję z Ciebie! Ale
nie mogę też niczego zrobić bez Twojej zgody… Dlatego proszę Cię, byś mi
zaufała…
Chłopak chwycił moją dłoń i przyłożył do swojego policzka, a następnie
przechylił głowę, przesuwając moją dłoń na jego usta… Tom przymknął powieki i
pocałował wnętrze mojej dłoni… Przez moje ciało przeszedł ciepły dreszcz… To
było dziwne uczucie… Coś czego jeszcze nie doświadczyłam…
― Tom, jak mogłeś mi to zrobić?! ― usłyszałam głos Nathana.
Spojrzałam w kierunku, z którego on dobiegał i zorientowałam się, że
całej tej sytuacji przyglądali się dosłownie wszyscy… z Nathanem na czele…
Widziałam ból w oczach chłopaka… Nie był wściekły, czy nawet zły… W tym
momencie cierpiał… A ja cierpiałam razem z nim… Nigdy nie chciałam skrzywdzić
żadnej osoby… A to właśnie robiłam! Czułam się podle wiedząc, że to wszystko
przez mnie… To było nie do zniesienia! Wyrwałam dłoń z uścisku Toma i wybiegłam
z pokoju, przepychając się przez tłum stojący w drzwiach. Biegłam przed siebie
dobre pół godziny. W głowie miałam smutne twarze Natha i Toma. Zraniłam obu…
Nie rozumiem, jak mogą czuć cokolwiek do mnie… Jestem okropna! To ja jestem
egoistką! Pomyślałam, zatrzymując się przy barierce nad brzegiem Tamizy. Po
drugiej stronie brzegu znajdował się oświetlony Big Ben i siedziba parlamentu…
Dlaczego właśnie tu przyszłam?! To było najgorsze miejsce, jakie mogłam wybrać…
Rozejrzałam się i od razu pożałowałam swojej decyzji. Wzdłuż rzeki przechadzało
się mnóstwo zakochanych par… A ja byłam zupełnie sama… Oparłam się o
balustradę, kładąc głowę na ramionach. To jest bez sensu! Co ja tu jeszcze robię?! Podniosłam głowę i spojrzałam ostatni raz na przepiękny widok…
― Aniu… ― usłyszałam cichy głos.
Nie musiałam się odwracać. By wiedzieć, kto stoi za mną. Tom oparł się
o barierkę, tuż obok mnie i przyglądał się mojej twarzy.
― Skąd wiedziałeś, że tu jestem? ― zapytałam niepewnie.
― Sam tego nie wiem… ― spojrzałam w jego ciemna oczy. ― Po prostu coś
kazało mi przyjść tutaj… ― dotknął mojej dłoni.
W tej chwili zrozumiałam, że to właśnie Tom był przy mnie, gdy
potrzebowałam Nathana najbardziej na świecie. To on wspierał mnie, podczas gdy
Nath nie chciał zamienić ze mną słowa… I to właśnie on był tutaj ze mną. Cały
ten czas ukrywał swoją miłość do mnie, tylko po to, bym była szczęśliwa z
innym… Z jego przyjacielem… Poświecił się dla mnie… I mimo tego, jak Go
potraktowałam dziś, pobiegł za mną… Pobiegł mnie szukać…
― Przepraszam… ― wyszeptałam. ― Za wszystko…
― Nie… ― zaczął Tom, ale mu przerwałam.
― Dziękuję, że jesteś… ― wtuliłam się w niego, a on objął mnie mocno,
zanurzając swoja twarz w moje włosy.
__________________________
Jestem :D
Takie krótkie... coś ;P
Mam wyrzuty sumienia, że tak długo musicie czekać na rozdziały ;(((( Ale niestety nic na to nie mogę poradzić... Dlaczego doba nie ma 48h??!! Albo chociaż 36?? Wszystko było by prostsze ;)
Mam nadzieję, że rozdział w minimalnym stopniu się spodoba ;)
Dedyk dla Paoli ;* której obiecałam, że dziś będzie rozdział :) Miał być dużo wcześniej, ale... wiecie jak to jest ;P Ale słowa dotrzymałam i jest :D
A teraz bardzo ważna informacja...
Być może stracę przez to wiele osób, ale mam już tego dość... Choć wiem, jak ważne są komentarze, jak motywują nas do pisania, jak podtrzymują na duchu... Nie będę komentowała blogów, na których istnieje ultimatum "X komentarzy=Nowy rozdział"! Dziewczyny, co z Wami???!!! Piszecie tylko dla komentarzy???!!! Pisanie powinno wychodzić z serca! I przede wszystkim powinnyśmy robić to dla siebie i własnej satysfakcji! Bo o to właśnie chodzi! W ogóle nie rozumiem tego ultimatum... Odpowiedzcie sobie na pytanie, czy Wy chciałybyście czekać na rozdział, który być może wcale się nie pojawi tylko dlatego, że nie ma odpowiedniej ilości komentarzy??!! Postawcie się na miejscu tych osób, które tak bardzo czekają na Wasze kolejne rozdziały, bo są one świetne! Dla mnie pisanie to coś, co jest we mnie... Piszę bo uwielbiam to... A to, że komuś to się podoba, to dla mnie zaszczyt! Wstawiała bym rozdziały nawet dla jednej osoby.
Wiem, że stracę przez to sporo osób... Ale wiem też, że są ze mną osoby, które popierają mnie. Wrócę do komentowania tych blogów, jeśli to ultimatum zniknie. Ale zniknie naprawdę, a nie będzie ono niepisane.
Dziękuję, że do tej pory byłyście ze mną i mnie wspierałyście ;) Za co Wam bardzo dziękuję ;*
Kocham Was ;****